Fiat Argo to argentyński bestseller. Mógłby zastąpić Punto w Europie
Niektórzy liczyli, że to właśnie ten samochód zastąpi w Europie Punto. Tymczasem na naszym kontynencie Fiat daje sobie spokój z segmentem B. A w Argentynie Argo sprzedaje się jak świeże bułki.
Każdy fan marki Fiat wyobrażał sobie nowe Punto na sto sposobów. Miał na to sporo czasu: w końcu obecna generacja tego modelu zadebiutowała w 2005 roku. Konkurenci zdążyli w tym czasie sprzedawać co najmniej dwie generacje modeli tej klasy, a Fiat poprzestał na liftingach. W końcu kilkanaście miesięcy temu do mediów trafiła plotka, jakoby zamiast Punto do europejskich salonów miał trafić model Argo, znany z rynków Ameryki Południowej.
Jak wyszło – już wiadomo. Póki co Fiat daje sobie na Starym Kontynencie spokój z klasycznym segmentem B, a Argo zostaje za oceanem. Co nie znaczy, że nie warto bliżej poznać tego modelu. Zapraszam na kolejny odcinek cyklu przybliżającego hity sprzedaży z dalekich krajów.
Argo jest na rynku od maja 2017 r. Produkcja modelu odbywa się w Brazylii.
Od wielu miesięcy jest to najlepiej sprzedający się samochód w Argentynie.
Z zewnątrz mamy tu do czynienia z typowym, miejskim hatchbackiem. Fiat Argo mierzy 3998 mm, czyli odrobinę mniej, niż Punto Evo (4065 mm) i niemal tyle samo, co Skoda Fabia. Wygląda dość generycznie: przód przypomina Tipo i widać w nim pewne „geny Fiata”, ale już tył i bok mogłyby powstać w dowolnej pracowni projektowej dowolnego producenta na świecie. O ile Punto wyglądało w momencie debiutu po prostu świetnie, to Argo wygląda zwyczajnie. Nic ciekawego.
Jeśli ktoś woli sedany, od tego roku może kupić także model Cronos, czyli Argo z trójbryłowym nadwoziem.
W środku – o wiele ciekawiej!
Rysunek kokpitu jest odważniejszy, niż rysunek nadwozia. Nie wiem, czy tylko ja to widzę, ale trzy okrągłe nawiewy i tak wkomponowany tablet kojarzy mi się z nowymi Mercedesami. Recenzenci podkreślają, że w środku jest wyraźnie więcej miejsca, niż u konkurencji, czyli chociażby w Suzuki Baleno. Bagażnik Argo ma 300 litrów.
Downsizing jeszcze tu nie dotarł.
W Ameryce Południowej małe silniki z turbo nie są tak popularne, jak w Europie. Bazowy silnik Argo ma litr pojemności, jest wolnossący i ma trzy cylindry. Jego moc to 72 KM. Kolejny motor to czterocylindrowe 1.3 o mocy 99 KM. Na szczycie gamy stoi silnik 1.8. Dla nas jest to już nie do pomyślenia: wolnossące 1.8 w aucie miejskim? Tak się już nie robi!
Takie Argo ma 130 KM. Można połączyć ten silnik z sześciobiegową automatyczną skrzynią biegów Aisina lub zdecydować się na usportowioną wersję HGT z ręczną przekładnią (czy ktoś pamięta tak samo nazwane Punto?). W takim Fiacie można osiągnąć 100 km/h w 9 sekund, co jest najlepszym wynikiem w klasie.
Podstawowa wersja ma tylko dwie poduszki powietrzne.
Z kolei najbogatsza, czyli właśnie HGT, ma między innymi systemy Apple CarPlay i Android Auto, poduszki boczne, 17-calowe alufelgi i system dostępu bezkluczykowego.
W Argentynie gamę otwiera silnik 1.3.
Takie Argo w bazowej wersji kosztuje 290 900 pesos, czyli 28 920 zł. Najdroższe Argo HGT kosztuje zaledwie 368 000 pesos, czyli 36 585 zł. Z kolei Argo 1.8 ze skrzynią automatyczną to wydatek 384 000 pesos, co daje nieco ponad 38 tysięcy złotych. Inny świat, inne ceny. Ale jak widać, muszą być atrakcyjne także w realiach tamtego rynku, skoro Argo ciągle przoduje w statystykach sprzedaży.
Testujący Argo narzekają na przeciętne prowadzenie wozu.
Zdaniem argentyńskich dziennikarzy, zawieszenie Argo zestrojono trochę zbyt miękko, zaś układ kierowniczy daje za mało informacji na temat tego, co dzieje się z przednimi kołami. Na pochwałę zasługują za to: praktyczność wozu i ilość miejsca w środku, a także nowoczesny system multimedialny.
Jeździłbym takim HGT. Gdyby tak trochę przeprojektować Argo z zewnątrz i zostawić ten sam kokpit, to wszystko miałoby sens i w Europie. Chyba.