REKLAMA

Lot statkiem kosmicznym, czyli dzień jak co dzień. Jeździłem wodorowym Hyundaiem Nexo

Zanim usiadłem za kierownicą Nexo, kilka razy przypominano mi o limicie przebiegu. Sto kilometrów, nie więcej – bo inaczej nie starczy dla innych grup. A najbliższa stacja, na której można zatankować wodór do tego Hyundaia jest w Berlinie…

Hyundai Nexo test Polska
REKLAMA
REKLAMA

Sam zasięg samochodu jest całkiem imponujący. Wynosi 666 kilometrów (łatwo zapamiętać tę liczbę!) w cyklu WLTP. Prawdopodobnie mogłoby starczyć, by dojechać z Warszawy na berlińską stację. Ale jeśli mamy kilka grup dziennikarzy i każdy chce sprawdzić, na co stać wodorowego Hyundaia, trzeba narzucić im pewne ograniczenia. Samochód musi po wszystkim móc jeszcze wtoczyć się na lawetę. Wróci nią do Paryża, skąd został przywieziony.

W Polsce Nexo na razie nie kupimy.

Hyundai Nexo test Polska

Nic w tym dziwnego, bo po co komu samochód, którego nie da się nigdzie zatankować? Zorganizowano jednak jazdy testowe z dwóch powodów. Po pierwsze – by pokazać, że Hyundai jest obecny w każdym segmencie aut z alternatywnymi napędami (rzeczywiście: od mikrohybryd, przez hybrydy, auta elektryczne, aż po wodorowe). Po drugie – by przekazać, że sprzedaż prawdopodobnie ruszy w 2020 roku. Wtedy mają też powstać pierwsze stacje w Polsce.

Na początku: garść faktów.

Hyundai Nexo test Polska

Samochody z wodorowymi ogniwami paliwowymi to nadal motoryzacyjna nisza w niszy i dla większości stanowią wielką tajemnicę. Dla mnie też tak było. Uzbroiłem się więc w notatnik i długopis i zacząłem zadawać przedstawicielom Hyundaia pytania.

Jaka jest pojemność zbiorników Nexo i gdzie one są?

Wynosi ona 157 litrów, ale wodór na stacji sprzedaje się na kilogramy. Do Nexo wchodzi go 6,3 kg. Tankuje się klasycznie, otwierając klapkę umieszczoną z boku auta. Zbiorniki umieszczono pod podłogą z tyłu. Ich obecność nie zabiera przestrzeni bagażowej, bo kufer nadal mieści 461 litrów.

Hyundai Nexo test Polska

Ile kosztuje i ile trwa tankowanie?

Wodór nie jest póki co najtańszy. Aby mógł trafić do baku auta, musi być czysty. Między innymi dlatego za kilogram trzeba zapłacić około 10 euro. Zapełnienie całego zbiornika kosztuje 63 euro, czyli w przeliczeniu 270 złotych. To podobna cena, jak w przypadku benzyny. ale przedstawiciele marki liczą, że w miarę upowszechniania się tej technologii ceny wodoru spadną. Podobny jest też czas tankowania: wynosi około 5 minut, a sprężony wodór jest pompowany do zbiornika pod ciśnieniem 700 barów.

Hyundai Nexo test Polska

Oszczędność czasu przy uzupełnianiu paliwa to ogromna przewaga Nexo nad autami elektrycznymi ładowanymi „z kabla”.

Czy Nexo jest bezpieczne podczas wypadku?

Wodór może się ulatniać, a w dodatku w zbiorniku panuje ogromne ciśnienie. Czy to aby nie grozi wielkim wybuchem?

Hyundai zapewnia, że nie. Zbiornik wykonano z wytrzymałych włókien metalowych, a samochód sam je monitoruje pod kątem nieszczelności. Dowodem na bezpieczeństwo Nexo ma być pięć gwiazdek uzyskane w teście Euro NCAP. No i brak doniesień o problemach ze Skandynawii lub z Kalifornii, gdzie takich aut jeździ najwięcej i część z nich na pewno zdążyła się już rozbić.

Ile jest stacji z wodorem w Europie?

Hyundai Nexo test Polska

W Unii Europejskiej: 50. To oznacza, że gdybyśmy już dotelepali się Nexo z Warszawy do Berlina, całkiem możliwe, że udałoby nam się jakoś zorganizować małą wycieczkę po kilku krajach bez martwienia się o spadający zasięg. W przyszłości ma być jeszcze lepiej. Niemcy planują w ciągu najbliższych trzech lat zbudować 300 takich stacji.

Jakie są parametry samego samochodu?

Nexo to mierzący 4,67 m wóz z nieco podniesionym, „SUV-owatym” nadwoziem. Jeżeli chodzi o wielkość, w gamie Hyundaia plasuje się pomiędzy Tucsonem a nowym Santa Fe. Nie warto jednak zjeżdżać nim z asfaltu. Po pierwsze dlatego, że jego prześwit nie jest imponujący. Wynosi 14 cm. Po drugie – ponieważ ma napęd tylko na przednie koła.

Hyundai Nexo test Polska

Jego silnik ma łączną moc systemową 163 KM, z kolei moment obrotowy wynosi 395 Nm. Pewnie byłby podobny, gdybyśmy mówili o silniku Diesla o takiej mocy. Podobne mogłyby być też osiągi. 100 km/h Nexo osiąga w 9,2 s. Prędkość maksymalna to z kolei 179 km/h. W sam raz, by jechać autostradą równo z nowymi Volvo.

Pora obejrzeć Nexo z zewnątrz.

Hyundai Nexo test Polska

Z jednej strony, nadwozie tego auta jest narysowane dość spokojnie i zwyczajnie. Z drugiej, ma kilka akcentów, które przypominają o tym, że to jednak „kosmiczny” model, a nie zwykły SUV. Mowa o LED-owej listwie nad grillem z przodu czy charakterystycznym, matowym lakierze. Pojawiły się też wysuwane klamki. Owszem, ten sam pomysł można spotkać już w seryjnych Range Roverach – ale one też wyglądają trochę jak prototypy…

Jak jest w środku?

Hyundai Nexo test Polska

Wspominałem już, że w tej chwili Nexo jest relatywnie popularne głównie za Oceanem. Rzeczywiście, kokpit prezentuje się dość amerykańsko. Bardziej życzliwi powiedzą, że wygląda trochę jak w Lexusie. Złośliwi: że ma w sobie coś z wież stereo z lat 2000.

Hyundai Nexo test Polska

Na wysoko poprowadzonej konsoli środkowej zamontowano całą masę przycisków – łącznie z tymi, którymi przełącza się kierunek jazdy. Jest też duży ekran dotykowy pokazujący np. animację z pracą ogniw wodorowych lub tabelki, w których wylicza nam zużycie wodoru. Można też na nim zobaczyć, że jedno Nexo przez jeden dzień jazdy oczyszcza tyle powietrza, że wystarczyłoby go do życia dla dwóch dorosłych ludzi. Co ciekawe, cały system jest po polsku, mimo że auta nie ma u nas w sprzedaży.

Hyundai Nexo test Polska

Zbiorniki nie zabierają miejsca z tyłu.

Tylna kanapa jest zamontowana na normalnej wysokości i jest na niej dużo miejsca w każdą stronę. Tunel, który biegnie pośrodku mógłby być niższy, ale jeszcze nie przeszkadza w tym, by wygodnie usiąść tam w trójkę. Zarówno kanapa, jak i fotele z przodu zrobiono po amerykańsku: są obszerne, szerokie i miękkie.

Hyundai Nexo test Polska

Całość wygląda więc póki co całkiem zwyczajnie. Jak będzie w czasie jazdy? Czy tak nietypowy, futurystyczny wóz jeździ niczym jakiś pojazd z książek science-fiction?

Silnik uruchamia się zwyczajnie. Czyli przyciskiem.

Aby ruszyć Nexo, nie trzeba wykonywać żadnych nietypowych czynności. Nie musimy niczego dodatkowo włączać, ustawiać ani konfigurować. Najpierw przycisk „start”, potem odpowiedni bieg. I gotowe. Właśnie ruszyliśmy wodorowym samochodem. Proste!

Hyundai Nexo test Polska
Nexo to egzotyczny gość w tych stronach.

W czasie jazdy Nexo zachowuje się tak, jak samochód elektryczny. Nic dziwnego – przecież napędza je właśnie „elektryk”, tyle że zasilany nie prądem z ładowarki, a energią z wodorowych ogniw. Jest więc zrywne bardziej, niż wskazują na to dane techniczne. Wciska w fotel od razu po wduszeniu gazu i ochoczo przyspiesza. Daje sporo frajdy z jazdy, chyba że nadchodzą ciasne zakręty. Wtedy wyraźnie czuć, że ten Hyundai waży ponad 1800 kilogramów.

Hyundai Nexo test Polska

Łopatkami za kierownicą można regulować to, jak mocno samochód będzie zwalniał po puszczeniu gazu. Chodzi o siłę odzyskiwania energii z hamowania. Ale nawet w maksymalnym trybie i tak trzeba w większości przypadków dotykać hamulca. To nie jest Nissan Leaf z systemem E-Pedal, który potrafi po zdjęciu nogi z gazu zupełnie się zatrzymać.

Nexo wydaje bardzo ciekawe odgłosy - jak statek kosmiczny.

Jeżeli wciśniemy odpowiedni przełącznik, Hyundai będzie emitował specjalny dźwięk, by ostrzec pieszych. Brzmi to… przedziwnie. Trochę jak jakieś kosmiczne chóry albo dziwne, mroczne śpiewy kościelne. Gdybym usłyszał to w nocy koło cmentarza, chyba uciekałbym do najbliższej stacji z wodorem.

Hyundai Nexo test Polska

Dźwięki z „wnętrzności” samochodu też są ciekawe. W czasie jazdy ze środka prawie niczego nie słychać, może prócz cichego syku przy przyspieszaniu. Ale po zatrzymaniu się Nexo przez chwilę szumi i powarkuje. Na końcu wylewa z siebie kilka kropli wody na ziemię. To woda destylowana – jedyny produkt uboczny działania wodorowych ogniw paliwowych. Bardzo ciekawe. I bardzo... nowoczesne. Prawie jak z futurystycznych wizji samochodów na wodę.

W czasie jazdy kierowcę wspomagają kamery.

Hyundai Nexo test Polska

Gdy włączymy kierunkowskaz, na ekranie zegarów pojawi się obraz z kamer umieszczonych pod lusterkami, ułatwiających wyjazd z bocznej uliczki. To taka wersja „light” rozwiązania z Audi E-Tron, które w niektórych wersjach nie ma tradycyjnych lusterek, tylko właśnie takie kamery i ekrany. Przydatne? Szczerze mówiąc, średnio. Trudno się przyzwyczaić do patrzenia na wyświetlacz, zamiast w bok.

Planowany czas przejażdżki błyskawicznie upłynął.

Trzeba było wracać, by przekazać samochód innym dziennikarzom. Średnie zużycie z całej jazdy wyniosło 1,2 kg wodoru na 100 km.

Hyundai Nexo test Polska

Od pytania „jaki jest Hyundai Nexo?” o wiele ważniejsze jest pytanie „jakie są samochody zasilane wodorowymi ogniwami paliwowymi?”.

Odpowiedź brzmi: są bardzo ciekawe, ale i... dość zwyczajne. Można powiedzieć, że to rozwiązanie łączy w sobie zalety klasycznych aut elektrycznych z zaletami wozów spalinowych. Łączy też pewne ich wady: w przypadku samochodów wodorowych nadal trzeba jeździć na stacje benzynowe (i to na specjalne), a koszt „tankowania” jest spory. Ale może to wszystko się zmieni, gdy ta technologia stanie się bardziej popularna. Póki co na rynku mamy jeszcze Hondę i Toyotę. Hyundai zapowiada kolejne takie modele. O wodorze mówi też kilka konkurencyjnych firm.

Jedno jest pewne – nie będzie nudno.

Hyundai Nexo test Polska
REKLAMA

Cena Nexo w różnych krajach zależy od rządowych dopłat do aut niskoemisyjnych. W Niemczech taki samochód kosztuje 69 tysięcy euro, we Francji 72 tysiące, a w Wielkiej Brytanii niemal 66 tysięcy funtów. W Polsce wstępny projekt dopłat zakłada ulgę w wysokości 75 tysięcy złotych. Ale sukces tych aut zależy przede wszystkim od tego, czy powstaną odpowiednie stacje. Trzymam za to kciuki, bo to mimo wszystko wydaje się bardziej realne niż zapewnienie odpowiedniej liczby ładowarek na każdym osiedlu.

Hyundai Nexo test Polska
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA