Bus efektownie dachował w Lublinie. Sytuacja nie jest wcale zabawna
Tajemnicą jest, dlaczego do tej pory nie zdecydowano się na przebudowę tego ronda.
Ktoś z komentujących pod filmem napisał, że zawsze przejeżdża przez to rondo z duszą na ramieniu. Mam to samo. Tym bardziej że większość moich przejazdów odbywa się w tym samym kierunku, w którym poruszał się potrącony bus. Rondo jest bardzo dobrze oznaczone, ale to i tak nie ma znaczenia. Chyba tylko jakaś tragedia może zainicjować tam prawdziwą zmianę.
Bus dachuje na rondzie w Lublinie
Na filmie, który zatacza coraz szersze kręgi w internecie, widzimy rondo 100-lecia KUL w Lublinie. Jest dość słynne, nie tylko za sprawą busa z filmu. Bus porusza się w kierunku Warszawy, na 99 proc. wcześniej jechał al. Tadeusza Mazowieckiego. Jest to właściwie jedyny kierunek jazdy, gdy można zostać tam potrąconym.
Na tym rondzie często dochodzi do wypadków i prawie wszystkie powstają w ten sam sposób. Kierowcy poruszający się al. Solidarności chcą przejechać przez rondo i kontynuować podróż właśnie al. Tadeusza Mazowieckiego. Nie ma tam problemu z oznaczeniem utraty pierwszeństwa. Wszelkich znaków jest tam sporo, łącznie z czerwonymi pasami w poprzek jezdni. Są wszelkie warunki, by dostrzec, że pierwszeństwa należy ustąpić. Tak się często nie dzieje.
Rondo nadaje się do przebudowy
Trudno też stwierdzić, by rondo zostało źle zaprojektowane. Ale niestety przyczyną wypadków jest właśnie jego konstrukcja. Przestrzeń jest zbyt otwarta, nie istnieją fizyczne ograniczenia, by zrodziła się chęć zwolnienia. Nie do końca da się wytłumaczyć to racjonalnie, ale to nieustępowanie pierwszeństwa jest tam w pewien sposób oczywiste. Jakby naturalnym stanem kierowcy był nieskrępowany przejazd. Za szeroko, za szybko, by tak się nie działo.
Nie jest to jedyne rondo w Lublinie z podobnym problemem. Trzypasmowe ronda, bez sygnalizacji świetlnej, przez które da się przejechać bez kręcenia kierownicą, są niebezpieczne. Tego ronda nie da się rozwiązać, czy zabezpieczyć w obecnej postaci. Jedynym rozwiązaniem jest jego przebudowa, fizyczne zwężenie pasów ruchu lub wykorzystanie sygnalizacji świetlnej. Niestety, pewnie dopiero naprawdę poważny wypadek zachęci władze do przebudowy.