Fabrycznie nowy, nigdy niezarejestrowany Polonez Truck z 1995 r. cudem uchował się na Cyprze, o czym pisaliśmy parę lat temu. Jeszcze większym cudem niedawno odkupili go polscy kolekcjonerzy.
Link do tej wspaniałej historii znalazłem na fanpage Stada Baranów. Chociaż trudno mnie zaliczyć do fanów Polonezów, to potrafię docenić dobry temat z Polonezem, zwłaszcza jeśli to truck – nasz własny, rodzimy, polski Holden Ute.
Cała historia zaczęła się na Cyprze, a relacjonuje ją fanpage „Żółta blacha”
Oto link do oryginalnego postu, niestety nie mogę Wam wrzucić tu podglądu, bo Facebook go blokuje. W każdym razie Polonezy Trucki eksportowano na kilka rynków RHD, czyli z ruchem lewostronnym i kierownicą po prawej. Wśród nich była Malta i Cypr. Na Cypr trafiło łącznie ok. 100 sztuk Poloneza Trucka, czyli jak na tamtejszy rynek, całkiem sporo. Wszystkie były białe i miały silnik Diesla produkcji Peugeota, nie dawało się wybrać ani innego koloru, ani wersji benzynowej. Zapewne fabryka w Nysie nie miała zbyt wielu zamówień na model z kierownicą po prawej i nie było sensu wprowadzania różnorodności do oferty, Polonez RHD to Polonez RHD i lepiej nie drążyć tematu.
Polonez ze zdjęcia powyżej trafił na Cypr do oficjalnego punktu sprzedaży FSO w ostatniej eksportowej partii z roku 1995. Stał sobie w minisalonie i ozdabiał kolekcję samochodów lokalnego dealera. Później, kiedy sprzedaż FSO ustała, auto stało sobie dalej, bo nie znalazło klienta. Podobno właściciel miał w planie używać go do pracy na plantacji cytrusów, ale nigdy go nie zarejestrował, więc auto stało sobie dalej. W tej postaci znalazł je parę lat temu nasz czytelnik Mateusz.
Już wtedy, w oryginalnym wpisie na ten temat, redaktor Michał zwracał uwagę, że samochód wygląda na idealny, praktycznie jak nowy i że wypadałoby go w sumie uratować. Obiecał nawet postawić litr oleju 10W40 temu, kto ten samochód z Cypru do Polski sprowadzi. Czas więc wywiązać się z obietnicy, bo cypryjski Truck został zaimportowany do naszego kraju.
Przedstawiciele strony Żółta Blacha wypatrzyli go na Cyprze przez szybę i nie odpuścili, dopóki nie skontaktowali się z właścicielem, a potem udało im się go przekonać, żeby im owego Poloneza odsprzedał. Podobno zajęło to sporo czasu, ale właściciel w ogóle rozważył sprzedaż, bo byli z Polski. Wcześniejsze próby odkupienia od niego tej kapsuły czasu spełzały na niczym. Po wielu negocjacjach w końcu się udało i fabrycznie nowy Polonez Truck z Cypru wrócił do Polski. Spędził na wygnaniu 27 lat i nigdy nie został użyty.
I co teraz z takim zrobić?
To oczywiście egzemplarz muzealny, unikat, wyjątkowy, jedyny taki. Można postawić go w muzeum obok innych klasyków z FSO i cieszyć się jego idealnym stanem zachowania, jego oryginalnymi fabrycznymi naklejkami z FSO, jego nieskazitelnie czystym podwoziem i wnętrzem. Można, a nawet należy, bo raczej już się nim nie pojeździ. Oczywiście można byłoby go zarejestrować na żółte tablice i latać, ale każdy kilometr po polskiej drodze unieważniałby 27 lat stania na Cyprze w zamkniętym salonie. Mam nadzieję, że jeśli powstanie w końcu muzeum motoryzacji Wena w Oławie z halą z prawdziwego zdarzenia, tego niezwykłego Poloneza będzie można oglądać właśnie tam. A póki co, pozostają nam te piękne zdjęcia:
Mogę jedynie powiedzieć: GRAT-ULACJE!