Do trzech razy sztuka – SSC Tuatara pobiło rekord, ale do 500 km/h jeszcze daleko
SSC Tuatara to najszybszy, produkcyjny samochód świata. Zdetronizował Koenigsegga Agerę RS.
17 stycznia w Centrum Kosmicznym im. Kennedy'ego, Larry Caplin wsiadł do SSC Tuatary i wykonał dwa przejazdy na pasie startowym o długości 3,3 mili. Miał 2,3 mili na rozpędzenie i milę na wyhamowanie auta. Zgodnie z wymogami Księgi Rekordów Guinnessa, należało wykonać dwa przejazdy w przeciwnych kierunkach i podać wynik sumując najwyższe osiągnięte prędkości i dzieląc je na pół.
Podczas pierwszego przejazdu - w kierunku północnym – Tuatara rozpędziła się do 450,1 km/h. Kwadrans później, ruszając na południe, osiągnęła 460,4 km/h. To wciąż znacznie mniej, niż 490,5 km/h osiągnięte przez Bugatti Chirona, ale w tamtym przypadku nie było przejazdu w drugą stronę, więc rekord nie mógł trafić do słynnej Księgi.
Średni wynik wynoszący dokładnie 455,3 km/h sprawił, że SSC Tuatara zdetronizowało Koenigsega Agerę RS
Cztery lata temu Agera RS osiągnęła średnią 446,97 km/h, zrzucając z tronu niepokonane od 2007 r. Ultimate Aero (412,22 km/h).
Rekord SSC tym razem jest niepodważalny
Niepodważalny, bo o jego prawidłowości zaświadcza Jim Lau - dyrektor techniczny firmy Racelogic USA, zajmującej się m.in. profesjonalnym pomiarem prędkości. Dysponując sprzętem potrafiącym policzyć prędkość z dokładnością do 0,097 km/h, Racelogic oficjalnie potwierdza, że tym razem SSC faktycznie osiągnęło rekordowy wynik.
Tym razem, bo to już trzecia próba
SSC chwaliło się swoim osiągnięciem już w październiku ubiegłego roku. Wówczas podano do publicznej wiadomości, że Tuatara rozpędziła się do 532,93 km/h, osiągając imponującą średnią z dwóch przejazdów wynoszącą 508,73 km/h. Jednak po kolejnych wątpliwościach, które ujrzały światło dzienne, firma zdecydowała się nie zgłaszać rekordu do Księgi Rekordów Guinnessa i zapowiedziała powtórzenie sprawdzianu.
Drugą próbę podjęto jeszcze w grudniu ubiegłego roku, ale problemy z silnikiem sprawiły, że konieczne było jej przerwanie. Za trzecim razem w końcu się udało. Ale niestety – do rekordu świętowanego wcześniej, zabrakło naprawdę sporo. Podobno tym razem długość pasa startowego nie pozwalała na podjęcie odważniejszej próby.
Czas pokaże, czy SSC zdecyduje się poprawić wynik, czy poczeka, aż tytuł odbierze mu kto inny. W kolejne stoi Hennessey Venom F5 i Koenigsegg Jesko Absolut. No chyba, że w międzyczasie Tesla wypuści Roadstera. Wówczas wyżej wymienieni prawdopodobnie nie będą mieli po co wyjeżdżać z garażu.