Forda Shelby GR-1 pokazano w 2004 r. Ponad 15 lat później trafi do produkcji
Jak długo prototyp może czekać na podjęcie produkcji seryjnej? Czasem mogą to być 2 lub 3 lata, a czasem... ponad 15. Z otchłani zapomnienia ma do nas powrócić Ford Shelby GR-1.
Hola, hola. Nadal mówimy o Fordzie? Tym, który planuje wyciąć w pień niemal wszystkie modele oprócz SUV-ów i pickupów w Stanach Zjednoczonych? Tym, który najwidoczniej chce się zajmować wszystkim oprócz produkcji samochodów? Tak... i nie.
Wprowadzenie GR-1 do produkcji nie jest bowiem pomysłem Ford Motor Company.
Za całą sprawą stoi kalifornijski zakład Superformance, zajmujący się m.in. budową na licencji klasycznych samochodów sportowych. W ofercie firmy znajdują się różne wersje AC i Shelby Cobry, Ford GT40, Chevrolet Corvette 2. generacji, a nawet... Caterham Seven. Najwyraźniej postanowiono, że przyda się dołączyć do oferty coś nowocześniejszego.
Prototyp Forda Shelby GR-1 pokazano w 2004 r. Samochód nawiązywał do klasycznej Cobry Daytona. Pierwszy egzemplarz był jednak nieruchomą makietą - sprawny egzemplarz zaprezentowano rok później. Cechą charakterystyczną gotowego pojazdu było aluminiowe nadwozie wypolerowane na lustro. Pod względem technicznym GR-1 to połączenie rozwiązań z prototypu Forda Shelby Cobry z 2004 r. oraz Forda GT z tego samego roku.
Spodziewacie się, że za napęd odpowiadał silnik V8? Pudło.
A że w połowie I dekady XXI w. mało kto przejmował się downsizingiem, to mieliśmy do czynienia z jednostką V10 o pojemności 6,4 litra. Wolnossący motor oferował 613 KM i 679 Nm i współpracował z 6-biegową przekładnią manualną. Ford obiecywał, że auto będzie w stanie przekroczyć 100 km/h w niespełna 4 s od startu. Prędkość maksymalna miała przekraczać 320 km/h.
Szef Superformance, Lance Stander, starał się o licencję od 6 lat.
Kluczowe było to, że firma nie chciała budować zwykłych replik czy kit-carów. Pierwotnie sprawy nie miały się dobrze, ale upór w końcu się opłacił. Sprawa obiła się nawet o europejski oddział Ford Design, a niedługo po tym ze Standerem skontaktowała się komórka Ford Licensing, co pozwoliło na podjęcie pierwszych ustaleń.
Superformance ma zająć się produkcją GR-1 wspólnie z Shelby American, co ma zapewnić możliwie jak największe podobieństwo do oryginalnego projektu. Są jednak planowane odstępstwa w zakresie układu napędowego. Szczegółów póki co brak, ale Ford Shelby GR-1 ma być dostępny w wersji spalinowej i elektrycznej. Obie mają przyspieszać do setki w... 2 s.
Sprawa nie znajdzie swego finału dziś czy jutro - szacuje się, że pierwsze egzemplarze sportowego samochodu mają wyjechać na drogi najwcześniej za 2 lata. Trzymam kciuki, jednocześnie nieśmiało wskazując, czym jeszcze mogło by się zająć Superformance:
1. Ford Shelby Cobra Concept
Wybór oczywisty. Samochód nawiązywał do klasycznej Cobry z otwartym nadwoziem, ale dysponował tym samym silnikiem co GR-1 - 6,4-litrowym V10. Stylistyka to kolejny udany przykład połączenia stylu retro z nowoczesnością w wykonaniu Forda.
2. Ford Indigo
Propozycja z drugiego końca skali: ekstremalnie kosmiczny i nieprawdopodobny samochód. Pojazd przypominający bolidy Formuły Indy dysponował 440-konnym silnikiem V12, który - po przeróbkach - trafiał przez lata do wielu modeli Astona Martina.
3. Ford GT90
GT90 to swego rodzaju kompromisowa propozycja - nie jest aż tak radykalny jak Indigo, ale i tak zdecydowanie bardziej szalony od Cobry. Futurystyczny prototyp z 1995 r. bazował na płycie podłogowej Jaguara XJ220, korzystał też z jego skrzyni biegów. Za napęd odpowiadał silnik V12 z czterema turbosprężarkami - miał on generować co najmniej 730 KM i niemal 900 Nm.
Choć najciekawiej by było, gdyby do produkcji skierować Transita w wersji Supervan.