Widziałem przyszłość transportu. Oto najciekawsze, najfajniejsze albo najdziwniejsze pojazdy z Hanoweru
Targi wcale nie umarły. IAA Transportation, czyli impreza poświęcona autom dostawczym i użytkowym w Hanowerze, była całkiem okazała i nie zabrakło pojazdów, o których warto napisać.
Targi samochodów osobowych albo powoli umierają, albo już się zwinęły. Nie ma już śladu po wspaniałej wystawie w Genewie, nie odbywa się już salon we Frankfurcie, a Paryż nie ogląda już efektownych, motoryzacyjnych premier. Powodów jest sporo - targi są przede wszystkim bardzo drogie, a dziennikarze i potencjalni klienci i tak wszystko widzą w internecie. Nie trzeba uroczyście ściągać płachty z auta w świetle fleszy, na wymyślnym stoisku. Wystarczy zrobić streama na YouTube.
Ale targi jeszcze nie zniknęły
Branża pojazdów użytkowych działa nieco inaczej - i dlatego targi IAA Transportation, które wciąż trwają w Hanowerze, mają się nieźle. Ja odwiedziłem je po raz pierwszy, a osoby, które robiły to też w poprzednich latach wskazywały, że dawniej - czyli przed pandemią - wystawców było więcej, a stoiska były okazalsze. Tak czy inaczej, ja byłem miło zaskoczony i trochę przypomniałem sobie „stare, dobre czasy”. Które niekoniecznie pamiętam.
Co pokazano na IAA?
Oprócz nowych modeli - z których chyba najbardziej znaczący jest opisany już przeze mnie nowy Volkswagen Transporter - pokazano wiele nowości z zakresu naczep, ładowarek, przyczep i akcesoriów. Na tym nieszczególnie się znam. To, co mocno rzuca się w oczy, to oczywiście spory nacisk na tak zwaną nową mobilność, czyli pojazdy wykorzystujące zielone źródła energii. Dużo jest modeli elektrycznych, ale w odróżnieniu od świata aut osobowych, producenci wagi ciężkiej poważnie podchodzą także do wodoru. Wiedzą, że takie źródło napędu może mieć przyszłość w przypadku aut wożących towary czy ludzi na dalekie dystanse i nie tylko. Swoje wodorowe prototypy pokazali zarówno wytwórcy z Chin, jak i Renault, Opel czy Solaris.
Czas na mój osobisty top z targów
To subiektywny wybór wozów, przy których zatrzymałem się na dłużej i które wzbudziły moją uwagę. Niekoniecznie są najważniejsze czy najbardziej przełomowe. Po prostu uważam, że warto je tu pokazać. Kolejność przypadkowa.
Tesla Semi
Pokaźna część odwiedzających targi spędziła dużą część dnia w kolejce do wejścia do środka Semi. Wybaczcie - ja się tam nie ustawiłem i Teslę oglądałem z zewnątrz. Sylwetka z pewnością wyróżnia się spośród różnych Scanii i MAN-ów, nie jestem jednak przekonany, czy Elon Musk zrewolucjonizuje transport ciężki. Z osobówkami wyszło mu nieźle, ale Semi raczej pozostanie atrakcją dla entuzjastów. Głównie ze względu na ceny, ale nie tylko. Produkcja wciąż nie może wystartować. O Semi można tylko pomarzyć.
Kia PV5
Na stoisku Kii nie brakowało futurystycznych konceptów dostawczaków, czyli modelu PV5 w różnych wariantach. Wygląd jest rewelacyjny, wóz ma być też rewolucją pod względem łatwości zmieniania układu wnętrza, ładowności, przestrzeni i zwinności w warunkach miejskich.
Jak na razie to tylko efektowne skorupy, ale akurat znając Koreańczyków nie mam wątpliwości, że PV5 w produkcyjnej formie rzeczywiście zobaczymy. I to już niedługo. Ale pewnie nie będzie mieć funkcji wyświetlania różnych słów na ekranie w zderzaku. Wiecie, co byśmy tam pisali.
Bako Motors
Z jakiego kraju jest ten mikrosamochód z panelami słonecznymi na dachu? Dam wam chwilę na zgadywanie. Chiny? Indie? Polska? Nic z tego. To konstrukcja z Tunezji, dokładniej - dzieło tunezyjsko-niemieckiego startupu o nazwie Bako Motors. Zasięg wersji towarowej ma sięgać 200 km, z czego 50 km będzie pochodzić z paneli słonecznych na dachu. Przynajmniej przy słonecznej, północnoafrykańskiej pogodzie.
Koszty transportu mają być 10-krotnie niższe niż w przypadku pojazdu spalinowego. O kosztach zakupu na rynku europejskim niczego jeszcze, niestety, nie wiadomo.
Ford E-Transit Custom Double Cab
Transity kiedyś były często używane do napadów na banki, bo świetnie się nimi uciekało. Ten też by się sprawdził - ma 285-konny silnik elektryczny. Tyle tylko, że rzuca się w oczy. Zielony lakier może kojarzyć się z… Focusem RS. Poszerzenia, spojlery, zderzaki i wloty powietrza czarują i sprawiają, że Transit zdobywa mój osobisty tytuł mistera targów.
A najlepsze, że to wcale nie jest dzieło żadnego zewnętrznego tunera, tylko oficjalnego działu Ford Pro.
VW T3 Syncro
Oto element wystawy Volkswagena na zewnątrz hali. Wystawiono tam Transportery wszystkich generacji, ale to T3 skradło moje serce. Pochodzi z 1992 roku, czyli z samej końcówki produkcji modelu. Na rynku było już wtedy T4. Późny (ładniejszy!) przód, klimatyzacja (!), napęd 4x4 i piękny stan (to zasługa fabrycznych mechaników). Coś wspaniałego. Ale nawet nie chcę myśleć, ile to teraz kosztuje. Co nie zmienia faktu, że wolałbym takie T3 od stojących z tyłu T2 i T1. To już antyki, a T3 świetnie łączy świat klasyki ze względną współczesnością.
Chętnie wpadnę do Hanoweru za rok. Ciekawe, czy wtedy będzie bardziej czy mniej elektrycznie.