Zostałem oszukany w miejscu, gdzie nigdy bym się tego nie spodziewał. Na grupie sprzedaży części do nietypowego auta
W życiu nie wpadłbym na to, że szukając nietypowej części do rzadkiego samochodu zostanę oszukany przez hinduską grupę scammerów.

W skrócie: potrzebuję zakupić rzadko spotykaną część do bardzo niecodziennego pojazdu. Nie ma jej oczywiście jako nowej, czasem trafia się używana. Na szczęście na Facebooku jest grupa jego posiadaczy, gdzie można dowiedzieć się, co pasuje od innego samochodu, albo napisać z pytaniem o dostępność jakiegoś elementu. No to napisałem.
Momentalnie zgłosił się człowiek z Wielkiej Brytanii
Tak przynajmniej się przedstawił. W opisie na profilu miał informację, że pracuje w „Car scrappers auto recycling”, co budziło pewne zaufanie. Napisałem do niego z pytaniem, a on odpisał, że daną część posiada i wysłał mi jej zdjęcie. Wrzuciłem je do internetu i nie znalazłem identycznej fotki, więc uznałem, że jest to rzeczywiście zdjęcie sprzedawanego przedmiotu. Zapytałem o formę płatności i już na tym etapie powinienem był odpuścić – niestety, na tej części zależało mi na tyle, że nie zachowałem dostatecznej ostrożności.
Sprzedający podał adres email należący ponoć do jego brata
Miałem wysłać należność przez PayPal, ale jako rodzaj przelewu „family & friends”, czyli rodzina i przyjaciele. Jak się później okazało, jest to typ przelewu, który uniemożliwia jakiekolwiek roszczenia wobec PayPala. Uznałem, że chodzi o ominięcie jakichś podatków i zgodziłem się na tę formę. Pieniądze zostały wysłane. Na tym etapie sprawa powinna była się zakończyć - scammer dostał forsę i powinien był już odpuścić.
Jednak dopiero zaczynało robić się ciekawie
Otrzymałem rzekome potwierdzenie wysłania towaru z numerem przesyłki. Było ono dziwne, bo znajdował się na nim adres email sprzedającego, który był inny niż adres, na który wysłałem pieniądze. Znalazł się tam też mój adres domowy, ale nie było adresu domowego sprzedawcy. Było tylko jego imię i nazwisko. Z jakiegoś powodu sprzedający nazywa się rzekomo Rayner, a brat - Morales. To pewnie normalne w Indiach.
Mógłbym już w tym momencie powiedzieć „no trudno, dałem się złapać”. Niestety, scammerzy nie odpuszczają i gdy raz im ktoś zapłacił, będą go cisnąć, ile się da – jak był frajerem raz, to pewnie uda się jeszcze i drugi. Dlatego już następnego dnia po wysyłce rano dostałem informację, że moja paczka została zatrzymana, ponieważ brakuje obowiązkowego ubezpieczenia w wysokości 5 funtów. Ta informacja trafiła do mnie przez Whatsapp, napisana bardzo złą angielszczyzną i wielkimi literami. Odpisałem z pytaniem, kto jest ubezpieczycielem tej paczki – otrzymałem informację, że muszę wpłacić jeszcze 5 funtów na prywatny adres email, oczywiście jako „family & friends” i że zobowiązuje mnie do tego „MINISTERIAL DECREE NUMBER 307”. Od tego momentu byłem już więcej niż pewien, że to scam.

Poinformowałem sprzedającego o sytuacji, żeby zobaczyć, jak zareaguje
Gdybym potrzebował jeszcze więcej dowodów na to, że zostałem oszukany, to jego reakcja mówiła już wszystko. „Och, zapomniałem ci powiedzieć, że trzeba jeszcze tam hehe dopłacić”. Tymczasem w korespondencji z rzekomym ubezpieczycielem pojawiały się różne nazwy firm: Cargo Logistics, Rooftop Logistics, Navi Global Shipping – wszystkie te firmy to fałszywki, ich strony internetowe są pełne nieprawdziwych informacji i niewypełnionych pól w rodzaju lorem ipsum. O dziwo jednak mogę tam wpisać numer mojej przesyłki i pojawia się nawet kod kreskowy, mój adres i informacja, że paczka jest wstrzymana. Gdybym zapłacił kolejne pięć funtów, pewnie status zmieniłby się na „w transporcie” i to byłby już koniec historii.

Jestem trochę pod ścianą, potrzebuję tej części – wydałem już kilkaset złotych i nic
To dlatego dałem się nabrać. Prawda jest taka, że jeśli mamy choćby jeden procent podejrzeń, że to scam - to na sto procent scam. Jednak dość niespodziewane jest, że oszuści grasują teraz na grupach z częściami do aut, które na ulicy widzi się raz na rok, a w ogłoszeniach w Polsce jest jedna sztuka.
* zdjęcie główne Pixabay - Viarami