REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Trwają protesty przeciwko cenom paliw. Nie możesz się przyłączyć

Jak chcesz protestować przeciwko wysokim cenom paliw, to musisz sam zorganizować protest.

14.03.2022
11:31
protesty ceny paliw
REKLAMA
REKLAMA

Chętnie pojechałbym na protest przeciwko wysokim cenom paliw, ale paliwo jest za drogie. Był to dość suchy żart, ale prawdziwa przyczyna jest inna: w Polsce nikt nie protestuje. Oburzają się kierowcy z innych państw, ale Polacy trzymają się sztywniutko, czekając aż wysokie ceny towarów przyłożą im prosto w klatę.

Protest przeciwko cenom paliw w Niemczech

U nas paliwo jest drogie, ale u innych wcale nie jest tańsze. Niemcy nie są wyjątkiem, dlatego zorganizowano tam szereg protestów. W największym wydarzeniu w Kolonii wzięło udział około 500 samochodów ciężarowych. Zebrały się na autostradowych parkingach i głośno trąbiąc pojechały na zabytkowy rynek. Taka zezłoszczona była branża transportowa, protestujący twierdzili, że wysokie ceny paliwa ją wykończą.

Problem w tym, że nie tylko branża transportowa może zostać wykończona. Wzrost cen paliw, a w szczególności horrendalnie drogi olej napędowy, spowoduje wzrost cen towarów. Transport działa na oleju napędowym, który jeszcze niedawno kosztował ponad 5 zł, a teraz przebija już 8 zł. Wciąż obowiązuje u nas obniżona stawka VAT, bez tego byłoby jeszcze drożej. Niestety, przedsiębiorcy i tak posługują się cenami netto, bez podatku VAT, więc obniżka wysokości tego podatku pozostaje bez wpływu na ich koszty. A nasi nie trąbią.

Protesty w innych krajach

Nie wiem, dlaczego u nas protestów nie ma. Może przyzwyczailiśmy się do ciągłego wiatru w oczy, a może całe społeczne zaangażowanie poszło w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Inni nie są tak wytrzymali.

W Albanii protestowano tak mocno, że zatrzymano kilka osób. Zablokowano na kilka godzin autostradę łączącą Albanię z Kosowem. W zeszłym tygodniu średnia cena benzyny wzrosła o 30 eurocentów i sięgnęła 2 euro za litr. Ceny stały się jednymi z wyższych w Europie, a Albania jednym z najbogatszych europejskich państwa na pewno się nie stała. Protestujący zarzucali władzom tolerowanie spekulacji firm z sektora paliwowego. Jeden z organizatorów komentował sytuację tak:

Albania może być jedynym krajem na świecie, w którym obywatele, oprócz ceny ropy, płacą osiem rodzajów podatków i opłat.

Protesty były też w Finlandii, ale jeszcze w lutym, i to przed atakiem Rosji na Ukrainę. Ulicami Helsinek przejechało około 300 pojazdów, podobnie działo się w kilkunastu innych miastach w Finlandii. Kierowcy używali klaksonów i poruszali się powoli. Już wtedy mieli paliwo po około 2 euro za jeden litr.

W Szwecji, jedno z bogatszych europejskich społeczeństw również poczuło się oburzone cenami paliw. Jeszcze przed wojną organizatorzy powstania paliwowego zebrali ponad 600 tys. osób popierających ich postulaty na swoim profilu społecznościowym. Szacowano, że w rzeczywistości jest ich jeszcze więcej, grubo ponad jeden milion. Lider ruchu stał się nagle osobą publiczną i zapraszany jest do branżowych rozmów na temat sytuacji na rynku paliw. Trudno to nazwać protestem, ten poziom sprzeciwu to już społeczny ruch skierowany przeciwko wysokim cenom paliwa.

REKLAMA

A przecież Szwedom powodzi się lepiej niż nam, a bardziej się buntują. W Polsce o masowych protestach nic nie słychać. Społeczna energia została spożytkowana gdzie indziej. Oby sprawdziły się przewidywania, że ceny paliw muszą spaść, bo są wynikiem spekulacji, a nie rzeczywistych braków ropy naftowej na rynku. Wtedy obędzie się bez protestów i nasza cierpliwość zostanie wynagrodzona. W końcu prezes Orlenu obiecał, że ceny spadną:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA