REKLAMA

Oto najmocniejszy Brabus w historii. Lepiej nie wieź nim dzieci do szkoły

Podobno nie można wozić dzieci do szkoły z prędkością 320 km/h, więc dla nowego Brabusa Rocket 1000 będziecie musieli znaleźć inne zastosowanie. Wielu prawdopodobnie wystarczy sama świadomość, że mają pod domem najpotężniejszy w historii model tej marki.

Oto najmocniejszy Brabus w historii. Lepiej nie wieź nim dzieci do szkoły
REKLAMA
REKLAMA

I gdyby ktoś pytał, jak ten model wygląda, to oto i on:

Jak nietrudno się domyślić, nowy Rocket bazuje na Mercedesie AMG GT 4-drzwiowym Coupe (ufff) i to oczywiście w jego najmocniejszym wcieleniu, czyli - pauza na wdech - Mercedesie AMG GT 63 S E Performance. Wyjeżdżając z fabryki samochód generował 639 KM z 4-litrowego silnika spalinowego i dodatkowe 204 KM z napędu elektrycznego. Osiągi bez modyfikacji? Skromne 2,9 s do setki. Jako że mamy do czynienia z hybrydą z wtyczką, to Mercedes zapewnia, że w trybie elektrycznym można przejechać porażające 12 km, aczkolwiek spalanie w trybie testowym i tak wyniosło 12,7 l na setkę.

Cena Mercedesa od Mercedesa i bez dodatków? Prawie 1,1 mln. Ale Brabus postanowił przenieść to poziom wyżej.

Brabus Rocket 1000 ma... tak, 1000 KM

Co czyni go najmocniejszym samochodem modyfikowanym przez Brabusa. Żeby wykręcić taki absurdalny wynik, Brabus zrobił to, co robił już wcześniej - czyli rozwiercił 4-litrowe V8 Mercedesa do 4,5 (tak naprawdę to do 4,407 l), co robił już wcześniej m.in. w przypadku Rocketa na bazie klasy G. Tamten model oferował 900 KM, ale  w tym przypadku silnik można było wysilić odrobinę mniej - w końcu klasa G na elektryczne wsparcie nie ma co liczyć. Mamy więc 796 spalinowych koni mechanicznych.

Z samym elektrycznym układem napędowym nie zrobiono natomiast nic, a przynajmniej nie zdecydowano się tym pochwalić. 1000 KM to już i tak wystarczająco sporo, żeby wszystkie Rockety 900 co najmniej delikatnie się zawstydziły, a moment obrotowy generowany przez taki zestaw i tak trzeba było ograniczyć. Teoretycznie wynosi on aż 1820 Nm, ale dla "ochrony układu przeniesienia napędu" ograniczono go elektronicznie do 1620 Nm.

Ach, jeszcze osiągi. Pierwszzą setkę na liczniku zobaczymy po zaledwie 2,6 sekundach, natomiast drugą - po 9,7 sekundy, czyli szybciej, niż sporo współczesnych aut potrzebuje na pierwszych 100 km/h. W niecałe 24 sekundy rozpędzimy się natomiast do 300 km, a niedługo później odbijemy się od elektronicznego ogranicznika, który został ustawiony na 316 km/h.

Jak na Brabusa przystało, wyraźnie też zmodyfikowano nadwozie, chociaż zdjęcia od producenta zdają się to w dużym stopniu maskować. Nie zmienia to jednak faktu, że znacząco poszerzono m.in. nadkola, karbonowymi wstawkami postanowiono lepiej pokierować powietrzem, a przednie i tylne koła (21 cali z przodu i 22 cale z tyłu) opakowano w opony SportContact 7, które mają zapewnić osiągnięcie prędkości "ponad 300 km/h" z "absolutną łatwością". Nic więc dziwnego, że szerokość tylnych opon to... 335.

Do kompletu mamy jeszcze układ wydechowy od Brabusa i zmodyfikowane zawieszenie, które pozwala na obniżenie o 20 mm, a także ogromny pakiet karbonowych dodatków, obejmujących m.in. tylny dyfuzor, skrzydło, osłony lusterek czy podświetlone logo na grillu.

Przygotowane przez tunera jest także ręcznie wykończone wnętrze, wypełnione m.in. "wyjątkowo miękką" czarną skórą.

Ile kosztuje Brabus Rocket 1000?

REKLAMA

Do sprzedaży trafi w sumie 25 egzemplarzy i na tym koniec, więc lepiej się pospieszyć. Lepiej też mieć sporo gotówki pod ręką, bo jeden z egzemplarzy wystawionych w internetowym sklepie Brabusa kosztuje 538 192 euro (i 80 eurocentów), czyli około 2,43 mln zł. Uwzględniając jednak fakt, że modyfikacje Brabusa można zamówić w różnym wydaniu i różnej liczbie, wcale nie jest to najwyższa cena - szary egzemplarz stojący obok kosztuje już 565 979 euro, czyli zbliżamy się do 2,5 mln zł.

Dla porównania, konstruowany na tej samej bazie, ale bez rozwiercania silnika, Brabus 930, kosztował ok. 385 tys. euro, czyli zaledwie 1,7 mln zł. Mamy więc do czynienia prawdopodobnie z najdroższymi dodatkowymi 70 KM na rynku, ale pewnie i tak znajdą się na nie chętni. O ile już się nie znaleźli.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA