REKLAMA

Audi rozważa latające taksówki, ale ma znacznie bardziej przyziemne problemy

Do spółki z Airbusem i przy wsparciu lokalnego rządu niemiecki producent będzie rozwijał koncept latających taksówek, które miałyby zacząć latać po Ingolstadt.

latające taksówki
REKLAMA
REKLAMA

Kilka dni w obawie przed utrudnianiem przebiegu śledztwa w sprawie tzw. dieselgate do aresztu trafił szef Audi – Rupert Stadler. Rada nadzorcza szybko podjęła decyzję o przekazaniu uprawnień Stadlera Abrahamowi Schotowi – członkowi rady nadzorczej odpowiedzialnemu dotąd za sprzedaż i marketing. Schot już działa i wraz przedstawicielami polityki i biznesu podpisał list intencyjny w sprawie „kształtowania mobilności w trzecim wymiarze”.

Komentując to wydarzenie tymczasowy prezes Audi stwierdził, że „elektryczne, autonomiczne samochody sprawią, że ruch w mieście będzie bardziej komfortowy, czysty i zaoszczędzi na przestrzeni, co wiąże się z wyższą jakością życia mieszkańców”. A mobilność w trzecim wymiarze miałaby być istotnym elementem tej wysokiej jakości życia. Dlatego Ingolstadt ma się stać obszarem testowym dla latających taksówek.

Audi chce w tym celu rozwijać projekt Pop.up Next, który powstał przy współpracy z należącym do Grupy VW studiem projektowym Italdesign i producentem samolotów – firmą Airbus. To modułowe urządzenie latające, łączące w sobie elementy autonomicznego pojazdu i ośmiosilnikowego drona. Maszyna ta, ma być w stanie przelecieć 50 km, po czym musi wylądować na kwadrans na uzupełnienie energii w akumulatorach. Na pokładzie nie będzie pilota – sprzęt musiałby więc spełniać wymogi piątego poziomu autonomiczności.

latające taksówki

Niemiecki minister transportu Andreas Scheuer stwierdził, że “latające taksówki nie są już tylko wizją przyszłości, mogą nas przenieść w nowy wymiar mobilności.”

Nad podobnymi projektami pracuje już m.in. chiński Ehang, za 2 lata swój projekt chce wprowadzić w fazę realizacji Uber, a Volocopter ma lada dzień zacząć latać po Dubaju.

Latające taksówki – pieśń przyszłości

Oczywiście kibicujemy temu rozwiązaniu. Każdy z nas chętnie wsiadłby do latającej taksówki, ale od chwili, gdy będzie to możliwe dzielą nas jeszcze lata. Póki co producenci nie do końca radzą sobie z autonomicznymi pojazdami poruszającymi się po ziemi. Wprowadzenie trzeciego wymiaru skomplikuje sprawę jeszcze bardziej.

Dziś podstawowym problemem jest brak jakichkolwiek regulacji prawnych, które stwierdzałyby kto, na jakich zasadach i gdzie mógłby korzystać z takich latających pojazdów. Przepisy dotyczące autonomicznych samochodów wciąż są w powijakach.  Pomijamy też kwestię ceny - koszt zakupu, przechowywania, serwisowania, czy ubezpieczenia takiej maszyny byłyby astronomiczne.

Dodatkowo obecna infrastruktura nijak nie umożliwia korzystania z takiej formy transportu. Taki dron potrzebuje miejsca do bezpiecznego startu i lądowania. Nie może wylądować na środku ulicy, czy na chodniku pod biurowcem. Jasne, można by startować z lądowiska na dachu biurowca, ale to jest już możliwe – wystarczy mieć odpowiednie fundusze by latać śmigłowcem. By dron miał szansę stać się taksówką, musiałby lądować w miejscach często uczęszczanych przez ludzi, ale na tyle przestronnych, by nie stanowił zagrożenia. Do tego musi mieć odpowiednie miejsce do szybkiego ładowania akumulatorów – dystans 50 km trudno uznać za wystarczający do codziennego użytkowania.

Inną kwestią są regulacje dotyczące bezpieczeństwa lotu. Poczynając od tego, że takie autonomiczne taksówki musiałyby być wpięte w sieć, dzięki której mogłyby się komunikować między sobą by uniknąć kolizji w powietrzu. Te byłyby spektakularne i dużo bardziej groźne niż kolizje między pojazdami. Do tego trzeba by przemyśleć nawet takie szczegóły jak zabezpieczenie pasażerów na wypadek awarii. Konieczność zakładania spadochronów – jasne, to jest jakieś rozwiązanie, ale żeby spadochron spełnił swoje zadanie musiałby otworzyć się na wysokości kilkuset metrów. Do tego wymaga umiejętności obsługi – szczególnie w terenie zabudowanym.

Ważnym elementem układanki jest kwestia cyberbezpieczeństwa

Oprogramowanie sterujące maszynami latającymi, na pokładzie których nie ma pilotów, musiałoby być maksymalnie odporne na ataki hakerów.

REKLAMA

Eksperci zwracają uwagę, że dziś wyzwaniem trudnym do przejścia jest też hałas generowany przez takie pojazdy. Nikt nie chciałby, by nad głowami regularnie kursowały mu hałasujące śmigłowce.

Wszystko to sprawia, że nie ma co liczyć na szybką realizację planów stworzenia latających taksówek w Ingolstadt. Oczywiście w liście intencyjnym nie ma słowa o tym, kiedy ten projekt miałby wejść w fazę realizacji. Wygląda jednak na to, że Audi ma dziś o wiele poważniejsze zmartwienia, niż testowanie latających pojazdów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA