REKLAMA

Gdy jeden silnik V8 to za mało, zamontuj dwa obok siebie. Tuning Chevroleta Corvette prosto z USA

Dwudziestoletni Chevrolet Corvette nawet według dzisiejszych standardów jest całkiem szybkim autem. Ale jeśli to komuś nie wystarcza, po wpisaniu w wyszukiwarkę „Corvette tuning” znajdzie wiele pomysłów na poprawę fabryki. Na przykład montaż drugiego silnika.

Corvette tuning
REKLAMA
REKLAMA

Powiedzmy to sobie wprost: montaż nadprogramowego silnika w samochodzie to rzecz na tyle rzadka, że każda tego typu konstrukcja wzbudza zainteresowanie - obojętnie czy mowa o starusieńkim Citroenie 2CV Sahara, prototypowym Peugeocie Hoggar z 2003 r. czy o nadal całkiem nieźle pamiętanym projekcie polskich studentów, którzy w drugi silnik uzbroili Volkswagena Golfa Mk2.

Wszystkie wymienione wyżej konstrukcje mają jedną cechę wspólną

Chodzi o fakt, że niemal zawsze jeden silnik spalinowy umieszcza się z przodu auta, a drugi centralnie lub z tyłu - co przy okazji załatwia nam kwestię napędu na obie osie (chociaż to tylko tak prosto brzmi). Ale można też zrobić inaczej, co właśnie nie po raz pierwszy udowodnił pan Gordon Tronson ze Stanów Zjednoczonych.

Tak się składa, że Tronson jest osobą całkiem znaną, o ile tylko przyjmiemy w tej kwestii odpowiednie kryteria. Takie jak skupienie się na wielosilnikowych konstrukcjach na bazie hot rodów i aut sportowych. Polecam uwadze jego stronę internetową - tam zobaczycie kilka z tych dzieł. Swego czasu zbudował też od podstaw kilka replik Lamborghini Countacha, mając za wzór jedynie modelik w skali 1:24.

Tym razem nadeszła pora na innego rodzaju, ale równie gruby tuning - Tronson wziął na warsztat Chevroleta Corvette

Mowa o aucie z 2001 r. Seryjne Corvetty z tego rocznika były napędzane 5,7-litrowymi silnikami LS1 o mocy 355 KM lub 411-konnymi LS6 o tej samej pojemności (w odmianie Z06). Gordon bez większego żalu pożegnał się z seryjną jednostką napędową, poszerzył tylną część nadwozia, rozstaw osi i całe auto mocno wydłużył po czym... obok siebie umieścił dwa silniki LT4, czyli 6,2-litrowe V-ósemki oryginalnie montowane m.in. w Corvettach C7 Z06 i Cadillacach CT5-V Blackwing. Moc jednego silnika to - dzięki zastosowaniu sprężarki mechanicznej - co najmniej 649 KM (w Chevrolecie Camaro ZL1). Innymi słowy, do dyspozycji jest tu co najmniej jakieś 1300 KM, co teoretycznie powinno wystarczyć do przekroczenia 450 km/h, a może nawet do zbliżenia się do 500 km/h. To może wyjaśniać kwestię nazewnictwa pojazdu - co prawda niektóre źródła podają, że nazwy ten potwór po prostu nie ma, ale inne podają, że nazywa się to „SuperSuper Car” - takie oznaczenia widnieją na nadwoziu 16-cylindrowego pojazdu.

Spodziewam się, że tego rodzaju wyczyn może być jeszcze bardziej przerażający niż w pojeździe w rodzaju Bugatti Chirona czy SSC Tuatary. Mniejsza o kwestię budżetu przeznaczonego na projekt - bardziej niepokoją mnie inne kwestie, jak np. zauważone przez R&T ogumienie Pirelli z klasycznym bieżnikiem, wyglądające jak przeznaczone do Ferrari F40. O ile mi wiadomo, nawet nowsze odmiany Pirelli P Zero nie pozwalają na jazdę z prędkością 500 km/h, ale może Tronson poszuka jeszcze czegoś w zamian.

REKLAMA

Póki co więcej informacji na temat auta nie mamy - wliczając w to kwestię dawcy przednich reflektorów. Jeśli ktoś miałby odpowiedź, to chętnie ją poznam...

Zdjęcie główne: amsoilinc/Instagram

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA