REKLAMA

Przez trzy dni nie jeździłem BMW M8 Competition. Potem zawiozłem nim raperów na koncert

Trafiło do mnie BMW M8 Competition. Jak do tego doszło – nie wiem. 

Wiem po co jest BMW M8 Competition. Testowałem, ale się nie cieszyłem
REKLAMA
REKLAMA

Nawet nie wiedziałem, że istnieje taki samochód, dopóki pewnego dnia red. Mikołaj nie poinformował mnie o konieczności odebrania go. Nie było nikogo innego, kto mógłby akurat zająć się tym samochodem, więc padło na mnie.

Oczywiście nie miałem na to najmniejszej ochoty. Pomijam nawet mój brak zainteresowania pojazdami w rodzaju BMW M8 Competition, bo w sumie nie muszę interesować się danym autem, żeby móc się nim przejechać i je ewentualnie zrecenzować. Natomiast wyobraźcie sobie, że trafia do Was samochód wart milion złotych – bo tyle kosztuje BMW M8 Competition z opcjami (nie chce mi się nawet sprawdzać dokładnie ile kosztował testowy egzemplarz – sześć zer, i tyle), i musicie coś z nim zrobić. Jakoś go zabezpieczyć, gdzieś go przechować. Nie można po prostu postawić go pod blokiem i uznać, że sprawa jest zakończona, ponieważ w umowie wyraźnie napisano, że auto ma stać w miejscu strzeżonym. 

Z wielkim trudem upchałem więc BMW M8 Competition do garażu po 20-minutowej przejażdżce w korku i zapomniałem o nim.

Na drugi dzień przypomniałem sobie, że je mam

Miałem nim dokądś pojechać, ale zdałem sobie sprawę, że nie dam rady zapakować do niego przesyłek, które muszę zawieźć na pocztę i do paczkopunktu. Wziąłem więc moją Mazdę MPV, przy okazji zauważyłem że Mazda i BMW M8 Competition mają coś wspólnego, tzn. palą mniej więcej tyle samo. Może BMW nawet trochę więcej, bo po mieście przebija 18 l/100 km, a Mazda mieści się w 15,5-16. Mazda ma 154 KM, BMW M8 Comp – 625 KM z 4,4-litrowego biturbo. Normalne M8 rozwija 600 KM, a tu dali 625. Podejrzewam, że te dodatkowe 25 KM wystarczyłoby mi do jazdy po mieście w każdych warunkach. Nieważne, bo i tak tego dnia nim nie pojeździłem, zamiast tego zastawiłem „beemę” w garażu paczkami.

Brawurowa jazda M8 w moim wykonaniu. Dopiszcie tam jakąś dwójkę z przodu w paincie, to będzie inba na twitterze.

Kolejnego dnia też nim nie pojeździłem

Musiałem zawieźć córkę na obóz z jakimiś walizkami, torbami itp. zbytecznymi rzeczami. Uznałem, że upychanie tego do BMW M8 Competition, a potem dojazd jakąś gruntówką z kałużami to raczej nie jest ten sposób, w który powinno się używać tego auta. No to zgadnijcie co – pojechałem Mazdą MPV, a BMW dalej kisło. Ten test szedł mi po prostu wspaniale. W międzyczasie zdążyłem się zorientować, że M8 Competition to najmocniejsze BMW w historii i nic do tej pory nie miało 625 KM. Żeby w konfiguratorze zobaczyć, ile kosztuje taki wóz, trzeba najpierw wybrać tam zwykłe M8, a potem dodać pakiet Competition - nie ma Competition jako osobnego modelu, tylko jako pakiet. O ile standardowe M8 kosztuje 757 100 zł, o tyle Competition już 844 700 zł.

Z konfiguratora dowiemy się też, że w opcji są hamulce ceramiczno-karbonowe, a w serii – rozłączalny napęd xDrive. Podobno nawet mimo obecności napędu na obie osie, M8 Competition zrywa przyczepność podczas gwałtownego ruszania. Możliwe, ale po dwóch dniach testu auto nadal stało nieruszane w garażu. Dokąd miałbym nim jechać? Poupalać na obwodnicy? Nudne. Do sklepu? Bez sensu, szybciej opędzę to rowerem z boczną sakwą i będę się mniej stresował z parkowaniem. Z rodziną na wycieczkę? Jak, skoro to ma tylko zajawkę tylnej kanapy? Zdążyłem przy okazji zauważyć, że o ile miejsca z tyłu są symboliczne, to bagażnik jest wielki i głęboki. Ale ma na tyle mały otwór załadunku, że rower już nie wejdzie. 

Trzeciego i przedostatniego dnia nadal donikąd nie pojechałem

Właśnie czytacie test BMW M8 Competition, gdzie testujący przez 3 dni nawet go nie odpalił, bo bał się wyjeżdżać z garażu, żeby nie uszkodzić lusterek. Te lusterka zresztą są w typowym stylu M i korespondują ładnie z karbonowym spoilerkiem. Na pewno jedno kosztuje jakieś 20 tys. zł, albo coś. BMW oczywiście ma rozbudowany układ kamer, który ułatwił mi parkowanie w garażu, ale i tak podczas manewrów stuknąłem przednią tablicą o rower, ponieważ wóz jest po prostu ogromny. 

