Sprawdźcie lepiej ceny hulajnóg. Władza pozbawi was miejsc parkingowych
Wszystko to stanie się dla naszego dobra i dobra powodzian. Nowe inwestycje mieszkaniowe będą miały mniej miejsc mieszkaniowych. Ile? To zależy.
W projekcie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi znalazł się fragment związany z liczbą miejsc postojowych. Nowy przepis znosi dotychczasowe zobowiązania dotyczące liczby miejsc postojowych w nowych inwestycjach mieszkaniowych. To na razie projekt, możliwość, a i tak wydaje mi się, że sprawa jest pewna. Można to zinterpretować i ocenić na minimum dwa sposoby, ale za nim ocenianie...
Miejsc postojowych wcale nie jest za mało. To my chcemy za dużo.
Jest taka popularna opinia, że miejsc postojowych jest za mało. Męczą się mieszkańcy starych osiedli, źle jest też tym z nowych. Miejsc jest za mało, są za drogie, wszystko źle. Tymczasem wczoraj rozejrzałem się po dwóch parkingach, na których byłem.
W jednym kącie stało porzucone Audi A4, z trudnym stanem formalnym. Stoi w miejscu już minimum trzy lata. Jego stan rozkładu nie jest tak duży, by służby zechciały go odholować. Ostatnio zaczął towarzyszyć mu Ford Focus ze zmielonym bokiem i częściowo wybitymi szybami. Gdzie indziej stały dwa auta jednego właściciela, którymi przecież nie może jeździć jednocześnie. Gdy jedno się zepsuje, jeździ drugim, a potem odwrotnie. Był też Daewoo Lanos, którego właściciel ciągle uważa, że sprzeda to auto za jakąś nierealną kwotą, mimo tego, że jedna kolumna wygniła się ze swego mocowania. Ma już drugie auto, ale przecież zajmowanie dwóch miejsc nikomu nie szkodzi. To są wszystkie normalne, ludzkie prawa, a państwo, ogólnie pojęte władze, powinny wszystkim zapewnić możliwość parkowania wszystkiego, co tylko sobie zażyczą. Zamach na miejsca postojowe to zamach na wolność.
Dlatego zapisy z nowego projektu ustawy na pewno zabolą.
Zniesienie obowiązku tworzenia wyznaczonej liczby miejsc postojowych
Projekt ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych usuwaniem skutków powodzi nie jest oczywiście w całości poświęcony miejscom postojowym. To tylko niewielki fragment, towarzyszący innym rozwiązaniom. Brzmi on tak:
W lokalnych standardach urbanistycznych, o których mowa w ust. 1, rada gminy może określić liczbę miejsc postojowych niezbędnych dla obsługi realizowanej inwestycji mieszkaniowej (...)
Obecnie w nowej inwestycji mieszkaniowej należy zapewnić minimalną liczbę miejsc postojowych wynoszącą co najmniej 1,5-krotność liczby mieszkań przewidzianej do realizacji w ramach inwestycji mieszkaniowej. Rzekłbym, że to całkiem sporo.
Zgodnie z projektem rada gminy będzie mogła tę liczbę zmienić. Nietrudno zgadnąć, że na mniejszą niż 1,5-krotność, skoro więcej już powstawać może. W zabudowie śródmiejskiej może być to jeden do jednego, jedno miejsce na jedno mieszkanie. Gmina będzie mogła uznać, że w związku z inwestycjami w infrastrukturę rowerową, czy transport publiczny, aż tylu miejsc postojowych nie ma potrzeby tworzyć.
Aktualne brzmienie przepisów ogranicza możliwość modyfikacji tego wskaźnika przez gminę i uniemożliwia dostosowanie go do lokalnych uwarunkowań w danej miejscowości, uwzględniających np. lokalizację terenu inwestycji, stopień rozwoju transportu publicznego, czy sieci dróg rowerowych, tak jak jest to ustalane w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego.
Jest to bardzo sprytna myśl, jeśli da się jeździć rowerem, to po co nam samochody? Nie jest trudno powiązać nowy przepis z apelami deweloperów.
Miejsca postojowe są za drogie i mieszkania też.
Ta dyskusja powraca. Ludzie chcą miejsc parkingowych, deweloperzy twierdzą, że to także przez nie mieszkania są drogie. Garaże podziemne podnoszą koszt inwestycji. Można tu więc dopatrzeć się chęci pomocy powodzianom. Deweloperzy wybudują im tańsze mieszkania, jeden z problemów budownictwa socjalnego zostanie przezwyciężony. Chwalebnie.
Ktoś złośliwy może jednak zauważyć, że nawet w uzasadnieniu tego projektu nie ma słowa o likwidacji bariery kosztów. Gmina może zarządzić, że miejsc będzie mniej, bo jest dobra infrastruktura rowerowa, a nie dlatego, że trzeba poszkodowanym przez powódź szybko i tanio pomóc. W tym fragmencie uzasadnienia nie ma słowa o poprawie dostępności, także cenowej, mieszkań dla osób poszkodowanych przez żywioł.
Władze lokalne mogą oczywiście tę możliwość zignorować i obowiązku zapewnienia miejsc postojowych według współczynnika nie znosić. Można jednak obstawiać zakłady, ile samorządów to zrobi i sporo zarobić. Wygrana jest dość pewna, tak jak to, że miejsc postojowych będzie mniej. Trzeba się odzwyczajać od myśli, że miejsca się nam należą i lepiej sprawdzać, ile kosztują hulajnogi.