REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości /
  3. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Popełnił błąd i zatrąbił na szaleńca w aucie na minuty. Wtedy rozpoczął się pojedynek na szosie

Nagrywającemu pewnie to porównanie nie wyda się zabawne, ale od niewielkiego wykroczenia rozpoczął się film "Pojedynek na szosie" w wersji polskiej. W roli samochodu ciężarowego wystąpiło auto na minuty i wcale nie było śmiesznie. Lepiej jest zaciskać zęby i nie trąbić.

08.07.2022
7:01
duel po polsku
REKLAMA
REKLAMA

Kanał Stop Cham niezawodnie dowozi film, który każe wątpić w rodzaj ludzki. W filmie "Szaleniec w aucie na minuty" przedstawia sytuację niczym z filmu "Pojedynek na szosie", gdzie jedno auto niezwykle wytrwale goni drugie. Atmosfera jest gęsta, protagonistów jest dwóch, a złowrogie motywy jednego z nich nie są znane. Po prostu chce dopaść tego drugiego.

Szaleniec w aucie na minuty

Autor nagrania popełnia błąd przy skręcie w lewo, ścina zakręt i ustawia się na przeciwległym pasie ruchu, gdy przepuszcza pieszego. Ruch na drodze nocą jest znikomy, ale obecny jest on, czyli tytułowy szaleniec. On staje prawidłowo, trochę blokując możliwość ruszenia nagrywającemu. Nagrywający trąbi i wtedy się zaczyna trwająca około dwie minuty pogoń.

Kierowca srebrnego samochodu, które ma być autem wynajmowanym na minuty, uparcie goni autora filmu. Wciąż zajeżdża mu drogę i hamuje przed nim w bliskiej odległości, mimo że ten stara się uniknąć konfrontacji. Nie mogąc się uwolnić od furiata, zgłasza sprawę na policję, ale ten już odjeżdża. Obecnie sprawa ma być w sądzie. Udało się wyjść bez szwanku, ale przeżycie na pewno było średnie.

Ależ mamy wielu idealnych kierowców

Zadziwiająco skrupulatni okazali się niektórzy komentatorzy, skupiając się na wykroczeniach, które popełnił nagrywający. Wytykają mu przekraczanie podwójnej ciągłej, jazdę pod prąd i jeszcze się oburzają, gdy ktoś argumentuje, że w tej sytuacji miał prawo. Sami idealni kierowcy, już oni by go nauczyli, jak się jeździ.

Kodeks drogowy nie definiuje prawa do obrony koniecznej przed innym samochodem i żadna wykładnia, jak zachować się w starciu z tak nieobliczalnym kierowcą, jak ten z auta na minuty, nie istnieje. Trzeba jednak cierpieć na wybitne zamiłowanie do praworządności, by uważać, że nagrywający za nic nie powinien w tej sytuacji przekroczyć żadnej linii. Można go zganić za użycie sygnału dźwiękowego, ścięcie zakrętu i ustawienie się na pasie pod prąd, ale nie można w nim dopatrywać przyczyny szaleństwa u drugiego kierowcy. Trudno też oczekiwać, by biernie czekał na rozwój wydarzeń. Co należało więc zrobić?

REKLAMA

Zachować spokój

Który w dużej mierze udało mu się zachować i sprawnie uniknąć konfrontacji, ale spokój mógł zachować też na początku i zaniechać trąbienia. Nic a nic nie usprawiedliwia tu szaleństwa, ale wtedy szaleniec może by się nie odpalił. Klakson nie został przewidziany do karcenia albo robienia sobie miejsca. Aktualna pozostaje porada, by swój sprzeciw wobec cudzego zachowania na drodze wyrażać zaciśnięciem zębów i milczeniem, bo wariatów nie brakuje. Nikogo niczego klaksonem, albo wymachiwaniem rąk, nie nauczymy. Nie taka też jest nasza rola na drodze. Milczeć i powiadamiać odpowiednie służby, interweniować tylko w razie konieczności, ale nie trąbić, to nigdy nie prowadzi do niczego pozytywnego.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA