REKLAMA

Nikt nie ukarze żadnego Łukasza ani Sebastiana. Będą się śmiać nam w twarz z ciepłych krajów

W dzisiejszym świecie kara w postaci niemożności powrotu do Polski nie jest zbyt dotkliwa dla zamożnych osób. Nikomu specjalnie nie zależy, żeby ująć „gwiazdy” szeroko komentowanych, śmiertelnych wypadków.

Nikt nie ukarze żadnego Łukasza ani Sebastiana. Będą się śmiać nam w twarz z ciepłych krajów
REKLAMA

Oglądając wiadomości przez bardzo wiele lat doszedłem do jednego wniosku: kiedy policji zależy na złapaniu kogoś, to go złapią. Wygrzebią go choćby spod ziemi, i to w bardzo krótkim czasie. Jeśli nie mogli kogoś znaleźć, to przeważnie oznaczało, że ten ktoś nie żył. W 2014 r. służby szybko ujęły mordercę 13-latka, który ukrywał się we Francji. Takich przypadków pamiętam kilka, ale wszystkie miały miejsce już lata temu.

REKLAMA

W pierwszej głośnej sprawie, poszukiwany Sebastian Majtczak został teoretycznie ujęty

Cóż z tego, skoro od roku przebywa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i otrzymał tam nawet (nieoficjalnie) status rezydenta, a sąd ekstradycyjny zwleka z podjęciem decyzji o ewentualnym wydaleniu go do Polski. Sprawa grzęźnie w gąszczu procedur, nie od dziś też wiadomo że kraje takie jak ZEA są znakomite w utrudnianiu wszystkiego, zwłaszcza wobec zagranicznych służb. Teraz w sprawę zaangażowana jest już polska ambasada w Emiratach, która wysłała zapytanie do tamtejszego MSZ-u, o co tu w ogóle chodzi. Sebastian jest na wolności, na szczęście na tę chwilę ewentualne zagrożenie może stanowić tylko dla mieszkańców Emiratów. Jednak to nie obecna sytuacja stanowi największe kuriozum, tylko moment w którym nie został zatrzymany bezpośrednio po wypadku i pozwolono mu po prostu opuścić terytorium Polski. Przypomnę, że pierwsze oświadczenie policji w sprawie wypadku w ogóle pomijało udział Sebastiana.

Teraz mamy już drugiego poszukiwanego: Łukasza Żaka

Zbiegł i go nie ma. To się zdarza. Czytałem, że podobno uciekł do Hiszpanii, ale to nic pewnego, może być już gdzie indziej. I w tym „gdzie indziej” zapewne pozostanie na tyle długo, aż cała sprawa nie przestanie być medialna. Teraz zapewne prowadzone są niemrawe poszukiwania, które za kilka tygodni ustaną, bo znajdzie się jakiś nowy temat do grzania i Łukasz przestanie interesować opinię publiczną. Oczywiście jeśli się mylę, to będę musiał zjeść swoją podkładkę od myszki, problem w tym że nie używam myszki.

Od lat obserwuję też postępującą degradację policji w kwestii podejmowania jakichkolwiek działań

Ma to miejsce na każdym poziomie. Polecam filmy youtuberów takich jak „Samochodoza” – z Wojtkiem nie trzeba się we wszystkim zgadzać (to mój przypadek), ale dobrze pokazuje on jawną niechęć policji do karania kierowców nawet w oczywistych sytuacjach. Jechał po chodniku i najechał na pieszego? No trudno, to się zdarza, pozwólmy mu odjechać i już. Sam miałem taką sytuację: zostałem najechany na chodniku przez samochód, na miejsce przybyła policja, która stwierdziła, że nie może rozliczyć tej sprawy, ponieważ jedno, drugie oraz piętnaste. Wezwano więc inny patrol, który również oświadczył, że nie może nic zrobić. Mimo oczywistego zdarzenia ze świadkami, obecnością sprawcy i brakiem wątpliwości co do jego przebiegu, kierowcę który na mnie najechał puszczono wolno bez żadnych konsekwencji. Uzasadnienie? Nie da się stwierdzić, że doszło do wykroczenia.

Sam również próbowałem kilka razy wzywać policję do różnych sytuacji drogowych. Obecnie najczęściej po prostu nie przyjeżdżają, a jeśli już nawet się pojawią, to rozkładają ręce, spiszą wzywającego i odjeżdżają. Ta postawa promieniuje wyżej i w związku z tym w mojej opinii żaden ze sprawców głośnych wypadków nie poniesie konsekwencji. Ewentualnie ukarzą tego, który śmiertelnie potrącił dwie osoby w Warszawie przy ul. Woronicza, bo nie trzeba było go łapać. „Biedny” ten człowiek nie wiedział, że nie musi nawet uciekać. Wystarczyło się oddalić wolnym krokiem, mówiąc że musi iść do domu i to tyle.

Dlaczego tak jest?

Funkcjonariuszy policji jest za mało na każdym szczeblu, płace nędzne, do tego dławią ich skomplikowane procedury, z których dla odmiany doskonale korzystają sprawcy. To wszystko przekłada się na totalny brak motywacji do działania. Po co robić coś, skoro można nie robić nic, przesiedzieć służbę za biurkiem lub w radiowozie i dostać takie samo wynagrodzenie jak ten, który się naraża, biega, szuka i węszy. Wcale im się nie dziwię. Podobnie w sprawie prokuratury: jak umorzysz jakąś sprawę, to masz ją z głowy, a przecież nic się od tego nie dzieje.

Nawet już nie chce mi się wspominać o tym, że poszukiwany Łukasz Żak miał orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów. Te zakazy to kpina, można sobie jeździć dalej i nic się nie dzieje, bo bezwładność decyzyjno-operacyjna jest taka sama na każdym szczeblu i w każdej instytucji państwowej. Nie chce mi się też wspominać, że podobnie jak w przypadku Sebastiana, także i u Łukasza najszybciej sprawcę ustalają użytkownicy internetu i stron typu Wykop.pl, którzy są zmotywowani, w odróżnieniu od policji.

Dlatego ostatecznie potwierdzam to, co napisałem już dawno

REKLAMA

Żadne prawo nie istnieje. Prawo urzeczywistnia się w tym, że ja dostaję mandat z Holandii za rzekome przekroczenie o 6 km/h, a osoby, które zabiły kogoś jadąc samochodem ponad 200 km/h, nie poniosą absolutnie żadnej kary. Kaktus wyrośnie mi nie tylko na dłoni, jeśli jakiś Sebastian lub Łukasz kiedykolwiek trafią do więzienia. Do więzienia trafiają tylko albo idioci, którzy dali się złapać, albo ludzie ubodzy niemający jak się bronić, albo uczciwi, którym powinęła się noga.

Zdjęcie główne: połączyłem twarze Sebastiana i Łukasza w jedną, tło - Pixabay.com/FSHH

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA