Nasze paliwo wygląda na tanie. To u Szwedów wybuchł paliwowy bunt
Paliwo w Szwecji jest tak drogie, że powstał tam już potężny ruch społecznego sprzeciwu. Jest bunt.
Jest około 10 milionów Szwedów w Szwecji. Ruch oburzonych cenami paliw się liczy, bo liczy już prawie 600 tys. fanów na facebooku. Jeśli sytuacja na tamtejszych stacjach benzynowych nie ulegnie poprawie, to zaraz co dziesiąty Szwed polubi ten profil, a i tak mówi się już, że ten oddolny bunt popiera 2 mln obywateli. Nazwę grupy można przetłumaczyć jako powstanie paliwowe. Oburzeni cenami paliw to już realna siła polityczna.
Ceny paliw w Szwecji
Ceny paliw w Szwecji należą do najwyższych w Europie. Są drogie, ale nie straszliwie drogie, kosmicznie odbiegające od reszty bogatych państw. Mówimy tu o dobijających lub przebijających 20 koron za litr. Nie ma tu przepaści między cenami norweskimi, czy holenderskimi. Jest drogo, ale jak na szwedzkie zarobki - bez paniki drogo. W przeliczeniu na złotówki wychodzi powyżej 8 zł za litr benzyny, niestety za litr diesla cena przebija już znacząco 9 złotych.
Jest drogo, gdyż Szwecja ma ambitne cele. Chcą do 2030 roku zredukować emisję gazów cieplarnianych w sektorze transportu o 70 proc. względem roku 2010. Ten wysiłek odbija się w cenach paliw. Mknie w górę między innymi dzięki zielonym dodatkom w paliwie. Powstał bunt.
Bunt przeciw paliwom w Szwecji
Peder Blohm Bokenhielm - lider ruchu - uważa, że ich sukces to pokazanie, że ceny paliw są zbyt wysokie. Nadał on temu zrywowi znaczenia, jest zapraszany i bierze udział w dyskusjach o szwedzkim ryku paliw. Głos oburzonych cenami jest mocno słyszalny.
Cenami mają najbardziej być pokrzywdzeni mieszkańcy terenów wiejskich. Szwedzi mają pokonywać dalekie dystanse samochodami, jeżdżąc do pracy lub po prostu do cywilizacji. Cena paliwa istotnie wpływa na ich domowe budżety. Stąd ma się brać wyjątkowa skala buntu, choć ceny paliw w stosunku do cen u sąsiadów wcale nie są wyższe.
Będzie taniej
Ze szwedzkich lekcji płynie cenna nauka, że trzeba protestować. Szwedzki rząd już planuje obniżać podatki od paliw. Wyborcy z terenów wiejskich znów mają ich pokochać przed jesiennymi wyborami. Wprawdzie nie mamy jeszcze cen na stacjach w postaci 8 zł za litr, ale w przeliczeniu na siłę nabywczą naszych płac, to my mamy droższe paliwo od Szwedów. Widocznie za mało jeździmy samochodami, skoro u nas jeszcze nie zaczął się bunt. A może po prostu został w porę obłaskawiony?