Czy da się jeszcze kupić ładne Renault Twingo I generacji? Przegląd ofert
Renault Twingo I generacji zadebiutowało 29 lat temu, a od zakończenia produkcji mija lat 15. Auta właściwie zniknęły z polskich ulic, ale we Francji wciąż widuje się ich sporo.
To będzie piękny youngtimer – a właściwie już jest – ale jeśli jesteście spekulantami i liczycie na rakietowy skok cen jak w przypadku starych Porsche, to możecie się rozczarować. Ani Peugeot 205, ani Renault 5 nie podrożały jakoś przesadnie, pomijając wersje specjalne, których w Twingo I było sporo, ale kończyły się na nietypowym kolorze lub wyposażeniu. Zawsze można jednak liczyć na przypływ nostalgii, która podpompowała w swoim czasie ceny Citroena 2CV. Zobaczmy jednak, czy w ogóle jest jeszcze w co inwestować.
Renault Twingo I - przegląd ofert
Najtańsze Twingo kosztuje 950 zł i jest do odbioru lawetą. Nawet nie jestem zdziwiony. W pierwszym zdaniu dowiadujemy się o braku katalizatora. Ogólnie jest to samochód do rozbiórki, jeśli ktoś potrzebuje Twingo na kawałki. Pomińmy straszne oferty w przedziale 1000-2000 zł i zobaczmy coś normalnego, od ok. 2500 zł wzwyż. Może być nawet przemalowane z żółtego na czarny. A tak na poważnie, to za 2500 zł można kupić już Twingo z polskiego salonu, wyglądające całkiem znośnie. Wprawdzie wystawia je komis, ale nie czepiajmy się zanadto. Szkoda, że jest tak czarne, ten samochód wiele traci, gdy nie jest w jakimś radosnym kolorze. Na przykład takim. Tu dodatkowo mamy LPG, ale OC kończy się na dniach. Zapewne cena będzie do negocjacji – w górę, jak sprzedający będzie zmuszony do zapłaty składki.
Ciekawostką jest ten żółty kanarek, który na liście ogłoszeń ma cenę 2800 zł, ale jak wejdziemy w ogłoszenie, to spada do 1999 zł. Czy komuś się jeszcze chce rejestrować w Polsce od nowa tak tani samochód? Sądzę, że chętny się znajdzie, ale raczej nie będzie to fan youngtimerów. Dlatego odrzucam już oferty zwykłe typu „Renault Twingo do jeżdżenia” i spróbuję poszukać czegoś, co będzie miało choć kropelkę potencjału kolekcjonerskiego.
Renault Twingo – wersje specjalne w ogłoszeniach
Nie sposób już dojść, czym różniły się poszczególne wersje specjalne, ale na przykład za 3300 zł jest żółty Helios z faltdachem – tyle że większość wczesnych Twingo ma zwijany dach, który z czasem jest raczej wadą niż zaletą. Materiał dachu kurczy się pod wpływem słońca i pojawiają się nieszczelności. Teoretycznie można zrobić nowy, ale to pewnie przekroczy wartość pojazdu.
Ciekawym przypadkiem jest Twingo Initiale Paris z klimatyzacją, skórzaną tapicerką i szklanym dachem (nie materiałowym). Kosztuje wprawdzie 3900 zł, a wnętrze jest zmęczone, ale za to chyba mało kto się nim zainteresuje, bo sprzedający nie napisał w opisie „Initiale Paris” i trzeba się tego samemu domyślić oglądając zdjęcia. W ogłoszeniach ogólnie przeważają samochody z późniejszym silnikiem 1149 ccm, znacznie lepszym i łatwiejszym w eksploatacji niż stary 1.2 OHV. Takie naprawdę wczesne-wczesne Twingo jeszcze z jednostką pamiętającą czasy Renault 12 może być fajne jako potencjalny klasyk, ale jeździć to bym tym nie chciał.
4000 zł to optymalna cena na zakup ładnego Renault Twingo I
Niestety, może być czarne. Albo jeszcze gorzej: srebrne z zasłoniętymi tablicami. Zasłonięte tablice w ogłoszeniu coraz częściej zwiastują problemy. Kiedyś było to powszechne, potem część sprzedających znormalniała i przestała to robić, niektórzy jednak dalej twardo się tego trzymają i zwykle oznacza to, że coś, co powinno być tak, jest nie tak. Powyżej 4000 zł wchodzimy już trochę w sekcję „nie no, tyle to nie”, jak na przykład Initiale Paris za 5000 zł – owszem ładne, ale raczej już znacząco nie podrożeje. A to nadal nie koniec, bo 5300 zł kosztuje niezbyt bogato wyposażony egzemplarz ze skrzynią zautomatyzowaną Quickshift. Jest to zrobotyzowany manual, w odróżnieniu od hydrokinetycznego automatu, który również w Twingo był dostępny. Nie jeździ to zbyt przyjemnie i nie dałbym tyle za taki samochód. Ale nikogo nie zniechęcam, w końcu nie trzeba tu wciskać sprzęgła, więc jest plus.
Już wolałbym „zwyklackie” (piękne nowe słowo) Twingo, które po prostu ma bardzo mały przebieg i wygląda na niezużyte. Ciekawostka: Twingo w dokładnie takiej konfiguracji kolorystycznej jest w zbiorach fabrycznego muzeum Renault. Najwyraźniej jest to najbardziej „kanoniczne” zestawienie.
Najdroższe Twingo I ma ładny kolor, Quickshift (nie automat - półautomat) i cenę z planety Algon.
Renault Twingo I – podsumowanie
Jak na lotnisku: ostatnie wezwanie dla pasażerów odlatujących do Twingo. Jeśli nie kupicie teraz, za rok-dwa może nie być już czego zbierać. Nie należy jednak szastać pieniędzmi, bo za 4000 zł kupicie wóz ładny, a za 5000 zł – bardzo ładny. Jeśli natomiast chcecie tylko poczuć Twingo-experience i za parę miesięcy się go pozbyć, wystarczy wam 2500 zł. Na pewno trzeba będzie coś naprawić, ale części do wersji 1149 ccm są powszechnie dostępne, z wyjątkiem tylko faltdachów w dobrym stanie oraz zapewne niektórych gratów do skrzyni Quickshift. Moje doświadczenia z jazdą Twingiem są jednoznacznie pozytywne. Wóz ten wzbudził u mnie zachwyt swoim genialnym rozplanowaniem przestrzeni i ogólną wygodą. Problem w tym, że widząc na ulicach same wielkie SUV-y, umiarkowanie mam ochotę wozić dzieci taką małą puszką. Jak wjedzie we mnie Volvo XC90, jego pasażerowie będą mogli powiedzieć „no my jesteśmy bezpieczni, a to że ktoś jest biedakiem i jeździ małym wypierdkiem, to już jego problem. Zamiast być biednym, lepiej być bogatym!”.
(na mojej giełdzie też jest fajne Twingo)