Jelcz z nadwoziem Autosana. Nie może Cię skrzywdzić, ale może Ci pomóc
Autobusowe nadwozie Jelcza dopasowane do podwozia Stara jest w narodzie powszechnie znane i nazywa się Jelcz 080. Łódzki oddział PKS był bardziej oryginalny i zbudował połączenie Autosana H9 z podwoziem ciężarowego Jelcza. Czyli Jelczosana.

Pojazd, znany w swoim otoczeniu jako Jelczosan, od 2025 roku znajduje się w rękach prywatnych - od PKS-u odkupił go Damian, szerzej znany jako Czerwony Ikarus. Sam pojazd stacjonuje w łódzkiej Zajezdni Muzealnej Brus, gdzie godnie spędza emeryturę. Jest to wszakże emerytura aktywna, albowiem sprzęt jest cały czas w pełnej gotowości, a poniższy film przedstawia Jelcza właśnie podczas wyjazdu “na akcję”.
Pojazd powstał w łódzkim oddziale PKS-u
Jak do tego doszło? Jelczosan powstał w 1991 roku, zbudowany rękami pracowników towarowego oddziału PKS-u w Łodzi, aby następnie służyć w oddziale autobusowym. Był to czas, kiedy państwowe przedsiębiorstwa zaczęły trawić rozmaite kłopoty finansowe. Właśnie kiepska kondycja finansowa skłoniła łódzki PKS do zbudowania takiego pojazdu, ponieważ było to przedsięwzięcie mniej kosztowne, niż zakup już wyprodukowanej konstrukcji. Inna sprawa, że tak wielofunkcyjny pojazd po prostu nie istniał.
Jelczosan pełnił jednocześnie funkcję holownika, mobilnego warsztatu i mikrobusu
Ten niezwykle ciekawy pojazd posiada 9-osobową kabinę i na tylu dokładnie ludzi jest zarejestrowany. Znajdujący się w tylnej części przedział warsztatowy pozwalał w mniej dramatycznych sytuacjach dokonać serwisu niesprawnego autobusu na miejscu. Kiedy zaś sprawa przedstawiała się beznadziejnie, do wozu zapinano sztywny hol i prowadzono zdefektowanego nieszczęśnika z powrotem na bazę.



Do budowy wykorzystano samowyładowczego Jelcza 315 i złomowanego Autosana H9-21
Niemniej, opisywanie pojazdu jako nadwozia Autosana przykręconego po prostu do podwozia Jelcza stanowiłoby karygodne uproszczenie. Owszem, od spodu jest to najprawdziwszy Jelcz 315, z węgierskim mostem napędowym RABA, silnikiem wysokoprężnym Mielec SW680 i 5-biegową skrzynią tczewskiego FPS-u, lecz cała górna część stanowi już prawdziwy pokaz kreatywnego rzemiosła
Po pierwsze, Autosan H9 jest pojazdem znacznie dłuższym, dlatego “opracowane” dla łódzkiego projektu nadwozie zostało odpowiednio skrócone z tyłu. Obrazowo, patrząc z lewego profilu, został po prostu ucięty za trzecim oknem i zakończony płaską ścianą.
Po drugie, podwozie Jelcza ma zupełnie inny rozstaw osi, dlatego zostało ono względem nadwozia Autosana, tak jakby, przesunięte do przodu. Całkowicie zaburzyło to proporcje, dlatego jeżeli ktoś ma w głowie obraz Autosana H9 w postaci typowego autobusu, będzie odczuwał pewien niepokój.
Po trzecie, silnik Jelczosana znajduje się z przodu, a nie z tyłu, jak w typowej H9. Fakt ten podkreśla wpisana w pas przedni kratka osłony chłodnicy zapożyczona z kabiny od Jelcza.
Jelczosan sprawdzał się w roli holownika o wiele lepiej, niż znane u nas przednie sekcje przegubowych Ikarusów
Sama idea samodzielnie zbudowanego wozu osobowo-gospodarczo-ratowniczego nie jest w polskich realiach ewenementem. Bodaj najbardziej emblematycznym przedstawicielem tego “segmentu” są słynne obrzyny przegubowych Ikarusów, gdzie ich przednia sekcja wykorzystana była w taki sam sposób, co Jelczosan.
Na czym polega różnica? Na tym, że nasz bohater to jednak od mechanicznej strony samochód ciężarowy, znacznie lepiej dostrojony do dźwigania ciężarów. Holowanie Jelczosanem w porównaniu z tą samą czynnością wykonywaną Ikarusem stanowi wręcz przyjemność.
Ciekawostką jest, że tylny most Jelczosana został dodatkowo wyposażony w blokadę mechanizmu różnicowego. W przypadku wybitnie dramatycznych przypadków, np. wyciągania autobusu z rowu, moment obrotowy będzie rozdzielany na tylne koła równo po połowie.

Jelczosan to jednostkowa produkcja, ale byli również naśladowcy
Taki pojazd, na jaki patrzymy, nigdy nie był oficjalnie produkowany, a zbudowany jedynie rzemieślniczo w jednym egzemplarzu. Dobre projekty mają jednak to do siebie, że znajdują naśladowców. Tak zdarzyło się i w tym przypadku, gdzie podobny wóz zbudował oddział PKS-u w Koninie. Wyszło O TAK.
Cytując słowa z profilu Zajezdni Muzealnej Brus, “o wszystkie zabytki trzeba dbać i je kochać”. Jelczosan jest doskonałym dowodem na to, że brak możliwości to jedynie stan umysłu.







































