REKLAMA

180 km/h – tyle pojadą maksymalnie nowe Volva. I ani kilometra szybciej

Volvo zapowiedziało, że od roku modelowego 2021 wszystkie modele tej firmy będą rozwijać maksymalnie 180 km/h. Bezpieczeństwo i emisja, bezpieczeństwo i emisja…

volvo ograniczniki prędkości
REKLAMA
REKLAMA

Ze zdroworozsądkowego punktu widzenia ogranicznik tego typu ma jak najbardziej sens. Po pierwsze i tak nigdzie poza fragmentami niemieckiej autostrady nie można legalnie rozpędzić się do tak dużej prędkości. Po drugie – Volvo nie oferuje już żadnych 4,5-litrowych potworów z 6 lub 8 cylindrami, które mogłyby długotrwale jechać 200 km/h lub więcej bez szkody dla silnika. Wiadomo, że benzynowe jednostki 2.0 z turbo i kompresorem mają mnóstwo koni mechanicznych, ale nic nie zastąpi dużej pojemności gdy chodzi o bardzo szybką jazdę.

Ponadto coraz więcej modeli Volvo będzie elektrycznych lub zelektryfikowanych, a samochody elektryczne najczęściej już mają ogranicznik prędkości, żeby choć minimalnie oszczędzać zapas prądu w akumulatorach.

W Japonii samochody od dawna mają ograniczniki na 180 km/h

Nikt i tak nie jeździ aż tak szybko. Nawet 280-konne monstra z lat 90., najlepszych czasów japońskich aut sportowych, miały prędkościomierze skalowane do 180 km/h. Sam widziałem Skyline’a R34 z „budzikiem” do „złoty osiemdziesiąt”.

Obawiam się jednak jednej rzeczy. Tej samej, która przeszkadzała w sprzedaży topowego Volvo XC90. Klient przychodził do salonu, widział wypasione XC90 za wielką walizkę pieniędzy i pałał do niego pożądaniem. Potem pytał sprzedającego „panie, a ile to ma pojemności?” I ku swojemu rozczarowaniu dowiadywał się, że dwa litry i ani centymetra sześciennego więcej. Tymczasem w salonie Audi mógł wybierać między wariantem 3.0 a 4.0, w BMW proponowali mu 4,4 l, a już Mercedes nie znał żadnego umiaru, oferując nawet 5,5 l pojemności skokowej. Kupującemu nie chodziło wszak o to, że duży silnik będzie trwalszy, ale o to, że kupując bardzo drogie auto będzie miał „więcej litrów niż sąsiad”. Obawiam się, że podobny mechanizm może zadziałać w przypadku ograniczników w Volvo. „Jak to, Władek ma Audi które zapina 250 km/h, a moje nowe Volvo ma jechać tylko 180 km/h? Nie kupuję tego!”. I nie jest to moje podejrzenie. Już dziś słyszałem taką opinię z ust osoby, która jeździ aktualnym XC90.

Ograniczniki już są, a będzie ich więcej

REKLAMA

Ciężarówki mają ograniczniki. Szybkie auta osobowe mają ograniczniki – do 250 km/h, bez nich wszystkie te M5 i S8 pojechałyby bez problemu ponad 300 km/h, tzn. powyżej wytrzymałości ogumienia. Ograniczniki są nieuchronne, a te które planuje Volvo należą do stosunkowo nieszkodliwych. Jednak na tym plany Volvo się nie kończą. Korzystając z danych nawigacyjnych i lokalizacji GPS w przyszłości auta tego producenta będą mogły same uruchamiać dodatkowy ogranicznik czasowy, na przykład podczas przejeżdżania obok szkoły samochód sam zwolni do 30 km/h. Ostatecznym celem jest bez wątpienia stworzenie systemu zintegrowanego, który pozwoli jednym ruchem narzucać i wyłączać ograniczniki prędkości pojazdom w mieście. Jedziesz 50 km/h w mieście i nagle z powodu dużego zanieczyszczenia powietrza władze wprowadzają Tempo 30 – samochód sam się dostosuje.

Ale taka przyszłość jest jeszcze daleka. A ten ruch Volvo był nieunikniony.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA