Pierwsze w pełni elektryczne Ferrari zadebiutuje w 2025 roku. Coś się kończy, coś się zaczyna
Mamy oficjalne potwierdzenie, że pierwsze w pełni elektryczne Ferrari zadebiutuje w 2025 roku. Coś się kończy w Maranello, a jednocześnie coś się zaczyna.
Jak wielokrotnie informowaliśmy elektryfikacja motoryzacji będzie postępować. Nie ma już od niej odwrotu. Niedługo zamiast przerzucać się informacjami o skoku tłoka, liczbie zaworów, stopniu sprężania czy ciśnieniu doładowania motomaniacy będą musieli przerzucać się informacjami z jakich stopów wykonano zwoje w silniku elektrycznym, jak sprawuje się wirnik i czy falownik wyje w chłodne dni. Doskonale wiedzą o tym producenci aut. Nawet ci produkujący supersamochody muszą liczyć się z koniecznością inwestycji w prąd. I to się już dzieje. Najnowsza premiera McLarena model Artura to hybryda plug in. Ferrari również oferowało PHEV-a – SF90 Stradale. Jakiś czas temu pojawiły się pogłoski, że Ferrari pracuje nad dwoma projektami, które zmienią postrzeganie marki. Będą również kluczowe dla jej przyszłości. Jednym z nich jest SUV Purosangue, który jest właśnie intensywnie testowany na torach. Drugim miał być samochód elektryczny.
Właśnie otrzymaliśmy potwierdzenie, że elektryczne Ferrari rzeczywiście powstanie
Dyrektor generalny marki, John Elkann, na corocznym zebraniu generalnym powiedział jakie będą kierunki rozwoju Ferrari. Powiedział, że marka wprawdzie nie spieszy się z elektryfikacją, ale będzie do niej zmierzać. W 2025 roku zadebiutować ma jej pierwszy w pełni elektryczny model. Dzięki niemu Ferrari chce zaszczepić miłość do ich produktów również młodszym pokoleniom, bo te pokolenia zwracają większą uwagę na ekologię, neutralność klimatyczną i tym podobne. Pan John jest pełen nadziei na powodzenie elektryka, bo wie, że Ferrari dzięki doświadczeniu wyniesionym z SF90 Stradale wie jakie wyzwania wiążą się z silnikiem elektrycznym. Jak można się domyślać według dyrektora będzie to najlepszy samochód elektryczny jaki kiedykolwiek powstał. Konkurencja będzie bez szans.
Dosyć zabawne jest to, że w 2013 roku ówczesny szef marki, Luca di Montezemolo, zarzekał się na wszystkie świętości i grób własnej babci, że Ferrari nigdy, ale to nigdy nie wyprodukuje samochodu elektrycznego. W 2016 roku Sergio Marchionne powiedział, że koncepcja elektrycznego Ferrari jest nieprzyzwoita. Najwidoczniej w 2021 r. podczas prac archeologicznych prowadzonych w Maranello odkryto inskrypcję z czasów Imperium Rzymskiego mówiącą, że pecunia non olet.
Elektryczne Ferrari ma bardzo dużo sensu
Nigdzie indziej elektryczne samochody nie mają tyle sensu, co w segmencie supersamochodów. Moc i moment obrotowy są dostępne od razu po wciśnięciu gazu. Silniki elektryczne mają większą sprawność, a odpowiednie rozłożenie akumulatorów poprawia rozkład masy. Te auta nie służą do pokonywania dużych dystansów, mają być szybkie, imponować wyglądem i być obiektem zazdrości i pożądania. Dla właściciela nie będzie żadnej różnicy czy napędza go widlasta ósemka czy silnik elektryczny. Niesamowity dźwięk, z którego znamy Ferrari zawsze można zgrać do pliku MP3 i odtwarzać do znudzenia.
Uspokajam tradycjonalistów: pan Elkann zapowiedział również, że w najbliższych miesiącach Ferrari zaprezentuje 3 nowe modele, tym razem klasyczne. Równowaga Mocy została przywrócona.