REKLAMA

Mamo, patrz, jadę bez trzymanki! Testowałem system BlueCruise Forda rodem z przyszłości

BlueCruise Forda to system, który pozwala jechać po autostradzie bez trzymania rąk na kierownicy. Czy to rzeczywiście coś, czego potrzebujemy? I jak to działa? Sprawdziłem.

ford blue cruise
REKLAMA

Wizja, w której wpisujemy adres do nawigacji, po czym rozsiadamy się na fotelu, otwieramy książkę i kończymy czytać dopiero, gdy samochód powiadomi nas, że dotarliśmy do celu, na razie nie jest rzeczywistością. Wygląda na to, że jeszcze przez jakiś czas nie będzie - i nie chodzi tu tylko o spadające czytelnictwo i zamykające się księgarnie. O technologii jazdy autonomicznej sporo się mówi, fakty są jednak takie, że obecnie ani przepisy, ani technologia nie pozwala na całkowite oddanie sterów maszynie. O ile urządzenia jakoś poradziłyby sobie z tym zadaniem (zwłaszcza na autostradach), o tyle legislatorzy nie są zbyt chętni do dawania autom nowych uprawnień. Co nie znaczy, że w tej kwestii nie dzieje się nic nowego.

REKLAMA

Można np. zdejmować ręce z kierownicy

Zostawmy tym razem na boku rozważania na temat tego, czy samochody w pełni autonomiczne w ogóle się pojawią i czy mają sens (a może to jednak ostateczny upadek motoryzacji?). Skupmy się na aktualnych postępach prawno-technologicznych. Sprawdzałem je wczoraj w okolicach Warszawy.

Oto system Ford BlueCruise

Do tego, że samochody mogą same utrzymywać prędkość i dystans od poprzedzającego pojazdu, przyzwyczajamy się już od ponad ćwierć wieku, czyli co najmniej od premiery systemu Distronic w Mercedesach. Teraz mamy jednak do czynienia z nowymi funkcjami.

ford blue cruise

System BlueCruise Forda pozwala na zdejmowanie rąk z kierownicy w określonych warunkach. Pozwalają na to także przepisy, ponieważ system w takiej formie został dopuszczony do użytku w Unii Europejskiej - a więc i w Polsce. To pierwsza tego typu technologia dopuszczona do ruchu w UE na ponad 133 000 km autostrad w 18 krajach. Testy przeprowadzano we współpracy z organami unijnymi, na dystansie niemal miliona kilometrów. Ostateczną odpowiedzialność za prowadzenie auta ponosi kierowca. Musi także cały czas patrzeć na drogę.

Jak wyglądają wspomniane „określone warunki”? Po pierwsze, trzeba siedzieć w aktualnym Fordzie Mustangu Mach-E, czyli co najmniej takim z roku modelowego 2023. Jak na razie, Blue Cruise działa tylko w tym modelu. Explorer, Mustang V8, Kuga, Puma? Jak na razie nic z tego, tam trzeba trzymać kierownicę, najlepiej oburącz, zwłaszcza w Mustangu.

Po drugie - trzeba być w „Blue Zone”

„Niebieska strefa” to obszar, w którym można włączyć tę funkcję w całej okazałości. Da się to zrobić na autostradach w większości krajów UE (poza Rumunią i Portugalią, funkcji nie włączy się też w pozaunijnej Szwajcarii). Na drogach ekspresowych nie, przynajmniej jak na razie, mimo że nasze ekspresówki są lepsze od autostrad w wielu krajach. Trudno.

Jak poznać, że jesteśmy akurat w Blue Zone? Auto wyświetli odpowiedni symbol na ekranie. Poza takimi miejscami, system działa jak klasyczny, aktywny tempomat. Czyli gdy autostrada się skończy, upomni nas komunikatem wizualnym i dźwiękowym, że czas trzymać kierownicę.

Jak BlueCruise działa?

ford blue cruise

Przyznam szczerze, że nigdy w życiu nie pomyślałem w długiej trasie, że marzę o odpoczynku dla rąk. Miałem ochotę na drzemkę, chciałem przejrzeć maile, napisać artykuł albo poczytać - czyli chciałem odwrócić wzrok od drogi. Nie ciążyła mi jednak konieczność trzymania rąk na kierownicy.

Jazda z opisywanym systemem na początku jest trochę dziwna - można nie ufać, że auto będzie jechać tam, gdzie chcemy i bać się, że zaraz skończymy na barierkach. Jeździ jednak nieźle, utrzymując się w pasie ruchu i płynnie zarządzając prędkością, utrzymując dystans od innych.

Ale co zrobić z rękami?

ford blue cruise

To trochę nienaturalne, ponieważ kierowca od zawsze trzyma przynajmniej jedną rękę na kierownicy. Gdy tego nie robi, pojawia się problem. Co teraz? Mam bębnić sobie w uda w rytm muzyki? Machać do innych kierowców? Próbowałem, ale to raczej nie są rozrywki na całą trasę. Kusi, oczywiście, zajęcie się telefonem. Kamera za kierownicą bacznie jednak obserwuje oczy kierowcy, a system alarmuje odpowiednim komunikatem już po krótkiej chwili patrzenia gdzie indziej. Tyle dobrego, że auto „widzi” nas również przez okulary przeciwsłoneczne.

Na szczęście ręce szybko się przydają

Prędzej czy później (raczej prędzej) napotkamy przed nami wolniejsze auto. Mustang Mach-E redukuje prędkość do jego szybkości, ale załóżmy, że chcemy go wyprzedzić. Wrzuciłem kierunkowskaz, spojrzałem w lusterko i… nic się nie stało. System nie ma funkcji „samodzielnej” zmiany pasa. To oznacza, że kierowca musi przejąć stery na czas takiego manewru, zmienić pas na lewy, wrócić na prawy i poczekać, aż Blue Cruise ponownie wróci do dawnego trybu „bez trzymanki”. Uwaga - gdy już wrócimy na swój pas, ale auto jeszcze nie przejmie sterowania, można np. najechać kołem na linię oddzielającą prawy pas od pobocza, bo Ford przez tę chwilę nas nie upilnuje.

Konieczność przejmowania kierownicy na czas zmiany pasa sprawia, że nie można tu mówić o specjalnym relaksie. Niestety, funkcję pozwalającą na zdejmowanie rąk z kierownicy odbieram tu raczej jako pewnego rodzaju utrudnienie - bo wprowadza kolejny czynnik do jazdy, nieco wytrącający z rytmu.

Jest jeszcze kolejny problem - prędkość maksymalna, przy jakiej system pozwala na jazdę bez rąk na kierownicy, to 130 km/h (licznikowe 134 km/h). W większości krajów Europy to wystarcza, ale w Polsce można zgodnie z przepisami jechać szybciej.

Na szczęście nadchodzą aktualizacje

BlueCruise wkrótce ma otrzymać funkcję pozwalającą autu na zmianę pasa bez konieczności skręcania przez kierowcę. Dodane zostaną także ustawienia do jazdy z przyczepą. Nie znamy jeszcze konkretnych terminów wprowadzenia ulepszeń, nie ma też póki co mowy o podniesieniu prędkości maksymalnej trybu "bez trzymanki" (to zresztą byłoby sensowne tylko z punktu widzenia rynku polskiego, a przecież w przypadku Macha-E wcale nie jest szczególnie duży).

ford blue cruise
REKLAMA

Ford oferuje BlueCruise klientom z Mustangami Mach-E na bezpłatny, 90-dniowy okres próbny. Następnie, jeśli ktoś uzna, że funkcja mu się podoba, może zapłacić za nią z góry (1300 zł rocznie) lub w miesięcznych ratach (115 zł). Dobrze, że najpierw można przetestować, o co w tym chodzi. Ja po testach dochodzę do wniosku, że bez opcji zmiany pasa system jest trochę bez sensu. Ale doceniam, że technika i przepisy idą do przodu. Może niedługo wreszcie będę mógł się zdrzemnąć.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA