Czy pasażerowie naprawdę nie mogą żyć bez ekranu przed oczami? Volkswagen twierdzi, że tak
Volkswagen Passat otrzyma na największym rynku świata nową opcję. To trzeci ekran - ten umieszczony przed oczami pasażera siedzącego z przodu. Czy świat tego potrzebuje?
Tęsknicie za VW Passatem w wersji sedan? Volkswagen w Polsce - i w ogóle w Europie - nie ma dla was dobrych wiadomości. Obecna generacja występuje tylko jako kombi. Jak wyglądałaby z trójbryłowym nadwoziem? Nie trzeba fantazjować, wystarczy kupić sobie bilet do Chin. Ewentualnie wpisać w Google „Volkswagen Passat Pro”. Tak nazywa się jeden z Passatów na rynek chiński - i jest limuzyną. To owoc współpracy VW z koncernem SAIC. Oprócz niego, tamtejsi klienci mogą zdecydować się także na model Magotan, zbudowany przez konsorcjum FAW-VW.
Chiński Passat Pro jest nieco dłuższy od europejskiego
Naszemu Variantowi nie można zarzucić, że jest ciasny i mały, Chińczycy wolą jednak mieć jeszcze więcej przestrzeni. Na tamtejszym rynku obecnie sprzedawana jest wersja z motorem 2.0 TSI o mocy 218 KM, w planach jest także wprowadzenie słabszej odmiany 1.5 TSI.
Trzeba przyznać, że Passat sedan prezentuje się nieźle. Wyobrażam sobie ten wóz w czarnym kolorze, z chromowanymi akcentami, stojący pod jakąś państwową instytucją i czekający na prezesa. Ale w Polsce tę rolę od lat przejmuje Superb. Prezes może tam rozsiąść się z tyłu i np. przeglądać coś na telefonie. Tymczasem w chińskim Passacie mógłby nie nudzić się również z przodu, i to nawet wtedy, gdyby jego telefon jednak się rozładował.
Chiński Passat może mieć trzy ekrany
Oto najnowsza moda prosto z koncernu Volkswagena. Jej początki mogliśmy obserwować w Porsche Taycan. Ten model oferował dodatkowy ekran umieszczony przed pasażerem z przodu, ale oglądanie tam czegokolwiek przy atomowych przyspieszeniach Taycana zapewne jest przede wszystkim źródłem zawrotów głowy.
Później trzeci ekran zagościł także w Audi. Mogłoby się wydawać, że VW musi poczekać na swoją kolej. W Europie - być może tak właśnie jest, ale chińscy klienci są widocznie bardziej… ekranowi.
W Passacie Pro przewidziano trzeci ekran. Ma przekątną 11,6 cala, jest więc mniejszy od głównego, 15-calowego wyświetlacza systemu multimedialnego, ale większy niż 10,3-calowy ekran za kierownicą. Jest dotykowy. Nie powinien rozpraszać kierowcy - jeździłem z czymś takim w Audi Q6 i zza kierownicy wydaje się, że ekran jest ciemny. Jego wskazania widzi tylko pasażer.
Czy to na pewno potrzebne?
Z poziomu tego wyświetlacza można m.in. obsługiwać łączenie auta z telefonem, śledzić wskazania nawigacji, korzystać z aplikacji do rozrywki albo obserwować dane dotyczące jazdy.
Pomysł, w teorii, jest niezły. Ale czy pasażerowie marzą o tym, by dotykać ekranu przed sobą? Tak - tyle że trzymają go w dłoni i nazywa się „smartfon”. To wystarczy. Nie wróżę popularności temu rozwiązaniu, mimo że pewnie za chwilę zrobi się popularne także w Europie. Producenci prześcigają się w „unowocześnieniu” swoich aut. Mam wrażenie, że już bardzo na siłę. Czekam na ekran na kierownicy do oglądania filmów podczas ładowania wozów EV, ekran zamiast lusterka w osłonie przeciwsłonecznej i ekran w klapce wlewu paliwa, żeby oglądać reklamy podczas tankowania. Chociaż gry na head-upie byłyby całkiem niezłe...