Sportowy dział tej marki szykuje nowości. Hot hatche wrócą, ale to nie wszystko
Hyundai kojarzy się głównie z rodzinnymi samochodami na co dzień, ale jego sportowy dział N potrafi przyprawić o gęsią skórkę. Wkrótce może zyskać nowych przedstawicieli.

Gama koreańskiego producenta wydaje się różnorodna, ale jakiś czas temu uszczupliła się o kilka sportowych modeli N. Jej spalinowi przedstawiciele cieszyli się dobrą reputacją, ale nawet elektryczny Ioniq 5 N zbiera pozytywne opinie. Nie oznacza on jednak, że marka skupi się tylko i wyłącznie na modelach bez silników spalinowych. Przyszłość może przynieść kilka ciekawych modeli.






Hyundai N poszerzy ofertę sportowych wozów
Choć ostatnio gamę poszerzył elektryczny Hyundai Ioniq 6 N, los spalinowych modeli nie jest przesądzony. Od kilku miesięcy wiadomo już, że producent szykuje następcę i20 N oraz i30 N. Hot hatche cieszyły się popularnością dzięki zapewnianiu analogowych odczuć z jazdy, dlatego entuzjaści bali się o ich przyszłość. Hyundai potwierdził jednak, że oba samochody pozostaną spalinowe, ale nie obejdzie się bez układu hybrydowego, by spełnić normy dotyczące emisji.
Na rynku amerykańskim i azjatyckim można kupić jeszcze spalinowego sedana Elantra N, ale Europejczyków bardziej powinien zainteresować ewentualny powrót Kony N. Sportowy crossover zniknął z rynku przy okazji pojawienia się drugiej generacji. Nowa Kona jest dostępna w wersji elektrycznej, hybrydowej i spalinowej, dlatego niewykluczone, że w przyszłości do gamy dołączy jej sportowy wariant. Jeśli tak się stanie, może być on hybrydą, podobnie jak nadchodzące i20 N oraz i30 N.
Tuscon nigdy nie był dostępny w wersji N - oprócz wariantu wyposażenia N Line, czyli czegoś na kształt M Pakietu w BMW - ale z uwagi na jego popularność Hyundai może rozważać taką opcję. Pod znakiem zapytania stoi również Concept THREE, którego zaprezentowano na targach IAA Mobility 2025 w Monachium. W tym miejscu musimy jednak opuścić spalinowy układ napędowy i zająć się tym elektrycznym. Koncept ma być bowiem pierwszym kompaktowym modelem z rodziny Ioniq.
Sądząc po nazwie konceptu, prawdopodobnie w wersji produkcyjnej dołączy do gamy jako Ioniq 3. Coś wam świta? Sportowy dział N wziął już pod swoje skrzydła Ioniqa 5 i Ioniqa 6, by zrobić z nich najlepsze wersje samych siebie. Ioniq 3 ze stylistyką znaną z modelu Veloster aż prosi się o znaczek N, jednak zanim do tego dojdzie z pewnością minie jeszcze parę lat.

Przyszłość może być owocna
Teoretycznie o gamie każdego producenta można myśleć w podobny sposób: „Dlaczego nie zrobić sportowej wersji na bazie tego i tego, a właściwie to każdego modelu, bo przecież i tak znajdą się klienci”. W rzeczywistości musi być to przemyślana decyzja, a producenci wiedzą, jakie grupy klientów decydują się na konkretne samochody. I najwyraźniej nie w każdym przypadku się to opłaca.
Na horyzoncie widać też koncepcyjnego N Vision 74, który według Hyundaia zostanie wyprodukowany do 2030 roku. Przeglądając ofertę producenta, można dostrzec jeszcze jednego kandydata na literkę N. To elektryczny Ioniq 9 dostępny jako 6- lub 7-osoby SUV. Na pierwszy rzut oka jego bryła nie sugeruje sportowego potencjału, ale może Hyundai pójdzie za „Ioniqowym” ciosem.
Trzymam kciuki za koreańskiego producenta, który nawet w swoich elektrycznych modelach N stawia odczucia zza kierownicy na pierwszym miejscu. Jeśli dźwięk silnika jest tym, za czym tęsknicie - możecie go włączyć. Jeśli chcecie poklikać w łopatki, też możecie to zrobić.
Punkt widzenia Hyundaia działa, a w ostatnim czasie na podobne rozwiązania decydują się producenci, którzy wcześniej traktowali takie pomysły bez entuzjazmu. Trudno przewidzieć, co przyniesie przyszłość. Wielokrotnie przekonywaliśmy się, że w motoryzacji rezygnowanie ze swoich ambitnych deklaracji jest równie proste, co ich złożenie. W przypadku Hyundaia i gamy N ograniczam się głównie do domysłów, ale miejmy nadzieję, że choć część z nich się spełni i zapewni klientom takie same uśmiechy na twarzy, co do tej pory.
Dowiedz się więcej o marce Hyundai: