Wicepremier Polski oszukany przy zakupie auta. Jego samochód ma bliźniaka
Wicepremier, Krzysztof Gawkowski podzielił się swoją historią zakupu samochodu. Jest niewesoła, bo istnieją dwa samochody z takim samym VIN, a jego auto zostało zajęte przez policję i prokuraturę.
Krzysztof Gawkowski jest wicepremierem i Ministrem Cyfryzacji. W mediach społecznościowych podzielił się swoją historią zakupu samochodu. Kupił auto od osoby prywatnej, po pół roku okazało się, że samochód jest nielegalny. W innym państwie jeździ inne auto, które posiada taki sam VIN.
Dwa auta z takim samym VIN
Minister pisze, iż czuje się oszukany, okradziony i wkurzony, jak zwykły obywatel. Kupił auto warte 100 tys. zł (Peugeota 5008), zarejestrował, zainwestował w nie, a po pół roku użytkowania okazało się, że samochód jest nielegalny. Przyczyną miało być to, że we Francji auto ma brata bliźniaka. Samochód został zajęty przez policję. Pieniądze stracone. Oto jego historia.
Jeśli wicepremier może kupić auto, które potem mu konfiskują, to chyba w naszym kraju jest źle? To nie w naszym. Minister apeluje, by każdy obywatel mógł sprawdzić, czy w Unii Europejskiej nie jest zarejestrowane auto z takim samym VIN.
To się raczej nie uda
W teorii sprawa jest prosta, w praktyce się tego nie praktykuje. Nawet polska baza samochodów, czyli Centralna Ewidencja Pojazdów jest pełna błędów, choć z relacji osób na niej pracujących, wiem, że jest coraz lepiej. Akurat ta baza podlega nadzorowi Ministra Cyfryzacji. Spróbujmy rozebrać na mniejsze kawałki słowa ministra.
W relacji trochę brak jest szczegółów. Z tych słów należy wywnioskować, że auto ministra powstało na bazie innego samochodu. Może oryginał został zniszczony doszczętnie, ale użyto jego numerów, by posłać inne auto w świat.
Tu również minister nie precyzuje, co dokładnie sprawdzono. Może sprawdzono stan techniczny pojazdu i był on poprawny. Choć padają słowa, że został sprawdzony też VIN, ale bez precyzowania jak. Błędne jest założenie, że autoryzowane stacje obsługi są w stanie sprawdzić VIN pojazdu na terenie całej Unii Europejskiej.
ASO najczęściej nie są w stanie nawet sprawdzić historii serwisowej pojazdu, jeśli był serwisowany w innym dealerstwie w Polsce, a nie w tym, do którego się udaliśmy. Możliwości zależą od marki. Zjawienie się autem w ASO marki, którą chce się kupić, nie przysłuży sprawdzaniu legalności pojazdu.
Nie wiemy, czy minister korzystał z usług sprawdzania historii auta za pośrednictwem polskich, rządowych narzędzi jak historiapojazdu.gov.pl. Nawet w aplikacji mObywatel jest dostępny moduł umożliwiający sprawdzenie historii pojazdu w wybranych krajach europejskich. Możliwe, że skorzystał z takiej opcji, ale historia auta i tak nie wzbudziła podejrzeń.
Nielegalny to pojęcie szerokie. Należy założyć, że skoro auto skonfiskowano, to policja ma pogląd na to, jaka jest jego prawdziwa historia. Może się zdarzyć tak, że istnieją dwa auta z takimi samymi VIN, w wyniku pomyłki lub przestępstwa. Da się ustalić, które auto jest oryginalne, ale zawsze jest to kłopot dla osoby, która zakupiła je w dobrej wierze. Dwóch samochodów z identycznym VIN zarejestrować się nie da, przynajmniej w Polsce.
Należy się cieszyć z zapału ministra, bo będzie to korzyść dla wszystkich obywateli, może nie tylko Polski, ale i Unii Europejskiej. Nie czeka go łatwe zadanie.
To będzie bardzo trudne, ale kibicujemy. Nie ma jednej, wielkiej, jednolitej i tworzonej przez rządy poszczególnych państw bazy samochodów w Europie, zawierającej ich historię. Nawet na poziomie unijnych krajów użyteczność istniejących baz jest bardzo różna.
Rodzinie współczujemy. Konfiskata auta jest na pewno bardzo niewesołym przeżyciem. Szanse na pomyślne rozwiązanie sprawy też raczej są marne i raczej nie można liczyć na szybkie rozwiązanie.
Więcej o VIN i oszukiwaniu: