Tak może wyglądać Ferrari Purosangue. Oby tak było, czy wręcz przeciwnie?
Muły testowe SUV-a Ferrari – modelu Purosangue – wciąż jeżdżą przykryte nadwoziami Maserati. Pozostaje mieć nadzieję, że gotowy model będzie wyglądał jak ten z wizualizacji. Albo, że absolutnie nie.
Cayenne, DBX, Levante, Urus – to cztery najbardziej oczywiste dowody na to, że marki, które wcześniej słynęły z produkcji drogich samochodów sportowych, z powodzeniem mogą budować biznes w oparciu o drogie SUV-y. I powiedzmy sobie wprost – to właśnie SUV-y, które pozwoliły na dotarcie do znacznie szerszego grona klientów, sprawiają, że te marki mogą świętować kolejne sukcesy sprzedażowe i pozwolić sobie na rozwijanie kolejnych modeli sportowych. Gdyby nie Cayenne i Macan, mogłoby już nie być 911 GT3.
Ferrari przekonało się do tego pomysłu jako ostatnie i wciąż pracuje nad Purosangue
Wciąż, bo do tego, że włoska marka będzie walczyć o klientów kupujących dziś DBX-y, czy Urusy, Sergio Marchionne niechętnie przyznał się w 2018 r. Wcześniej mówił, że najpierw trzeba by go było zastrzelić.
I tak już trzeci rok wypatrujemy Purosangue, zadowalając się kolejnymi przeciekami i sfotografowanymi okazjonalnie mułami testowymi, które raczej wyglądają jak hatchbacki ukryte w nadwoziu Maserati Levante niż SUV-y, jakich spodziewalibyśmy się po marce z wierzgającym wierzchowcem w logo.
Na pomoc przychodzą więc artyści – sami rysują Ferrari Purosangue
Giorgi Tedoradze, przedstawiający się na Behance jako projektant przemysłowy, w swoim portfolio oprócz samochodów ma już nawet etykiety na alkohole i statki kosmiczne.
Zdarzało mu się też rysować różne Ferrari, BMW i Mercedesy, podjął nawet temat Alfy Romeo 6C.
Ale to wizualizacją Ferrari zgarnął najwięcej lajków – według niego SUV Ferrari powinien wyglądać tak:
oraz tak:
Z przodu zapowiada się równie agresywnie co konkurent z Lamborghini, z tyłu dopatruję się trochę podobieństw do DBX-a (mocno wysunięty kufer), pomieszanego z SF90 Stradale. Nawiązanie do tego ostatniego może być celowym zabiegiem, bo wedle ostatnich plotek, podobnie jak SF90, Purosangue ma być hybrydą plug-in. Co prawda z niemal 1000-konnym układem napędowym SUV Ferrari trafiłby na zupełnie inny poziom cenowy niż Urus, ale bardzo prawdopodobne, że to wcale nie zniechęciłoby obecnych klientów marki, ale uchroniłoby przed zmasowanym atakiem nowych klientów i pozwoliło na zachowanie ekskluzywnego charakteru. A ten tak czy inaczej zaczyna się rozmywać, od kiedy Ferrari zrezygnowało z limitowania rocznej produkcji do 7 tys. egzemplarzy. Dziś sprzedaje ponad 10 tys. aut rocznie, z modelem Purosangue w cenie konkurencyjnej do Urusa ten wynik mógłby zacząć rosnąć naprawdę szybko.