Volkswagen Arteon R wyceniony. Start od 249 090 zł, ale lepiej szykuj o 50 tysięcy więcej
Najszybszy, najmocniejszy i najdroższy, a do tego może być w ładnym niebieskim kolorze. Volkswagen Arteon R pojawił się w konfiguratorze. Po dodaniu kilku opcji z przodu ceny pojawia się trójka.
Niestety, wbrew domysłom sprzed lat, Volkswagen Arteon R nie ma pięciocylindrowego silnika 2.5 TFSI znanego z Audi. Jeśli ktoś koniecznie chce ten motor, ale z jakiegoś powodu (zapewne finansowego) nie ma ochoty na jazdę wozem ze znaczkiem z czterema pierścieniami, pozostaje mu poczekać na Cuprę Formentor, która doczeka się opisywanej jednostki. Volkswagen musi zadowolić się silnikiem 2.0 TSI o mocy 320 KM.
Na szczęście Volkswagen Arteon R nie musi się wstydzić swoich osiągów
Od zera do setki taka wersja rozpędza się w 4,9 s. To o 0,6 s szybciej niż kolejna w hierarchii, 280-konna odmiana. Tylko w „R-ce” da się za dopłatą podnieść prędkość maksymalną z 250 km/h do 270 km/h. Całkiem możliwe, że gdyby zdjąć elektroniczny kaganiec zupełnie – a nie tylko go przesunąć – na prędkościomierzu pojawiłoby się jeszcze kilka kilometrów na godzinę.
Ile kosztuje Volkswagen Arteon R?
249 090 zł w wersji liftback i 255 090 zł, jeśli mówimy o Shooting Brake’u: od takich kwot zaczynamy rozmowę o „R-ce”.
Czy to o wiele drożej niż trzeba zapłacić za wersję 280-konną? Cennik Arteona z takim silnikiem rozpoczyna się od kwoty 218 490 zł, ale – co ciekawe – w tej chwili można go kupić tylko w linii wyposażenia Elegance. Nie ma 280-konnej odmiany w wersji R-Line. Widocznie w Volkswagenie uznali, że jeśli już ktoś naprawdę chce mieć sportowo wyglądającego Arteona, niech kupi prawdziwą R-kę.
Różnica w cenie wydaje się spora, ale wersja R ma w standardzie adaptacyjne zawieszenie DCC, elektroniczną blokadę mechanizmu różnicowego i napęd na cztery koła z funkcją wektorowania momentu obrotowego. Te dwie pierwsze rzeczy da się dokupić do tańszej odmiany – i wtedy różnica w cenie między nią a „R-ką” trochę topnieje – a trzeciej nie, bo występuje tylko w Arteonie R. 280-tka ma „zwykły’ napęd 4Motion.
Ile może kosztować najdroższy Volkswagen Arteon R?
Wiemy już, ile co najmniej trzeba zapłacić, by móc mówić właścicielom wersji 280 KM „wiesz, ja mam tego najmocniejszego”. A ile najwięcej da się wydać na to auto?
Po krótkiej zabawie konfiguratorem wersji Shooting Brake (bo droższa) i zaznaczeniu wszystkich opcji z wyjątkiem akcesoriów i pakietów serwisowych (czyli nie liczyłem bagażników dachowych, fotelików, opon zimowych itd.), zobaczyłem kwotę 338 310 zł.
A właściwie zobaczyłbym, gdyby nie to, że konfigurator VW uparł się, że nie wyświetli mi ceny końcowej – może w obawie o stan mojego serca? Widziałem tylko napis „brak informacji o cenie” i musiałem włączyć poczciwy kalkulator i zliczać wszystko ręcznie.
„Sensowny” Arteon R i tak przekracza 300 tysięcy złotych
Dodajmy do seryjnego wyposażenia m.in. lepsze reflektory LED, przyciemniane szyby i fotele ergoComfort, które łączą się z tapicerką skórzaną. Do tego kamery 360, przesunięcie blokady prędkości maksymalnej (nie po to kupuje się wersję R, by jechać po autostradzie równo ze słabszą) – co wymusza 20-sto calowe felgi – a także pakiet Multimedia, nawigację z większym ekranem i wyświetlacz head-up.
Wychodzi – za wersję liftback – ok. 312 tysięcy zł. Co ciekawe, VW oferuje już w konfiguratorze rabat w wysokości 8000 zł na ten samochód (nie wliczałem go), ale nie w wypadku odmiany Shooting Brake. Realnie Arteon R z takim nadwoziem jest więc droższy o 14 tysięcy: najpierw dodajemy 6000 za karoserię, a potem nie dostajemy ośmiu tysięcy rabatu.
Drogo. Choć wszystko jest kwestią punktu odniesienia
W porównaniu z 280-konną Skodą Superb i programem podnoszącym moc, Arteon R wychodzi drogo. W porównaniu z Audi S4 (341 KM, diesel): całkiem tanio, bo tam gdzie cennik Arteona zbliża się do końca, w Audi nie mamy jeszcze nawet czujników parkowania z przodu. Choć oczywiście takie kwoty za Arteona przebijają już barierę psychologiczną. Albo i kilka z nich.