Skrócił sobie drogą dla rowerów wycieczkę nad rzeczkę. Teraz może zapłacić 30 000 zł
Jazda po drodze rowerowej może się okazać wybitnie kosztowna - w tym przypadku mandat miał wynieść 5000 zł, ale ostatecznie kara może sięgnąć nawet 30 000 zł.
Ale może też wynieść 0 zł, jeśli oskarżony o popełnienie wykroczenia udowodni, że ma rację.
Co tu się właściwie odścieżkowało?
Zgodnie z relacją, policja otrzymała zgłoszenie o kierowcy, który radośnie jedzie sobie w kierunku rzeki samochodem, wykorzystując do skrócenia trasy drogę dla pieszych i drogę dla rowerów (znak C-16 i C-13 przedzielone pionową linią na znaku).
Po drodze podobno zmuszał właściwych użytkowników drogi do zejścia z niej (co przy szerokości samochodu i drogi jest raczej trudne do podważenia), a po przyjeździe policji odmówił przyjęcia mandatu w wysokości 5000 zł, tłumacząc, że... nie jest to droga dla pieszych i rowerów, bo nie jest właściwie oznakowana, a przynajmniej nie była tam, gdzie wjeżdżał. Dodatkowo podobno jego zachowanie mało komu przeszkadzało, bo większość pieszych schodziła mu z drogi i tylko dwie osoby zwróciły mu uwagę (nie licząc policjantów).
Czyli najwyraźniej wszystko było w porządku, bo mało kto miał ochotę na wzburzoną wymianę zdań z kimś siedzącym w 1,5-tonowym pojeździe. Argument do zapamiętania.
Ostatecznie sprawa została skierowana do sądu, gdzie maksymalna kara może wynieść 30 000 zł.
Czy faktycznie oznakowanie było w tym przypadku nieprawidłowe?
W teorii droga dla pieszych i rowerów musi być oznaczona znakami pionowymi oraz poziomymi - te drugie nie mogą występować samodzielnie, bo są jedynie powtórzeniem znaków pionowych. I owszem, gdyby na całej długości tej drogi widniały wyłącznie piktogramy ludzików i rowerów, w zależności od sytuacji można byłoby mówić albo o bardzo szerokim chodniku, albo o zwykłej drodze.
Patrząc jednak na niektóre potencjalne miejsca wjazdu na tę drogę, oznaczenie pionowe jak najbardziej występuje:
I tutaj mała dygresja - nie wiem, czy to oznakowanie uwiecznione przez Google Street View jest wciąż aktualne, ale i tak jest cudowne. Poziome kompletnie przeczy pionowemu i naprawdę jestem bardzo pod wrażeniem, że ktoś to bez żadnego zastrzeżenia odebrał i pewnie stoi to sobie tak bez do dzisiaj. Najważniejszą rolą znaków jest najwyraźniej wprowadzanie możliwie jak największej grupy odbiorców w błąd - czyli zadanie wykonanie.
Swoją drogą - po co jest tam postawiony dodatkowy zakaz ruchu innych pojazdów? Wygląda trochę jak ograniczenie do 20 km/h dostawione do znaku strefy zamieszkania.
Nie zmienia to jednak jednego faktu - przynajmniej na jednym z odcinków pojawia się prawidłowe oznakowanie pionowe, które potem może być powtórzone w postaci znaków poziomych.
I tutaj sytuacja osoby twierdzącej, że droga dla pieszych i droga dla rowerów była nieprawidłowo oznakowana, trochę się komplikuje. Owszem, w wielu przypadkach mogłaby być to prawda, ale tutaj niekoniecznie. Dlaczego?
Najpierw rzućmy szybko okiem na tę ścieżkę - to droga wzdłuż rzeki, z bardzo niewielką liczbą skrzyżowań z faktycznymi drogami, a jeśli już takie skrzyżowania się pojawiają, to - tak jak na powyższym zrzucie ekranu - przeważnie pojawiają się odpowiednie znaki pionowe. W kilku miejscach do drogi dochodzą drogi gruntowe lub drogi gruntowe na terenie prywatnym, ale - no właśnie - tutaj przechodzimy do sedna.
Teraz rzućmy okiem na przepisy, które określają, kiedy kończy się droga dla pieszych oraz droga dla rowerów:
2. Nakaz wyrażony znakiem C-13 obowiązuje do odwołania albo do:
1) miejsca umieszczenia znaku B-1, B-9, C-16, D-40,
2) najbliższego skrzyżowania.
oraz
Nakaz wyrażony znakiem C-16 obowiązuje do odwołania albo do miejsca umieszczenia znaku B-41, C-13 albo D-40.
Czyli, w nawet najbardziej optymistycznym przypadku, żeby konieczne było powtórzenie znaków pionowych, niezbędne jest skrzyżowanie. Przy czym, zgodnie z przepisami:
skrzyżowanie - przecięcie się w jednym poziomie dróg mających jezdnię, ich połączenie lub rozwidlenie, łącznie z powierzchniami utworzonymi przez takie przecięcia, połączenia lub rozwidlenia; określenie to nie dotyczy przecięcia, połączenia lub rozwidlenia drogi twardej z drogą gruntową, z drogą stanowiącą dojazd do obiektu znajdującego się przy drodze lub z drogą wewnętrzną;
Co oznacza, że skrzyżowania z drogami gruntowymi nie są skrzyżowaniami, które odwołują którykolwiek ze znaków, którzy tworzy drogę dla pieszych i drogę dla rowerów. Jeśli więc kierujący samochodem wjechał np. tutaj z drogi gruntowej na drogę dla pieszych i rowerów:
To powtórzenie znaków nie było konieczne, bo żaden przypadek przewidziany w przepisach nie znosi w tym miejscu wcześniejszych znaków - nie ma tu w końcu ani skrzyżowania, ani (tak obstawiam) żadnego ze znaków kończących wspomnianą drogę.
Obrona znakami może być więc dość trudna.
Chyba że faktycznie jest gdzieś miejsce, gdzie nie ma znaku, a występuje pełnoprawne skrzyżowanie. Wtedy będzie można próbować. Trzeba będzie tylko przekonać sąd, że skrzyżowanie odwołuje też znak C-16, a z tym może być problem...