Jedziesz bez świateł? Uważaj, Wielki Brat patrzy i może zwrócić ci uwagę
Kierowcy jeżdżący ostatnio przez warszawski Plac Unii Lubelskiej mogli być zaskoczeni, widząc skierowany do nich komunikat przypominający o włączeniu świateł. Co to za akcja?
„Kierowco czerwonej Mazdy, nie działa ci lewy reflektor!”. Ewentualnie komunikat przypominający o tym, by w ogóle włączyć światła. To wszystko wyświetlane na ogromnym ekranie zawieszonym na ścianie centrum handlowego Plac Unii w Warszawie. Czy to opis filmu science fiction? Bynajmniej. Oto akcja „Twoje Światła – Nasze Bezpieczeństwo” przeprowadzona ostatnio przez policję i firmę Screen Network.
System wyłapywał samochody jadące bez świateł.
Wszystko dzięki sensorom umieszczonym we wspomnianym ekranie i aplikacji opartej o sztuczną inteligencję. Najpierw rozpoznawano wozy bez świateł, a następnie system analizował ich markę. Robił to, odczytując znaczek na masce. W swojej bazie miał większość popularnych firm, od Daewoo po Ferrari. Później musiał „odgadnąć” kolor. Jak podaje firma Screen Network, skuteczność rozpoznawania marek wynosi ponad 90 proc, a kolorów – ponad 95 proc.
Komunikaty były wyświetlane, gdy dany wóz – z uszkodzonym lub wyłączonym oświetleniem – stał na czerwonym świetle na skrzyżowaniu. Technologia pozwala na wykrycie auta nawet z 200 metrów, ale wtedy kierowca mógłby nie wiedzieć, że komunikat jest kierowany do niego.
Cała operacja trwała do zmroku.
Damian Rezner z firmy Screen Network, która odpowiadała za część techniczną projektu, powiedział nam, że w przyszłości pojawią się rozwiązania umożliwiające targetowanie też po zmroku, ale obecnie system nie radził sobie z rozpoznawaniem kolorów i marek, gdy było ciemno. Dlatego po godzinie 17 na ekranie pokazywano już ogólne komunikaty zachęcające do kontroli oświetlenia w aucie.
Czy kierowcy dostali mandaty?
Gdy tylko przeczytałem na temat tej akcji, od razu pomyślałem o mandatach, zwłaszcza że przecież partnerem wydarzenia była policja. Technologia na pewno umożliwia już teraz wysyłanie mandatów nie tylko za brak świateł, ale i np. za jazdę bez pasów albo za korzystanie z telefonu.
Australia testuje już system, którzy karze za to ostatnie przewinienie – pisaliśmy o tym. Wyniki są póki co zatrważające, ze względu na liczbę przyłapanych. Przez pierwsze trzy miesiące tamtejsi kierowcy będą dostawać tylko ostrzeżenia, ale później zacznie się wysyłanie mandatów. To zaboli niczym kopnięcie kangura (czy kangur może kopnąć?).
Tym razem od początku intencją akcji było wyłącznie informowanie i edukowanie. W końcu wielu kierowców może nie wiedzieć, że jadą bez świateł albo że np. przepaliła im się żarówka.
Rezner przyznał, że to możliwe, że w przyszłości ekrany będą wspomagać Policję. Według niego już dziś byłoby możliwe np. powiadamianie kierowców SMS-em o usterce. Ale to oznaczałoby ingerencję w prywatną strefę kierowców, a tego nikt nie chce. Póki co nie będzie więc zaglądania do kabiny ani karania.
Pewnie od tego nie uciekniemy.
Już od dawna przewiduję, że w przyszłości to nie patrol policji będzie wystawiał nam mandat. Zrobią to systemy – podobne jak ten opisywany – i same samochody, które zapiszą w pamięci, gdzie i kiedy przekroczyliśmy prędkość. Kiedy to się stanie? Oby nieprędko. A takie akcje, jak opisywana, popieram. Choć gdyby to mi zwrócono uwagę na ekranie, pewnie długo bym się zastanawiał o co w ogóle chodzi.
Fot. materiały firmy Screen Network