Policja przyjechała na miejsce po 10 godzinach. To wasza wina, bo zgłaszacie nieprawidłowe parkowanie
Polska policja nigdy nie słynęła z błyskawicznego działania, ale ostatnie dni pokazują, że mundurowi postanowili pójść na noże ze społeczeństwem. Wszystko przez to, że obywatele chcą widzieć efekty pracy policji.

W nagłówku znalazło się lekkie niedopowiedzenie, bo policja jest opieszała w stosunku do zwykłych obywateli. Gdy trzeba zadziałać na rzecz władzy, jest lepsza niż policjanci z CSI: Las Vegas. Gdy chodziło o Lexusa skradzionego rodzinie Tusków, to w dwa dni namierzyła sprawcę i ujęła go na chwilę przed tym, zanim odleciał do Belgii. Wideo z tego zatrzymania jest jednym z moich ulubionych w ostatnim czasie, bo pokazuje piekielnie skuteczne służby. Jednak w przypadku zwykłych obywateli mamy od jakiegoś czasu festiwal bezradności. Wielokrotnie opisywaliśmy na naszym portalu przypadki, w których poszkodowani w kolizjach czekali po kilka godzin na przyjazd patrolu. Tłumaczenia policji zawsze były takie same: niskie pensje, braki kadrowe, ważniejsze zadania itd. Słuchaliśmy i potakiwaliśmy, ale dzisiaj poznaliśmy nowe wytłumaczenie. To wy jesteście winni.
Policja przyjeżdża po kilku godzinach, bo musi zajmować się nieprawidłowym parkowaniem
O nowych tłumaczeniach policji kilkukrotnie informował wczoraj portal Miejski Reporter. Według niego wczoraj na terenie Warszawy doszło do kilku kolizji, w których jedynym wspólnym elementem było długie oczekiwanie na przyjazd policji. Według portalu wszystko dlatego, że policjanci musieli zajmować się zgłaszanymi przez obywateli przypadkami nieprawidłowego parkowania. O co chodzi? O sprawie możecie przeczytać w naszym artykule, ale dam wam telegraficzne streszczenie:
Policjanci mieli problemy z interwencjami w sprawie parkowania, bo uważali, że są stworzeni do wyższych celów. Zapowiedzieli, że zgłoszenia będą dokładnie badane, ale przy wzywaniu zgłaszających na świadków, co zostało odebrane jako pewnego rodzaju groźbę. Społecznicy skupieni wokół Stop Cham Warszawa uruchomili więc stronę, na której można anonimowo zgłaszać wykroczenia.
Robicie to przez wspomnianą stronę i wasz adres e-mail nie pojawia się w bazie. Dlaczego mielibyście się wstydzić swojego adresu e-mail? Według twórców strony policja na zgłoszenia odpowiada, że każdy zgłaszający będzie wzywany jako świadek zgłaszanego wykroczenia. Miało to rzekomo odstraszyć zgłaszających, bo wezwanie na świadka jest stratą czasu, zwłaszcza jeżeli wysłało się na policję materiał zdjęciowy lub filmujący patoparkowanie. Bo co ma powiedzieć świadek? Jan Kowalski potwierdza, że ten Citroen był nieprawidłowo zaparkowany - tak jak widać na zdjęciu? Kompletna strata czasu.
Policja w weekend wydała oświadczenia, że takie zgłoszenia utrudniają ich pracę i żeby zgłaszający zastanowili się nad sobą, bo na Ukrainie jest wojna, a policja musi pilnować parkowania. Na funkcjonariuszy spadła krytyka, że wybierają sobie wykroczenia, więc teraz rzekomo mają skrupulatnie badać przypadki nieprawidłowego parkowania, żeby pokazać, że działają. I to właśnie to ma być powodem tego, że przyjeżdżają po wielu godzinach. Zdradzę wam sekret.
To bzdura
Policja w Warszawie zawsze pojawiała się na miejscu kolizji po kilku godzinach, bo cierpi na permanentne braki kadrowe. Zresztą, zobaczcie sami:
Policja po prostu zawsze tak działała, a teraz ma wymówkę, liczy na to, że swój gniew przekierujecie na ludzi, którzy zmuszają ich do pracy, bo przecież to skandal wymagać czegoś od funkcjonariuszy. Nie dajcie się podzielić, to nie wina aktywistów, że chcą egzekucji prawa. To wina systemowego przymykania oka na drobne wykroczenia.