REKLAMA

Amerykanie coraz mniej kochają wielkie pickupy. Czy to koniec Stanów Zjednoczonych, jakie znamy?

Sprzedaż dużych pickupów w Stanach Zjednoczonych wygląda w tym roku wyjątkowo kiepsko. Klienci przerzucają się na mniejsze auta. Czyżby rozsądek wygrywał?

Amerykanie coraz mniej kochają wielkie pickupy. Czy to koniec Stanów Zjednoczonych, jakie znamy?
REKLAMA
REKLAMA

Piszę ten artykuł w południowej Kalifornii, kilka kilometrów od granicy z Meksykiem. Mieszkam (przez kilka dni) w San Diego, w dobrej, zamożnej dzielnicy. Jeździ tu sporo aut europejskich, na które w amerykańskiej scenerii patrzy się trochę inaczej. BMW E39 nie ma tu ani odrobiny dresiarskiego klimatu. Za Mercedesem W211 kombi na ulicy oglądam się tak, że aż boli mnie szyja. Nawet Jaguar S-Type wygląda na tle palm i równo przystrzyżonych przydomowych trawników jakoś inaczej. Co nie zmienia faktu, że mniej więcej połowa tutejszego ruchu ulicznego składa się z pickupów.

Wielkie pickupy są wszędzie

Ford F-150, RAM 1500, Chevrolet Silverado czy Toyota Tundra są tutaj tak popularne, jak w Polsce Focusy i Astry. Rzadko wożą coś na pace, za to częściej błyszczą się jak zęby prezentera telewizyjnego. Niektóre są ogromne. Zresztą tylko spójrzcie.

wielkie pickupy

Czy tak duże pickupy są potrzebne Amerykanom? Wielu z nich zapewne nie, ale kupowanie tego typu wozów to element ich tożsamości narodowej, jak jedzenie popcornu w kinie i myślenie, że Polska leży w Rosji.

Wygląda jednak na to, że sprzedaż pickupów nieco spada

Jak podaje Jalopnik cytując Automotive News, wielkie pickupy były w tym roku w Stanach Zjednoczonych kupowane mniej chętnie. Ich sprzedaż spadła między styczniem a marcem o 4 procent. Fordy z serii F straciły 10 proc. nabywców, a RAM 1500 - 15 proc. Cały segment pickupów stracił 6,4 proc. To zabawne, bo według obiegowej opinii segmentem, który kuleje, są auta elektryczne. Nic z tego - ogromne wozy z V8 przekonują do siebie coraz mniej ludzi. Na co przerzucają się klienci? Na lżejsze modele. Przykładowo, Ford Maverick zyskał… 82 proc. Z kolei kompaktowe crossovery przekonały o 25 proc. więcej klientów.

Czy to oznacza, że kończy się Ameryka, jaką znamy?

REKLAMA

Coraz mniejsze auta z coraz mniejszymi silnikami (nawet w wielkich pickupach 6.0 V8 ustępują miejsca hybrydom) to powoli codzienność amerykańskich dróg. Proces zdroworozsądkowej przemiany zajmie wiele lat, ale jest już faktem. Świat się zmienia. Może to i dobrze, bo wielkie pickupy szkodzą też nam. Europejscy aktywiści kochają ich używać jako argumentów za tym, jak niebezpieczne są SUV-y. Wszystkie, bez wyjątku. Tylko spójrzcie, jak wysoko mają maskę! A potem przez Silverado jakiegoś Jankesa zakażą nam w Warszawie Juke’a.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA