Restomod to słowo oznaczające połączenie renowacji (restoration) z modyfikacjami. Innymi słowy – bierzemy klasyka i przerabiamy go, żeby jeździł jak nowoczesne auto, ale bez odbierania mu klasycznego uroku. Jaguar XJ perkusisty Iron Maiden, Nicko McBraina to sztandarowy przykład takiej przeróbki. Czy udany?
Perkusiści mają zwykle niezły gust do samochodów. O kolekcji Nicka Masona z Pink Floyd można by napisać książkę. Ringo Starr miał Facela Vegę. Nicko McBrain z Iron Maiden uwielbia Jaguary XJ. To już jego trzeci egzemplarz, dlatego ten projekt nazwano Johnny 3. Na co dzień Nicko gania grubo przerobionym XKR-S-em w swoim ulubionym niebieskim kolorze, oczywiście wykonanym na zamówienie. Ten wóz też ma imię, nazywa się Priscilla. Tym razem jednak ze swoim XJ-em Nicko poszedł w poważne modyfikacje, które zajęły 3500 roboczogodzin, a projekt odbywał się w konsultacji ze stylistą Jaguara, Wayne'em Burgessem, który całkiem przy okazji też jest muzykiem.
Co panowie razem zagrali?
Dla wielu osób nowoczesne zderzaki na samochodzie stylizowanym w latach 70. wyglądają jak profanacja i trochę ich rozumiem, bo jednak klasyki prezentują się najlepiej z chromowanymi zderzakami typu „łyżwa”. Tu jednak zrobiono to dość delikatnie i przy pierwszym rzucie oka można nabrać wrażenia, że jest to po prostu XJ o dwie generacje nowszy. Jak spojrzałem na zdjęcie po raz pierwszy, sądziłem że to model X308 z końca lat 90., który też przecież miał okrągłe reflektory. Niezły trik – jak robić restomod, to właśnie tak.
Są nowe progi i nowe lampy przednie z wmontowanymi elementami LED. Ten element najmniej mi się podoba, bo przypomina mi Jaguara X-Type, a nic na świecie nie powinno przypominać istnienia modelu X-Type. Już prawie o nim zapomniałem, a tu bach – takie lampy. Barwę nadwozia w oryginalnym opisie auta nazwano „mauve”, co oznacza „fiołkowy”, ale moim zdaniem ten Jaguar w ogóle nie jest fiołkowy. On ma kolor bakłażanowy.
Felgi 18-calowe na klasyku wyglądają na szokująco wielkie.
Mowa o aucie z 1984 r., ale klasy luksusowej. Montaż 18-tek nie powinien więc jakoś szczególnie zmieniać jego linii. Tymczasem te koła wydają się szokująco przewymiarowane. Przypomnę, że aktualny model Renault Scenic, czyli kompaktowego minivana, jeździ na „dwudziestkach”. Nie bardzo rozumiem ten trend i dlaczego koła muszą być coraz większe, ale chyba cofamy się w rozwoju, bo przecież pierwsze powozy bez koni to były „highriders” na ogromnych kołach. Takie koła były potrzebne, żeby pokonywać błotne bezdroża. Teraz ogromne koła służą do pokazania swojego rozmiaru w calach.
Spodziewałem się, że wnętrze będzie czerwone. Nie mam zastrzeżeń, bardzo lubię czerwone wnętrza. Nigdy nie byłem w miejscu, do którego porównuje się najczęściej wykończenie wnętrza w czerwonej skórze. Drewniane wstawki w kabinie zostały wykonane z takiego samego drewna, z jakiego wytwarza się obudowy ulubionych bębnów Nicka, czyli z jawora. A ten ekran z nawigacją? Zadziwiająco ładnie się wpasował. Tak zresztą widzę nowoczesne, ale eleganckie wnętrze: analogowe wskaźniki zostają, a ekran wyświetla to, co musi być wyświetlane na ekranie. Tylko ten napis CLASSIC jest tu niezbyt potrzebny. Przecież widać że CLASSIC. Zamontowano też high-endowe audio z pokrętłami jak ze wzmacniacza Marshall. Ale przecież perkusiści nie używają wzmacniaczy Marshalla.
Najbardziej zdziwił mnie w tym aucie silnik.
Jest zupełnie normalne, że jak robi się projekt w stylu restomod, to montuje się do niego nowocześniejszy silnik. Spodziewałem się, że do tego Jaguara wmontują np. 4,4-litrowego V8, albo jeszcze lepiej V8 z kompresorem z XJR-a. Nic z tych rzeczy: nie dość, że pod maską została rzędowa „szóstka” 4.2, to jeszcze zasilają ją trzy gaźniki z E-Type. Oryginalnie był tu wtrysk paliwa Bosch-Lucas L-Jetronic. Zapewne po latach łatwiej było go zastąpić gaźnikami niż walczyć z jego regulacją, a może po prostu Nicko lubi tę agresywną reakcję na gaz, jaką mają silniki gaźnikowe.
Zwolennicy oryginalności za wszelką cenę na pewno będą narzekać, że „zniszczono klasyka”. To nieprawda, bo samochód jest zniszczony dopiero wtedy, kiedy nie jeździ. Gdyby tego XJ-a pomalowano odkurzaczem, zamontowano gaz i wożono nim śluby, byłoby z pewnością gorzej. Projekt jest trochę kontrowersyjny, ale jedno trzeba przyznać: obecnie jest tak, że klasyki odwracają głowy przechodniów skuteczniej niż najdroższe limuzyny. A najlepiej podsumował to sam Nicko McBrain: „nie bardzo mnie interesują te wszystkie dane techniczne i takie tam. Jestem po prostu jaguarowym świrem”. I to się szanuje.