REKLAMA

Fiat Panda zawisł. W tym przypadku to, co ma wisieć, prawdopodobnie utonie

Fiat Panda miał być wytwarzany do 2027 r. w wersji spalinowej równolegle z nowym modelem Grande Panda, ale dramatycznie niski popyt sprawia, że fabryka w Pomigliano d'Arco przejdzie w stan zawieszenia.

Fiat Panda zawisł. W tym przypadku to, co ma wisieć, prawdopodobnie utonie
REKLAMA

Byłem na ogólnoświatowej prezentacji Pandy III generacji. Wydarzenie zorganizowano z gigantycznym rozmachem, od wycieczki po Neapolu, przez szczegółową wizytację fabryki w Pomigliano d'Arco odnowionej za setki milionów euro, aż po konferencję prasową z udziałem samego Sergio Marchionnego. Prawie nikt nie pamięta już, że podczas tej premiery zapowiedziano wolnossącą wersję silnika 0.9 Twinair o mocy 65 KM, która nigdy nie weszła do produkcji i przez zaskakująco długi okres podstawową jednostką w Pandzie był czterocylindrowy 1.2. Był to w swoim czasie najmniejszy w Europie samochód z czterema cylindrami, na równi z „pięćsetką”.

REKLAMA

Gdy debiutowała Panda III, na rynek wchodził też VW Up!

Oba auta szły na polskim rynku łeb w łeb, a producenci bili się o każdy egzemplarz, przynajmniej tak wspominam kampanie reklamowe z tego okresu. Pamiętam nawet wściekły mail od przedstawiciela VW po zbyt pozytywnym (jego zdaniem) teście Fiata Pandy w prasie drukowanej. Było tam napisane, że „Volkswagen Up! jest PO PROSTU lepszym samochodem!”. Po 12 latach od premiery jestem gotów odgwizdać tym pojazdom uczciwy remis: oba naprawdę sprawdziły się świetnie w swojej roli. Tyle że Volkswagen już odszedł, a Stellantis utrzymywał produkcję Pandy III mimo spadającego popytu.

Na ten moment fabryka w Pomigliano d'Arco wisi, jeszcze nie stanęła na dobre

Nędzny popyt zmusza koncern do przestojów, które są niezwykle kosztowne, bo fabrykę i tak trzeba utrzymywać – podobnie jak pracowników, nawet jeśli nic w niej nie powstaje. W Polsce Fiat Panda jest dalej dostępny w konfiguratorze marki Fiat, występując jednak tylko w pojedynczej wersji silnikowej (1.0 mild Hybrid) i w dwóch wersjach wyposażenia: Panda (zwykła) i Pandina, stylizowana na 4x4.

Sądzę jednak, że Panda ma wielki problem

W 2012 r. ten samochód kosztował od ok. 32 tys. zł, a za 38 tys. zł kupowało się już egzemplarz z wypasem. Dziś cennik zaczyna się od 73 tys. zł. Kto chciałby dać 73 tys. zł za samochód, który kojarzy się z wozem sprzed 12 lat za dwa razy mniej? Można sobie mówić, że przecież wszystko podrożało, teraz są inne realia, pandemia, zmiana klimatu, hemoglobina – ale to nie zmienia faktu, że za bazową Pandę trzeba zapłacić teraz 73 tys. zł, i nadal ma się Pandę. Nawet Dacia Sandero Stepway jest tańsza, a to zupełnie inna klasa auta. No kurczę, ciekawe dlaczego musieli zawiesić produkcję.

Oczywiście cena z konfiguratora to jedno, dealerzy mają ciśnienie, więc sprzedają auto taniej

Dawno już nie widziałem takiej różnicy: nową Pandę z salonu od ręki można mieć za 61 500 zł, o 11 500 zł taniej niż w konfiguratorze. W serii nie ma ona nawet radioodtwarzacza, no ale jest tanio.

REKLAMA
fot. grupa Gezet

Nawet to jednak nie przekonuje klientów do tego wiekowego już auta, nawet włoscy odbiorcy, którzy są niesłychanie konserwatywni w swoich wyborach przeważnie kupują już coś innego. Zatem fabryka w Pomigliano sobie postoi przez przynajmniej tydzień w listopadzie, a Stellantis za to zapłaci. Czy faktycznie utrzymają produkcję benzynowe Pandy obok nowej Grande Pandy do 2027 r., tak jak obiecywali? Wątpię. Zaczyna mi ich być żal, podobnie jak żal mi tych małych, prostych samochodów dla normalnych ludzi. Zamiast Pandy trzeba kupić sobie Leapmotora.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA