Hulajnogą po drodze dla rowerów, a rowerem obok po chodniku. Tak każe prawo
Czy dziecko może się znaleźć na drodze dla rowerów? Tak, bo pozwala na to prawo. Oraz nie, bo nie pozwala na to prawo. Tak, obie odpowiedzi są poprawne, ale zależą od tego... jak porusza się dziecko.
Jeden z redaktorów Autobloga miał dzisiaj małą i mało przyjemną przygodę na drodze dla rowerów - poruszając się po niej z dzieckiem, został zganiony przez rowerzystę, który twierdził, że nie jest to miejsce dla dzieci. Czy miał rację? Tak oraz nie, bo takie mamy urocze prawo.
Rozważmy więc dwie sytuacje - jedną, kiedy rowerzysta miał rację, a także drugą, w której racji nie miał i powinien był siedzieć cicho.
Dziecko na drodze dla rowerów jedzie sobie rowerem - może?
Co do zasady - nie, przynajmniej jeśli przez "dziecko" rozumiemy osobę poniżej 10 lat.
Jak wprost stwierdza ustawa Prawo o Ruchu Drogowym, takie dziecko poruszające się na rowerze nie jest rowerzystą, a pieszym:
pieszy – (...) dziecko w wieku do 10 lat kierujące rowerem pod opieką osoby dorosłej;
Co sprawia, że takie dziecko nie może pojawić się na drodze dla rowerów, z jednym tylko wyjątkiem - może z niej korzystać wtedy, kiedy nie ma chodnika czy innej drogi dla pieszych lub pobocza:
Korzystanie przez pieszego z drogi dla rowerów jest dozwolone tylko w razie braku drogi dla pieszych, drogi dla pieszych i rowerów lub pobocza albo niemożności korzystania z nich.
Czyli gdyby omawiane dziecko w wieku "mniej niż 10 lat" jechałoby sobie rowerem po drodze dla rowerów, a obok byłby chodnik, to niestety - zgodnie z ustawą popełnia wykroczenie, bo powinno jechać po chodniku. Trzeba wzywać policję, potem już areszt, wyrok, więzienie, zrujnowane dzieciństwo i tak dalej.
W każdym razie: w przypadku dziecka na rowerze - rowerzysta miał rację.
Dziecko na drodze dla rowerów na hulajnodze - może?
I tutaj robi się zabawnie, bo tak - przeglądając ustawę Prawo o Ruchu Drogowym, jak najbardziej można dojść do wniosku, że to samo dziecko, również poruszające się dwukołowym czymś, ale już bez siodełka i pedałów (oraz elektrycznego wspomagania, bo elektryczna hulajnoga to już co innego) jak najbardziej może po tej samej drodze dla rowerów radośnie jechać.
Dlaczego?
Zacznijmy od tego, czym jest hulajnoga (taka bez prądu). Nie jest ona pojazdem, a urządzeniem wspomagającym ruch:
urządzenie wspomagające ruch – urządzenie lub sprzęt sportowo-rekreacyjny, przeznaczone do poruszania się osoby w pozycji stojącej, napędzane siłą mięśni;
Hulajnoga, wrotki, podobne - tak, to wszystko pasuje jak najbardziej.
Czy taka osoba jest pieszym? Nie oraz nie. Jeszcze jakiś czas temu z braku przepisów osoba na wrotkach i podobnym sprzęcie mogła być traktowana jako pieszy, ale teraz nim nie jest. Z dwoma wyjątkami.
Po pierwsze, jeśli nie korzystamy aktualnie z tego urządzenia, tylko ciągniemy je za sobą, to wtedy jesteśmy na powrót pieszym (dość logiczne):
pieszy – osobę (...) prowadzącą, ciągnącą lub pchającą (...) urządzenie wspomagające ruch
Po drugie, kiedy przejeżdżamy na takim urządzeniu przez przejście dla pieszych, obowiązują nas przepisy dla pieszych, więc także i ich przywileje. Natomiast w teorii nadal nie jesteśmy pieszymi. Kim więc jesteśmy na tych rolkach albo nie-elektrycznej hulajnodze? Ustawa twierdzi, że:
uczestnik ruchu – pieszego, osobę poruszającą się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, kierującego, a także inne osoby przebywające w pojeździe lub na pojeździe znajdującym się na drodze;
No i proste. Ale teraz zrobi się pod górkę.
Dzieci na hulajnogach nie obejmują te same przepisy, co dzieci na rowerach.
Przekwalifikowanie dziecka na rowerze w pieszego jest niesamowicie precyzyjne - musi być rower i już, wtedy mamy do czynienia z pieszym. W przypadku urządzeń wspomagających ruch takich regulacji już nie ma, a to oznacza, że jeśli dziecko urządzi sobie miniaturowy dwubój, przesiadając się z roweru na hulajnogę, to raz będzie pieszym, a raz po prostu osobą poruszającą się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch.
Co w takim razie o tym drugim przepisie mówią przepisy? Ponownie ustawa Prawo o Ruchu Drogowym:
Osoba poruszająca się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch jest obowiązana korzystać z drogi dla pieszych, drogi dla pieszych i rowerów lub drogi dla rowerów. Osobę poruszającą się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch na drodze dla rowerów obowiązuje ruch prawostronny.
Co zasadniczo oznacza - przy braku innych ograniczeń - że korzystający z urządzenia wspomagającego ruch ma wybór, po jakim pasie chce się poruszać. Nic więc teoretycznie nie stoi na przeszkodzie, żeby wybrał drogę dla rowerów. W tym więc przypadku rowerzysta nie miał racji.
Eeeee?
Nic nie poradzę, takie są przepisy. Co prowadzi do dwóch ciekawych sytuacji.
Po pierwsze - jeśli pojedziemy z dwójką dzieci poniżej 10 lat na rodzinną wycieczkę i jedno będzie miało hulajnogę, a drugie rower, to tak na dobrą sprawę nie wiadomo, co z tym zrobić.
Teoretycznie całą trójką możemy drzeć radośnie chodnikiem - dziecko na rowerze musi, dziecko na hulajnodze może sobie wybrać chodnik, natomiast my, jako opiekun, również możemy wybrać chodnik. Z całą pewnością piesi będą przeszczęśliwi. Możemy też wstępnie przetestować rozbicie rodziny i jechać na rowerze drogą dla rowerów razem z dzieckiem na hulajnodze, a dziecko na rowerze będzie jechało po chodniku.
Ale to nie koniec, bo jest jeszcze sytuacja druga albo raczej dwie sytuacje drugie.
Uwaga, tu się zaczyna gotowanie mózgu.
W sytuacji, kiedy nie ma chodnika i pobocza, więc dziecko na rowerze może jechać po drodze dla rowerów, w razie kolizji z dzieckiem na hulajnodze, winne jest dziecko na rowerze, bo według przepisów jest pieszym i nie ustąpiło pierwszeństwa osobie korzystającej z urządzenia wspomagającego ruch.
Pieszy (...) korzystając z tej drogi [dla rowerów - dop. ja] , jest obowiązany ustąpić miejsca osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch (...).
Natomiast jeśli do tej samej kolizji doszłoby na terenie strefy zamieszkania, to wtedy role się odwracają, bo osoby używające urządzeń wspomagających ruch mają wprawdzie pierwszeństwo przed pojazdami, ale pierwszeństwo przed nimi mają z kolei piesi. A że dziecko na rowerze jest pieszym...
... sami rozumiecie. To dobrze. Bo ja już chyba powoli przestaję.