REKLAMA

Czy w Polsce mamy więcej punktów ładowania niż stacji benzynowych? Zależy kogo zapytasz

W internecie możemy znaleźć informację, jakoby w Polsce było więcej ładowarek niż stacji benzynowych. W pewnym sensie jest to prawda, ale w innym - wręcz przeciwnie. Od czego to zatem zależy?

Czy w Polsce mamy więcej punktów ładowania niż stacji benzynowych? Zależy kogo zapytasz
REKLAMA

Przedstawiciele sieci stacji ładowania Powerdot informują, że w Polsce w bazie Urzędu Dozoru Technicznego (UDT) zarejestrowanych jest blisko 9,8 tys. punktów ładowania samochodów elektrycznych - czyli prawie 10 tys. Robi to wrażenie, zwłaszcza, jak zestawimy to z liczbą stacji benzynowych i stosunkiem ilości samochodów elektrycznych do spalinowych - wtedy różnica w liczbie „elektryków” na jedną ładowarkę i „spalinówek” na jeden dystrybutor będzie miażdżąca. Tylko, że z tymi liczbami jest mały problem.

REKLAMA

Rabini są niezdecydowani

Po pierwsze spośród 9,8 tys. stacji o których mówi Powerdot, tylko 8,8 tys. punktów to wtyczki ogólnodostępne - czyli takie, do których każdy użytkownik ma swobodny dostęp.

A stacje, które nie są ogólnodostępne to np.:

  • uniemożliwiające doraźne ładowanie bez uprzedniego zawarcia umowy z konkretnym dostawcą energii elektrycznej lub operatorem
  • działające tylko w wewnętrznym obrębie firm (ograniczone tylko dla pracowników np. konkretnych biurowców)
  • dostępne tylko dla mieszkańców zamkniętego osiedla lub bloku
  • dedykowane tylko dla konkretnych modeli samochodów (np. marki Tesla)

Nie każdy przecież jeździ Teslą, czy akurat pracuje w tamtym biurowcu przy Rondzie Daszyńskiego w Warszawie - a często jest zgłaszana niedostateczna liczba ładowarek w takich miejscach jak MOP-y, czy przy autostradach.

Nie zmienia to faktu, że zwolenników elektryfikacji sama ta liczba na pewno może cieszyć - na papierze to wygląda całkiem nieźle. Ale nie ma to przełożenia na ich praktyczne zastosowanie. Bo co z tego, że nasza drużyna odda więcej strzałów w światło bramki, jeżeli wszystko obroni bramkarz przeciwnika i przez to przegramy mecz?

Liczba stacji benzynowych cały czas rośnie

O liczbie działających stacji benzynowych informuje nas Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN). Według ostatnio publikowanych statystyk w Polsce działa 7915 stacji benzynowych. Pewien problem polega jednak na tym, że są to dane na dzień 31 grudnia 2023 r.

Nie słyszałem jednak w tym roku o deszczu meteorytów celującym w stacje benzynowe, więc można przyjąć, że aktualna liczba nie będzie znacząco od niej odbiegać. Ba, prędzej można by przyjąć że jest większa - z danych POPiHN wynika, że liczba stacji benzynowych w Polsce od 2017 r. nieustannie rośnie, co roku zwiększając się o od kilkudziesięciu do kilkuset działających placówek.

Ale już bez kombinowania - zostańmy przy liczbie 7915. Jeżeli weźmiemy pod uwagę dane przedstawiane przez Powerdot, zobaczymy że nawet liczba wyłącznie ogólnodostępnych punktów ładowania jest większa niż stacji benzynowych. Biorąc pod uwagę różnicę w liczbie jeżdżących samochodów elektrycznych i spalinowych - to może faktycznie robić wrażenie.

Innym źródłem jest Licznik Elektromobilności, tworzony przez Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności. Tam podają, że działa 7962 punktów, czyli znowu znacznie mniej. Ale i tak jest ich więcej niż stacji benzynowych - raptem o 47 placówek, ale przecież w wyborach nawet 1 głos może zrobić różnicę.

Komu zatem wierzyć?

To jest dobre pytanie - zwłaszcza, że można wejść w to jeszcze głębiej. Wspomniany wyżej UDT prowadzi też coś takiego jak Ewidencja Infrastruktury Paliw Alternatywnych (EIPA), przedstawiająca wszystkie funkcjonujące ładowarki (a także stacje tankowania wodoru i gazu ziemnego). A z niej wynika, że nad Wisłą dostępnych operacyjnie jest obecnie 3498 stacji ładowania, na których działa 6791 punktów ładowania. Różnica w wartościach podawanych przez Powerdot i EIPA jest zatem diametralna - wynosi niemal 20 proc. na korzyść Powerdot.

Spokojnie, nie zamierzam zarzucać nikomu kłamstwa i załóżmy, że obydwa źródła mówią prawdę. Jednak EIPA podaje liczbę działających punktów ładowania, a nawet wskazuje, które są zajete, ma służyć pomocą właścicielom samochodów na prąd w przypadku jazdy na elektrycznych oparach. Dlatego jako hipotetyczny właściciel pojazdu elektrycznego, zaufałbym rejestrowi EIPA.

Więcej o samochodach elektrycznych przeczytasz tutaj:

Liczba stacji DC to też ciekawa sprawa

Na zakończenie jeszcze warto przyjrzeć się kwestii punktów ładowania prądem stałym. Są one znacznie lepsze niż te ładujące prądem przemiennym, gdyż zapewniają znacznie większą prędkość ładowania.

Według grafiki udostępnianej przez Powerdot odsetek ładowarek DC wśród ich ogólnej liczby w Polsce jest wyższy niż we Francji. Ciekawa statystyka, ale szkoda że nic istotnego nie pokazuje. Bo tych ładowarek jest po prostu za mało - 1447 sztuk według EIPA, podczas, gdy we Francji działa ich blisko 30 tys. Do tego ceny prądu na stacjach szybkiego ładowania nad Loarą są niższe o średnio 17 proc. niż w Polsce.

REKLAMA

Tak samo bez sensu jest porównywanie liczby samochodów elektrycznych na ładowarkę w Polsce i Norwegii. Ładnie to brzmi, ale chwalenie się krótkimi kolejkami to chyba wynik jakiegoś zapatrzenie na kolejki do sklepów w PRL. Zasługą małej liczby samochodów na ładowarkę w Polsce nie jest duża liczba ładowarek, a mała liczba samochodów. Na koniec lipca br. mieliśmy zarejestrowanych ok. 70 tys. pojazdów elektrycznych, podczas gdy w Norwegii na koniec 2023 r. było ich ponad 750 tys. (a mówimy o kraju o blisko 7 razy mniejszej liczbie ludności). Zatem chwalenie się niską liczbą samochodów na jedną ładowarkę ma mniej więcej tyle sensu, co chwalenie się dużą ilością wolnego czasu przez osobę bezrobotną.

Serdecznie dziękujemy za konsultację Grzegorzowi Maziakowi - Red. Naczelnemu portalu e-petrol.pl

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA