REKLAMA

Bidcar uruchomił "daję trzy koła i za godzinę jestem". To nowa platforma z używanymi samochodami

Wystartowała nowa platforma z używanymi samochodami - bidcar.pl. Kupujący biorą udział w licytacji, a stan techniczny pojazdów jest dobrze opisany. Sprawdziłem, jakie auta można tam kupić. Jakbym napisał, że oba, to bym się dużo nie pomylił.

bidcar co to jest
REKLAMA
REKLAMA

Aukcje samochodowe nowość w Polsce - takim napisem wita nas strona główna Bidcara. Nad tą nowością to można dyskutować, bo najstarsi górale pamiętają, że na największym portalu aukcyjnym w Polsce też kiedyś można było licytować samochody. Chyba licytowanie sprawdziło się słabo, bo teraz wszystkie tamtejsze ogłoszenia z samochodami to oferty, taki bardziej zaawansowany słup ogłoszeniowy. Bidcar proponuje inny model i ma swoje argumenty.

Samochodowa aukcja internetowa

Model ma być prosty jak budowa cepa. Ktoś wystawia samochód, a inne ktosie licytują się, kto da więcej. Ten kto da więcej, wygrywa. Przynajmniej w teorii, ale o tym za chwilę.

Prowizję płacą tutaj obie strony, sprzedający (290 zł) i kupujący (od 500 do 2000 zł). Minimalna kwota przebicia aktualnej najwyższej oferty to 100 zł, a transakcje realizuje się już poza platformą. Cena wywoławcza to 60 proc. oszacowanej wartości pojazdu. Żeby ludzie decydowali się na zakup używanego samochodu w ciemno, wymyślono sporą zachętę. Stan pojazdu ma być świetnie znany. Służy temu raport AutoDNA dla każdego pojazdu, a także oceny rzeczoznawcy.

Rzeczoznawca ogląda każde auto wystawione na Bidcar i sporządza z tych oględzin raport z obfitą dokumentacją zdjęciową. Czy to rozwiewa wszystkie wątpliwości, co do stanu pojazdu? Zaraz sprawdzimy. Najpierw zerkam, co w tej chwili można kupić na Bidcar.pl.

aukcje bidcar
Zrzut ekranu z bidcar.pl

Samochód z Bidcar.pl

Samochody na Bidcar można sobie wyfiltrować, jak prawie wszędzie. Cena, rodzaj paliwa, przebieg, lokalizacja - wszystko jest, tylko samochodów jeszcze nie ma. Początki zawsze są trudne, ale w chwili pisania tego tekstu na Bidcar wystawionych jest 13 samochodów, pochodzących z 3 województw. Nie ma wśród nich żadnych nadwozi typu coupe lub cabrio, ale tych nie oczekiwałem. Na stronie nie ma też ani jednego SUV-a, a to dość popularny rodzaj nadwozia wśród klientów indywidualnych, których ma łączyć ta platforma.

Obecne oferty wydają mi się średnio podniecające dla statystycznego obywatela, choć jakbym miał lokal z pizzą w dowozie, to bym się zainteresował, bo wystawiono 5 niewielkich samochodów. Przy jednym z samochodów znalazłem adnotację, że sprzedawany jest na fakturę VAT. Trochę zaskakujące na platformie łączącej klientów indywidualnych, ale może to tylko kwestia definicji, kim jest taki klient. Oferta chwilowo nie oszałamia, ale zapewne będzie się sukcesywnie rozrastać.

Opis samochodu na Bidcar

Zdjęć zrobionych każdemu autu jest faktycznie sporo i to takich nieupozowanych. Zaznaczone i opisane jest każde uszkodzenie lakieru, zmierzona grubość powłoki lakierniczej, w podziale na poszczególne elementy i wysokość bieżnika opon. Podsumowana jest także sprawność podstawowych układów pojazdu w trakcie próby rozruchowej, ale mowy o jeździe testowej nie ma.

bidcar próba rozruchowa
Zrzut ekranu z bidcar.pl

Tutaj napotykam pewien kłopot koncepcyjny. Jeśli jest to platforma dla klienta indywidualnego, to widzę pewną mentalną przeszkodę. Jak przeciętny klient indywidualny ma zdecydować się na licytację pojazdu o wartości kilkudziesięciu tysięcy złotych, gdy widzi, że w opisie nierównomierną pracę silnika lub trudność we wrzucaniu pierwszego biegu i stuki w zawieszeniu? Tylko te trzy wady to opisy z obecnych 13 aukcji, a wszystkich nie przejrzałem. Trudno zaoferować wysoką cenę, gdy przyczyna usterki nie jest znana. Chyba że jest się faktycznie klientem indywidualnym, ale takim, który zaraz auto naprawi jak najtaniej i sprzeda je dalej. Większość samochodów ma tu bardzo wysokie przebiegi. Zapewne realne i chwała im za to, ale Skoda Superb z ponad 300 tys. km na drogomierzu może nie być wymarzonym autem Kowalskiego.

Raporty dają sporą dawkę wiedzy o oferowanym pojeździe, ale wymagają jeszcze dopracowania. Pole Firma rzeczoznawca sporządzająca raport: jest w każdym przypadku puste. Klient obecnie nie dowiaduje się, czy oględzin dokonała DEKRA, czy inny podmiot. Podany przebieg jednego z pojazdów to 125 KM. Jak na 13 samochodów, to pewne podstawowe błędy można byłoby jednak w dniu premiery usunąć, to nie jest tak dużo aut do przejrzenia. Błędy oczywiście się zdarzają i będzie lepiej, jeśli klienci zaakceptują tę formę kupowania samochodu. Taką, w której nie ma do kogo zadzwonić.

Nie ma tu żadnej funkcji typu skontaktuj się ze sprzedającym. Raport to jest rzecz, na bazie której musimy podjąć zakupową decyzję. Bierzesz albo nie, auto i ryzyko, że nierówna praca silnika to coś poważnego. Nawet jak się zdecydujesz, to i tak nie ma gwarancji, że kupisz.

Czy sprzedający ma obowiązek sprzedać wystawiony samochód?

Od razu zacząłem się zastanawiać, jak Bidcar poradził sobie z problemem ceny minimalnej. Problem jest przecież podstawowy, bo najwyższa zaoferowana cena nie musi zaspokajać oczekiwań sprzedającego.

Aukcja to forma sprzedaży, gdzie nabywcą jest ten, który zaoferuje najwięcej. Trochę słabo byłoby sprzedać samochód o wartości 100 tys. zł za 1 zł, bo nie było innych oferentów. Trzeba się jakoś zabezpieczyć. Spodziewałem się możliwości ustawienia cena minimalnej, ale wybrano inny sposób.

jak działa bidcar

Sprzedawca ma 24 godziny na akceptację oferty, czyli żadnego obowiązku sprzedaży nie ma. Możesz zaoferować najwięcej, a i tak nie otrzymać samochodu. Sprzedający uzna, że kwota go nie satysfakcjonuje i nie sprzeda. Trochę to podważa sens licytowania dla klienta, skoro niezależnie od zaproponowanej kwoty, z transakcji może nic nie wyjść. Oczywiście zabezpiecza to interesy sprzedających i jest to zachęta do korzystania z tej platformy. Samochody muszą się tam pojawiać, żeby cały system hulał. Dlatego oferujący nie może się rozmyślić, a sprzedający tak.

Drobne wpadki w drodze do ostatecznego sukcesu

Zarejestrowałem się, bo chciałem licytować Daihatsu Siriona. Mały kłopocik jest taki, że przez kilka godzin nie wiedziałem u kogo. Błąd już naprawiono, ale na stronie bidcar.pl nie było informacji, kto ją prowadzi i komu powierzyłem swoje dane rejestrując konto. Odnośniki Regulamin i Polityka Prywatności nie zawierały treści, których należałoby się tam spodziewać. Podobnie jak część zwana Dokumenty dla sprzedających nie zawiera żadnych dokumentów dla sprzedających. Teraz przynajmniej wyświetla się już regulamin, może w chwili publikacji tego tekstu, także pozostałe odnośniki zaczną prowadzić tam, gdzie powinny. To na pewno nie zaważy na końcowym sukcesie lub jego braku tej platformy. Czy platforma Bidcar zaprowadzi klientów indywidualnych zainteresowanych kupnem używanego samochodu przez internet ku lepszej przyszłości?

Bidcar ma zalety, bo przejrzyście przedstawia stan techniczny samochodu, choć pewien element niepewności występuje nawet przy 13 autach dość często. Zwalnia kupującego z uciążliwego podróżowania w poszukiwaniu używanego samochodu i zapewnia podstawową ocenię rzeczoznawcy. To naprawdę spore zalety, ale będąc zwykłym klientem lub poszukując auta na handel, ciągle oferowałbym wyłącznie zbyt niską, obrażającą sprzedającego cenę, licząc na szczęście i zmęczenie tematem sprzedawania samochodu. Zrobiłbym z tego daję 3000 i za godzinę jestem i podejrzewam, że nie ja jedyny wpadnę na taki pomysł. Choć może rynek i ludzie się zmieniają i docenią postępującą profesjonalizację rynku samochodów używanych.

REKLAMA

Kupowanie używanych samochodów bez oglądania staje się coraz popularniejsze. Umożliwiają to właśnie internetowe narzędzia i ocena rzeczoznawców. Do tej pory z klientami łączono głównie auta poleasingowe, teraz łączeni mają być indywidualni klienci. Bidcar na pewno chciałby zostać jednym z takich popularnych narzędzi. Ku chwale klienta indywidualnego, oczywiście życzymy im, by tak się stało.

Zdjęcie główne. Zrzut ekranu z bidcar.pl

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA