Toyota najpierw wkurzyła terrorystów, a teraz denerwuje złodziei
Dopiero co głośno było o zakazie odsprzedaży Toyot Land Cruiser serii 300 przez rok, by nie zagrozić w ten sposób światowemu bezpieczeństwu, a teraz Japończycy chcą jeszcze iść na wojnę ze złodziejami. Ma w tym pomóc coś, co być może masz już od lat na swoim rowerze.
Sposobów na walkę ze złodziejami samochodów wymyślono całe mnóstwo. Mamy autoalarmy, immobilisery, różnego typu blokady zakładane np. na kierownicę czy drążek skrzyni biegów, systemy śledzące i tak dalej. Oczywiście z większością tych rozwiązań złodzieje radzą sobie równie sprawnie jak ja z jedzeniem pizzy (tzn. bardzo dobrze, jeśli ktoś miał wątpliwości), a jeśli jednak sobie nie radzą, to chociaż koła ukradną.
Nie ulega także wątpliwości, że wiele aut jest kradzionych na części. Miałeś Mazdę 6, ale już nie masz, bo jakiś marwicher* się na nią połakomił? Są spore szanse, że jej lewy reflektor jeździ sobie teraz w innej Maździe po Grudziądzu, felgi w Gdyni a fotele ze skórzaną tapicerką po Ukrainie. Toyota - a przynajmniej jej rosyjski oddział - wpadła jednak na pomysł, jak nieco uprzykrzyć życie złodziejom.
Chodzi o mikroznakowanie auta
Zauważono to w rosyjskojęzycznej recenzji nowej Toyoty Land Cruiser 300, widocznej poniżej. Oczywiście można by zacząć narzekać, że no świetnie, to teraz złodzieje wiedzą o zabezpieczeniu i się go pozbędą. Niby tak, ale:
- z pewnością wskazane w recenzji elementy nie są jedynymi, które oznakowano,
- jeśli takich elementów będzie dużo, to może się okazać, że nikomu nie będzie się chciało ich czyścić (zakładając, że w ogóle będzie to możliwe) lub zrobi to niedokładnie.
Potem oczywiście trzeba będzie jeszcze polegać na skuteczności policji i dociekliwości klientów chętnych na zakup części (a w obu tych kwestiach bywa słabo), ale mimo wszystko zawsze to jakieś dodatkowe zabezpieczenie.
Mikroznakowanie auta - co to w ogóle jest?
Zapewne widzieliście to już na filmie, ale jeśli z jakichś względów nie możecie go teraz obejrzeć, spieszę z wyjaśnieniem. Chodzi o zastosowanie specjalnych mikrocząsteczek o średnicy zwykle mieszczącej się w zakresie od 0,4 do 1 mm, na których podany jest numer VIN danego samochodu (choć czasem stosuje się także inne oznaczenia, w ramach limitu wynoszącego zwykle 21 znaków). Cząsteczki te nanoszone są na ogół na co najmniej kilkadziesiąt elementów pojazdu (np. 50).
Często stosuje się do tego celu specjalny klej (odporny m.in. na benzynę czy rozpuszczalniki) nanoszony pędzelkiem lub patyczkiem, ale istnieją też rozwiązania alternatywne, np. nanoszenie mikrocząsteczek przy pomocy sprayu lub aerozolu. Spotyka się także metodę, w której trwałe znaki identyfikacyjne nanoszone są na samochód przy pomocy lasera. Niezależnie od użytej metody trwałość zabezpieczenia zwykle szacuje się na około 20 lat. Oznakowany pojazd zwykle zdobi też odpowiednia naklejka na szybie - jeśli tylko potencjalny złodziej ją zauważy, jest szansa, że odpuści próbę kradzieży.
Tego rodzaju zabezpieczenie od lat dostępne jest też w Polsce. Swego czasu było nawet dość szeroko reklamowane, zachęcano także m.in. do znakowania swoich rowerów i rejestrowania ich w lokalnych komisariatach policji. Nie mam pojęcia, ile osób się na coś takiego zdecydowało i czy policjanci nie odprawiali ich z kwitkiem („jak ukradną to proszę przyjść wtedy”), ale zapewne po kraju jeździ trochę pojazdów wszelkiego typu, które mają zastawioną tego rodzaju pułapkę na kogoś z lepkimi rękami.
Ile to kosztuje?
Jeśli dany samochód (motocykl, rower, czołg, wahadłowiec...) nie opuścił punktu sprzedaży z tego rodzaju zabezpieczeniem, to nic nie stoi na przeszkodzie, by ten brak uzupełnić. Ceny potrafią się różnić dość istotnie w zależności od zakresu prac, użytej techniki nanoszenia i innych czynników, ale generalnie mikroznakowanie w przypadku typowego auta osobowego może kosztować od 800 zł do dwukrotności tej ceny, choć zapewne da się też znaleźć droższe oferty. Biorąc pod uwagę średnią wartość nowych aut, nie wygląda to na złą cenę - ale i w przypadku wielu samochodów używanych jest to kwestia do rozważenia.
A Toyota podobno już rozmyśla, komu jeszcze by tu uprzykrzyć dzień.
*marwicher - w przedwojennej Polsce „zręczny, sprytny złodziej”