Na szczęście tego dnia po południu napisał do mnie znajomy, którego też możecie znać, że następnego dnia grają koncert i może bym wpadł. Odpisałem dla hecy, że przyjadę BMW M8 Competition, na co on odpisał, żebym dla hecy przyjechał zabrać zespół. Uznałem, że to świetny pomysł: upychanie dorosłych pasażerów z tyłu M8 wyglądało na idealny trolling. Rzeczywiście, poszło nam świetnie: zmieściliśmy się do M8 we czterech.

Podobnie czułem się, jadąc kiedyś w cztery osoby Maluchem, tylko parkowanie było dużo łatwiejsze. W sumie to Maluch był wygodniejszy, bo lepiej się do niego wsiadało. Oczywiście musiałem przesunąć się radykalnie do przodu, żeby ktoś mógł usiąść w ogóle za mną z tyłu. Jechałem kiedyś metrem w Tokio i czułem się podobnie, tyle że tu miałem miejsce siedzące. Jednak prowadzenie M8 Competition w pozycji przysuniętej do kierownicy nie należy do najłatwiejszych. Ale przynajmniej dokądś nim pojechałem, pomijając że pozwijany w „chińskie osiem”. Nie wiem czemu tak się mówi, że chińskie osiem, to nie ma żadnego sensu. Wiecie jak wygląda chińskie 8? O tak: 八. A to było dobre, niemieckie osiem, nawet M8. 

bmw m8 competition
M8 na bekstejdżu
Koncert był zaj..., znaczy bardzo dobry był

I tak dotoczyliśmy się na koncert

Wszyscy się na nas gapili jak podjeżdżaliśmy. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że to o to chodzi w tym samochodzie, żeby się gapili. To po to wyjmujesz z siaty pliki banknotów składające się na grubą bańkę, żeby ludzie mogli się pogapić. Do tego wszystkiego jeszcze M8 bulgocze sportowym wydechem, w dodatku ten egzemplarz był krwistoczerwony, więc absolutnie nikt nie mógł go przeoczyć. Dobrze, że nikt nie nakręcił filmu, jak z niego wysiadamy, bo to było wyjątkowo zabawne. Znajomi pochwalili wnętrze i brzmienie, przyspieszenia za bardzo nie mieliśmy jak sprawdzić. Ale za to koncert był świetny. 

Po koncercie uznałem, że skoro jest już bardzo późno i noc nadeszła głucha, to trzeba sprawdzić, co to BMW potrafi. W końcu jeśli ma jakiekolwiek zastosowanie inne niż „wszyscy się lampią”, to jest nim bardzo szybkie przyspieszanie. Dane fabryczne podają: 0-100 w 3,2 s, 0-200 w 11 s. To już poziom jakichś Lamborghini i McLarenów, i to takich współczesnych. Możliwe – ale gdzie ja mam to sprawdzić? Znajdźcie miejsce, gdzie można legalnie przetestować 0-100. Ja takie znam, ale musiałem się do niego dotoczyć, potem stanąć na poboczu i poczekać na czerwone światło na dwupasmówce. W końcu się doczekałem, zrobiło się zielone, wcisnąłem gaz i rzeczywiście 100 km/h na prędkościomierzu pojawiło się niemal natychmiast.

W drodze powrotnej przejechałem fragment autostradą (od węzła Grodzisk Maz. do węzła Warszawa-Opacz, jak ktoś ciekawy) i rzeczywiście, prędkość dla tego samochodu nie ma żadnego znaczenia, przy każdej przyspiesza dokładnie tak samo, czyli obłędnie. Uznaję, że to jest drugie jego zastosowanie – do nocnego pędzenia po niemieckim autobanie z jednego miasta do drugiego. Najlepiej tylko w dwie osoby i bez żadnych dużych bagaży.

Zastosowania BMW M8 Competition są więc dość wąskie:

  • wzbudzanie zainteresowania wśród przechodniów
  • pędzenie po niemieckiej autostradzie.

Do niczego innego się nie nadaje. Aha, jeszcze do ćwiczenia cierpliwości, precyzji i opanowania podczas wjeżdżania nocą do garażu. Nic tak nie podnosi skupienia, jak świadomość że auto, które musimy zaparkować w ciasnym miejscu, kosztuje milion złotych. O, i przypadkiem znalazłem trzecie zastosowanie dla tego wozu: świetnie nadaje się do utylizacji miliona złotych, który akurat ci zalega. 

PS. BMW M8 Competition idealnie nadaje się też do robienia mu zdjęć. Zobaczcie, jakie piękne zdjęcia zrobił mu Chris Girard. 

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA