Pojechałem XPENG G9 na motoryzacyjne targi w Poznaniu. Bez 800 V nie ruszam się już z domu
Przejechałem prawie 1000 kilometrów jednego dnia XPENG G9. Odkryłem, że mieszkam w złej części Polski.

Targi Motor Show w Poznaniu zyskały cennego przyjaciela, bo licznie zgromadzone tam chińskie marki tchnęły w imprezę nowe życie. W końcu znowu zaczęto pokazywać tam nowe samochody, a nie tylko produkty do konserwacji podwozia. Pojechałem tam chińskim, elektrycznym samochodem, XPENG G9. Nie mogłem postąpić inaczej, skoro to chińska motoryzacja tak mocno zyskuje na znaczeniu w Europie. Przejechałem prawie 1000 kilometrów jednego dnia i nie poczułem żadnej różnicy w stosunku do auta spalinowego. Kluczowa była architektura 800 V, nawet bardziej niż akumulatory o pojemności 98 kWh.

1000 km i XPENG G9
Na tę podróż wybrałem XPENG G9 w wersji Long Range. To flagowy elektryczny SUV tej marki. Ma napęd na tylną oś, a jego zasięg według normy WLTP to 570 km (a według chińskiej normy CTLC nawet 702 km). Oparty jest na platformie zaprojektowanej w architekturze 800 V, co pozwala na ultra szybkie ładowanie, a to rzadkość w tym segmencie cenowym. Dlatego wybrałem go na daleką podróż. Potrafi uzupełnić 200 km zasięgu w 5 minut (na ładowarkach o mocy 480 kW), a jego design jest prosty, czysty i skupiony na aerodynamice.
Nie wszyscy ludzie na świecie mieszkają w Warszawie, choć czasami można odnieść takie wrażenie. Prawie 500 km dzieliło mnie od poznańskich targów, bo taka jest odległość, gdy startuje się z Lublina. W ciągu jednego dnia chciałem przemieścić się ze wschodniej części kraju do zachodniej i z powrotem. Wybrałem do tego celu samochód elektryczny, choć wiele osób złapałoby się przy takim pomyśle za głowę. Mogą ją już puścić, głowy sceptyków mogą poczuć się bezpiecznie, to był bardzo dobry wybór.




Niczego nie planowałem
Podobno każdą podróż elektrycznym autem trzeba szczegółowo planować. Zdecydowałem się porzucić ten etap. Cel wpisałem w fabryczną nawigację i postanowiłem zdać się na to, co pokaże. Komputer pokładowy pokazywał 557 km zasięgu, ale nawigacja określiła, że nie dojadę na miejsce bez ładowania. Mądra jest, musiała przekalkulować, że z prędkościami autostradowymi to może się nie udać. To było mi na rękę, bo chciałem sprawdzić coś, czego nie ma we wschodniej części Polski — naprawdę szybką ładowarkę.

Zająłem wygodną pozycję na elektrycznie sterowanym fotelu pokrytym naturalną skórą, włączyłem wentylację, a chwilę potem masaż. Gdybym miał pasażerów na pokładzie, im też mógłbym włączyć wentylację lub podgrzewanie siedzeń, albo na dodatkowym ekranie film w jednym z wielu obsługiwanych serwisów streamingowych. Jechałem sam, więc mogłem się rozejrzeć po przestronnym wnętrzu z minimalistyczną deską rozdzielczą. Nie widać tu przepychu, ale jakość premium jest obecna, bo zastosowane materiały są wysokiej jakości. Za takie sprawy słono się dopłaca się w innych markach, tutaj większość wyposażenia jest oferowana w standardzie.




Elektryczna klasa premium
Chętnie napisałbym, że wsiadłem i wysiadłem po godzinie jazdy i relaksowałem się słuchając muzyki z 22 głośników, ale niestety dystansu blisko 500 km w jedną stronę nie da się przeskoczyć żadnym samochodem. Da się za to przebyć je w komfortowych warunkach i trudno jest sobie wyobrazić lepsze niż w XPENG G9. Auto mimo 333 KM mocy jest łagodne. Ma dostępny tryb jazdy Sport, ale wyraźnie czuć, że postawiono tu na komfort. Nastawy zawieszenia, otulające kierowcę fotele, bardzo dobre wyciszenie i system audio - wszystko to sprawiało, że męczył tylko dystans, a nie samochód.
Poruszałem się po drogach ekspresowych i autostradzie A2, z dozwolonymi prawem prędkościami. Rozmiary tego największego w gamie producenta SUV-a - i najczęściej wybieranego przez klientów w Europie - sugerowały, że zużycie energii nakaże mi często odwiedzać stacje ładowania. Było odwrotnie, wręcz czekałem, żeby przetestować naprawdę szybką ładowarkę, coś czego nie ma we wschodniej części Polski.




Zużycie energii wynosiło nawet mniej niż 23 kWh/100 km, co jest rezultatem znakomitym, jak na tak duży samochód. W zestawieniu z akumulatorami o pojemności 98 kWh, daje to potężny zasięg, nawet na drogach szybkiego ruchu. Zapewne mógłbym zwolnić i dojechać do Poznania bez ładowania po drodze, ale i tak wiedziałem, że muszę zrobić sobie przerwę.
Ultra szybkie ładowanie
Upatrzyłem sobie stację ładowania o mocy 350 kW. Wielokrotnie ładowałem auta elektryczne, ale nigdy na stacjach z taką mocą. W połączeniu z układem napędowym XPENG G9 stworzonym w architekturze 800 V dało to prędkość ładowania jakiej jeszcze nie widziałem w elektrycznym samochodzie. Moc ładowania przekraczająca 200 kW sprawia, że podróżowanie autem elektrycznym nie różni się od jazdy spalinowym.
Ładowałem się już na Superchargerach Tesli ich samochodami opartymi na architekturze 400 V i nigdy nie widziałem takich wartości. Zasięg XPENG G9 Long Range porównywalny jest do Tesli Model Y Long Range, zdolność autonomicznej jazdy również, a ładuje się szybciej. Czy zajechałbym dalej innymi konkurencyjnymi samochodami? BMW iX3, Hyundaiem Ioniq 5, czy Kia EV6, a nawet Mercedesem EQS SUV? Raczej nie, a w XPENG G9 Long Range miałem przewagę nad niektórymi ich elementami wyposażenia, w postaci bardziej zaawansowanego asystenta głosowego, szybkiego ładowania, czy w systemach wspomagania jazdy, zależnie od porównywanego auta.




Nie jadłem obiadów
Żartuje się czasami, że podróżowanie autem elektrycznym oznaczenie jedzenie wielu obiadów, bo coś trzeba robić w trakcie ładowania. W tym przypadku nie zdążyłbym zjeść nawet hot-doga. Nie miałem czasu nacieszyć się takimi funkcjami jak sesja Mindfulness, która teoretycznie stworzona jest dla takich sytuacji. Fotele rozkładają się wtedy, a kierowca odpoczywa przy uspokajających dźwiękach, wspieranych obrazem wyświetlanym na dwóch dużych i dobrej jakości ekranach. Głośniki umieszczone w zagłówkach, fotele z regulacją w "tysiącu" płaszczyzn i podpierające ciało z każdej możliwej strony, brzmią jak sprawy przeznaczone dla pojazdów oznaczanych jako Maybach, a można spotkać je w elektrycznym samochodzie XPENG.
Gdy dojechałem na targi w Poznaniu podpiąłem samochód do stacji ładowania prądem przemiennym, umieszczonej na pobliskiej ulicy. Nie musiałem jej szukać, po prostu była pod ręką. Auto korzystało z opcji darmowego parkowania i uzupełniało energię jednocześnie. Dlatego na dystansie bliskim 1000 km prądem stałym mogłem ładować je tylko dwa razy, za każdym razem nie tracąc ani dodatkowej minuty, ponad te, których potrzebowałem na rozprostowanie nóg. Jeśli na waszej stałej trasie są ładowarki o wysokiej mocy, to auto elektryczne z architekturą 800 V sprawdzi się najlepiej. Ale na stacji ładowania o znacznie niższej mocy (140 kW), już po powrocie do domu, również osiągnąłem jej maksimum, co zdarzało mi się wcześniej niezwykle rzadko.

W Poznaniu odkryłem coś jeszcze
Oprócz dominacji chińskich marek. Wjechałem do miasta i nie mogłem uwierzyć we wskazania komputera pokładowego. Zużycia energii na poziomie 13 kWh/100 km w mieście trochę nie spodziewałem się po pojeździe tych rozmiarów. A to, że auto rozpoznaje wskazania sygnalizacji świetlnej i pokazuje ją na 14,6-calowym ekranie było już zupełnie zaskakujące, ale i usprawniało przejazd. Samochody przede mną ruszały, a nieinwazyjny sygnał dźwiękowy przypominał mi, że też powinienem już ruszyć, choć to zadanie akurat mogłem zlecić systemom samochodu.
XPENG Pilot nie tylko prowadził mnie w trasie, przydatny był również w ruchu miejskim, czy w korku na południowej obwodnicy Warszawy. Ten system wspiera półautonomiczną jazdę, ma adaptacyjny tempomat i potrafi sam zaparkować. A ja to wszystko widziałem dzięki systemowi kamer 360 stopni. Nie obawiałem się, że przysnę w trakcie jazdy, bo czuwał system rozpoznawania zmęczenia kierowcy, a gdybym się zagapił mogłem liczyć na wsparcie systemu wykrywania obecności pojazdów w martwym polu.
Praktycznie musiałem tylko trzymać kierownicę, bo tego wymagają europejskie przepisy. Jeśli auto nie do końca mieściło się na miejscu postojowym, samo podejmowało decyzję o złożeniu lusterek, tak dla bezpieczeństwa.




A to jak system prezentuje ruch uliczny, odróżniając samochody od rowerów, czy psów na chodniku dawało pewność, że auto widzi więcej niż człowiek. Jeśli dorzucimy do tego interfejs użytkownika oparty na AI, sterowanie głosowe, czy kontekstowe rozpoznawanie poleceń, a także łączność OTA (over-the-air) i ciągłe aktualizacje oprogramowania, to okazuje się, że XPENG G9 nie ustępuje zaawansowaniem technologicznym bardziej znanym markom, a wręcz je wyprzedza. To jeszcze na dokładkę trzeba wspomnieć, że XPENG G9 uzyskał najwyższe noty w trakcie testów zderzeniowych C-NCAP. Idealne auto do dalekich podróży.
Kiedy powtórka?
Zrobiłem to bez większego problemu, przejechałem prawie 1000 km jednego dnia, jak ci słynni właścicieli diesli, w których nigdy nie muszą się zatrzymywać na tankowanie. Ładowałem auto kiedy mi to pasowało, a nie kiedy musiałem i wybierałem stacje o mocy, którą mało które auto elektryczne potrafi obsłużyć. XPENG G9 Long Range wykazał się niewielkim, czyli świetnym zużyciem energii, zapewnił mi komfortowe warunki podróży i przede wszystkim błyskawicznie się ładował. Architektura 800 V i nowoczesne technologie zmieniają jakość podróży.