REKLAMA

Ten model Audi psuje rynek nowych aut. 40 000 zł rabatu to wstęp do igraszek

Ceny Audi A4 „z placu” bywają oburzająco niskie. Wygląda na to, że zamiast kupować coś kompaktowego, lepiej postawić na wóz klasy średniej. O ile wystarczy wam sedan.

audi a4 cena 2025
REKLAMA

Nowe samochody są drogie, bardzo drogie lub szokująco drogie. Ceny modeli miejskich bez większego problemu przekraczają 100 tysięcy złotych, sensowny kompakt to dziś już 150 tysięcy i w górę, a konfigurując średniej wielkości SUV-a, szybko zobaczymy dwójkę z przodu. Co z tym zrobić? Oprócz rozwiązań w rodzaju „zmień pracę, weź kredyt”, „zostań z obecnym autem na lata” albo „kup używany”, coraz popularniejsze staje się także kierowanie się w stronę marek chińskich. Jeszcze nie są drogie. Ale to się pewnie zmieni.

REKLAMA

Jest jeszcze jedna opcja

Nazywa się „kup samochód klasy średniej wyprodukowany przez markę pozycjonowaną w segmencie premium”. Nie mam wcale na myśli sprowadzania niczego z komisu z Niemiec. Trzeba iść do salonu i wyda się tam mniej więcej tyle, co na auto marki popularnej i to o klasę mniejsze.

Mowa o Audi A4 „ze stocku”, czyli o samochodach, które są już wyprodukowane. Potrafią kosztować naprawdę dobre pieniądze. Zanim zaczniemy, jeszcze słowo wyjaśnienia. Wiem, że na klawiaturę ciśnie się wam coś w rodzaju „to artykuł sponsorowany!”, albo „Audi wam zapłaciło, to piszecie”. Niestety, tak nie jest. Wolałbym dostać za ten tekst solidny przelew od marki z czterema pierścieniami w logo, ale to nie sponsor. Opisuję ciekawostkę rynkową i sytuację, która jest niecodzienna - i tyle. Możecie po lekturze pójść do salonu, ale nieszczególnie mi na tym zależy. Wystarczy, jeśli złapiecie się za głowę i powiecie „ILE?”, możecie też krzyknąć „TO I TAK ZA DROGO, POWINNY BYĆ ZA 30 TYSIĘCY”. Ok, w porządku. Przejdźmy do rzeczy.

Da się kupić nowe Audi A4 już za 135 845 zł

Można znaleźć egzemplarz za tyle na stronie z Audi gotowymi do odbioru (nie podam linka, ale po takim opisie z pewnością poradzicie sobie z odpowiednim działaniem w wyszukiwarce). Mówimy tu jednak o ostatnich sztukach, jakie zostały u dealerów. Większy jest wybór - zarówno na wspomnianej stronie, jak i na Otomoto - przy autach za ok. 155-165 tysięcy złotych. To już znacznie więcej, ale wciąż relatywnie niewiele, jak za kombinację „klasa średnia, premium, nówka z gwarancją, automat”.

Oto trzy najtańsze Audi A4.

Idąc na zakupy, trzeba zaakceptować trzy rzeczy: po pierwsze, to schodzący model, który był na rynku od dekady. Nie ma aury świeżości, ale w jego pewnej „staroświeckości” da się znaleźć zalety, takie jak spora porcja fizycznych przełączników i pokręteł (np. do klimatyzacji) we wnętrzu. Po drugie, trzeba brać to, co zostało. Nie można wybrać koloru ani elementów wyposażenia. OK, większe felgi pewnie za opłatą zamontuje nam dealer u siebie, ale zmiany reflektorów nie przeprowadzi (albo policzy za to tyle, co za nowe SQ7). Po trzecie, zostały właściwie tylko sedany. Osoby potrzebujące kombi muszą obejść się smakiem albo kupić A4 Allroad (od 217 tysięcy) albo nowsze i droższe A5 Avant. Ale podobno sedan to najlepszy typ nadwozia - zgadzają się z tym i prezesi i działkowcy na emeryturze (a także red. Paweł).

Jak wygląda „tanie” Audi A4?

Wszystkie egzemplarze mają automatyczne skrzynie biegów, nie trzeba więc machać lewarkiem, jak w 2004 roku. Silnik jest benzynowy (diesel z Quattro: od 222 tysięcy, też bez tragedii) i bazowy. Ma 150 KM i - co ważne dla niektórych - „normalną” pojemność 2.0 i cztery cylindry. Nie jest powolny (8,9 s do setki to wynik gwarantujący całkiem normalną, a nawet przyjemną jazdę), nie powinien mieć kłopotów z elastycznością i pewnie relatywnie niewiele spali. Czy po gwarancji można w prosty sposób podnieść moc? Nie wiem, ale się domyślam.

audi a4 cena 2025
Tak wygląda najtańsza sztuka.

W kwestii wyposażenia, odpowiedź na pytanie „jak jest?” brzmi „nie tak źle”. Najtańszy egzemplarz (przypomnijmy: za 135 845 zł, katalogowo kosztował 174 160 zł) ma m.in. pakiet Comfort (system bezkluczykowy, klimatyzacja automatyczna z trzema strefami, podgrzewanie foteli z przodu) i pakiet Technology (nawigacja, indukcyjne ładowanie telefonu, lepsze głośniki, cyfrowe zegary, bezprzewodowa łączność ze smartfonem). W standardzie: czujniki parkowania czy tempomat. Nie każdemu przypadną do gustu 16-calowe alufelgi, nie ma też kamery cofania. Jest za to 4-letni pakiet naprawczy (limit: 150 000 km).

Im droższe A4, tym bogatsze wyposażenie. Drugi najtańszy egzemplarz (za 144 776 zł) ma już m.in. 18-calowe alufelgi. Dysponując kwota ok. 165 000 zł można liczyć już na S-Line i naprawdę dobrze wyglądający wóz. Za 167 tysięcy można mieć odmianę o mocy 204 KM, ale takich sztuk zostało niewiele.

Z kim konkuruje Audi A4?

Wcześniej - z BMW 3 i Mercedesem C. Teraz, przy takich cenach, walczy nawet z MG albo z Oplem Astrą. Ten ostatni model w najtańszej wersji z automatem (1.2 turbo 130 KM) kosztuje 127 500 zł. Hybrydowa Corolla hatchback: od 127 900 zł, a Golf z DSG i 150-konnym motorem (tyle że 1.5): od 139 190 zł. Mówimy o cenach bazowych, nawet bez lakieru metalicznego. Dodanie do tych wozów kilku potrzebnych opcji sprawi, że zaczną rywalizować z bogatszymi A4 ze stocku - tymi za 150, 160 czy nawet 170 tysięcy złotych.

Można by zripostować, że porównujemy ceny Audi po rabatach z cennikowymi kwotami za kompakty. Wątpię jednak, by upusty we wspomnianych markach były na tyle duże, by wyrównać różnice w klasie i wielkości. A4 jest może i nieco leciwe, ale to nadal auto segmentu D, w dodatku premium. Można drwić i pytać „co to za premium z bazowym silnikiem i na 16-stkach”, ale krótka wycieczka A4 za miasto udowodni, że pod względem np. jakości wyciszenia Audi wypada lepiej od kompaktów, a także od większości innych modeli klasy średniej.

REKLAMA

Audi nie powinno też przesadnie dużo tracić na wartości (sprawdźcie ceny kilkuletnich egzemplarzy). Pozostaje kwestia droższego serwisu, ale jeśli ktoś weźmie pakiet serwisowy i wydłuży sobie gwarancję, problem znika. Wygląda na to, że to solidna oferta. Szkoda, że pewnie zaraz wszystkie egzemplarze się sprzedadzą. Jak na razie, trudno byłoby mi uargumentować sobie kupienie czegoś innego za podobne pieniądze - no, chyba że naprawdę nie mógłbym mieć sedana.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA