Wybrał nietypowy sposób na suszenie auta. Dach pozostał brudny
Problem suszenia samochodu po myciu powraca zimą ze zdwojoną siłą. Walka z wodą przybiera nieoczekiwane formy, nie polecamy trzeć dachu tak mocno.

Zima to jest wróg samodzielnego mycia samochodów. Wypadałoby myć auto w miarę często, ale to oznacza wydawanie pieniędzy, a my nie lubimy wydawać pieniędzy. Pojawia się też problem niskiej temperatury, gdy woda może zamarznąć. Nikt nie lubi siłą odrywać drzwi od reszty karoserii. Wypadałoby za każdym razem uszczelki w drzwiach osuszać i kolejny raz posmarować. Inne rozwiązanie wybrał kierowca Forda.
Chciał osuszyć auto i dachował
Pod tym tekstem zarzucano mi, że niszczę lakier auta, przeciągając po nim brudną szmatą. Zgadzam się, że to źle, dlatego nie przeciągam po nim brudną szmatą. Awersję do szmat i wycierania musiał mieć kierowca, który zakończył przygodę z przebywaniem na jezdni w okolicach Żuromina i Lubowidza. Na drodze łączącej te dwie miejscowości nie dostosował prędkości do trudnych warunków panujących na drodze, stracił panowanie nad pojazdem i wpadł do przydrożnego rowu, gdzie dachował.
Kierowcy nic się nie stało i przedstawił dość niespodziewane wytłumaczenie swojego postępowania. Chwilę wcześniej umył samochód na myjni i chciał go osuszyć z wody. Dlatego udał się na krótką przejażdżkę. Nie chciało się wycierać szmatą, to dach na pewno jest mokry.
Interesujące jest to, że nie jest to przypadek jedyny.
Z jaką prędkością jechać, żeby osuszyć auto?
Polecam 0 km/h, bo wtedy samochód stoi i da się go porządnie powycierać. Powody osuszania są dwa, estetyczny i chęć usunięcia wody z uszczelek. Zimą wystarczy tylko wytrzeć uszczelki w drzwiach, reszta auta to już może sobie zamarzać w najlepsze. Na pewno nie warto się rozpędzać do zawrotnych prędkości, dozwolona przepisami w zupełności wystarczy. Nie wystarczy, żeby wydmuchać wodę z drzwi, ale wystarczy, jeśli ktoś nie chce, żeby woda wyschła mu na samochodzie i zrobiła zacieki. Jest to dość ciekawa koncepcja, jechać szybko, spalając dużą ilość paliwa, zamiast nieco dłużej płukać samochód za kilka dodatkowych złotych.
Temat osuszania zapewne powróci przy okazji następnych świąt. W kwietniu tego roku policja ukarała wysokim mandatem kierowcę, który również suszył samochód. Tak tłumaczył jazdę ze zbyt dużą prędkością, że samochód suszył. Kosztowało go to 2,5 tys. zł i 10 punktów karnych.
Jeśli ktoś naprawdę chce mieć suche auto zimą, a nie lubi pracować ze szmatą, to lepiej oddać auto na myjnię, w której auto wysuszą za niego. Wyjdzie drożej niż na myjni samoobsługowej, ale wciąż taniej niż 2,5 tys. zł lub zakup nowego samochodu.
Źródło: mazowiecka policja