REKLAMA

Toyota Auris znowu będzie Corollą. Po 12 latach zorientowano się, że zmiana nazwy była bez sensu

Wiemy już jak jeździ amerykańska wersja Corolli. Na ile podobna będzie ta w Europie - tego dowiemy się w przyszłym roku, ale już wiadomo, że będzie się tak samo nazywać.

Toyota Corolla
REKLAMA
REKLAMA

„Stworzenie nowej nazwy dla tego modelu było dla nas priorytetem. By osiągnąć satysfakcjonujący poziom wzrostu sprzedaży jakiego oczekujemy w Europie, musieliśmy zmienić sposób postrzegania naszego hatchbacka z segmentu C. I wierzymy, że osiągnęliśmy sukces, ludzie spontanicznie reagują na nową nazwę określając ją słowami typu futurystyczna, wysokiej klasy i atrakcyjna. Tak w 2006 r. Andrea Formica, wiceprezes ds. sprzedaży, marketingu i obsługi posprzedażowej europejskiego oddziału Toyoty motywował zmianę nazwy z Corolli na Aurisa.

I podczas Paris Motor Show w tamtym roku Toyota zaprezentowała koncepcyjną wersję nowego modelu, pomalowanego na złoty kolor, bo przecież Auris ma korzenie w łacińskim aurum oznaczającym złoto! A złoto oznacza „wszechstronny wygląd wysokiej jakości”. 

Toyota Auris Concept

Nazwa Corolla miała wówczas już 40 lat. 

Kojarzyła się z porządnym, renomowanym modelem sprzedawanym na rynkach całego świata. Ktoś uznał, że nie jest wystarczająco trendy i nowoczesna.

Ktoś być może stwierdził, że młody użytkownik nie będzie chciał jeździć tym samym modelem, co jego dziadek. Opel przechrzcił Kadetta na Astrę, Ford Escorta na Focusa, ktoś od marketingu w Toyocie stwierdził, że to dobry kierunek i zaczęto szukać nowej nazwy dla Corolli. I chyba nawet wiem kto - założę się, że to sam Andrea Formica, który zanim przeszedł do Toyoty, przez 13 lat pracował w Fordzie. W 2004, krótko po jego odejściu, Ford pożegnał Escorta (tego nie przygotowuje się z dnia na dzień), a w 2006 Toyota zmarginalizowała Corollę. Przypadek?

Informacja prasowa z 2006 roku podaje, że szukano słowa, „które będzie łatwe do wypowiedzenia we wszystkich europejskich językach i dopasowane do produktu”.

Byłem ciekaw, czy Corolla faktycznie mogła nie być łatwa do wypowiedzenia. Google Translate daje możliwość posłuchania słów w brzmieniu w danym języku. Sprawdźcie, Corolla w każdym brzmi równie dobrze i nie pozostawia pola do namysłu jak ją wypowiedzieć. W przeciwieństwie do jakiegoś Renault Fluence. Ciekawe, czy ten sam cel przyświecał marketingowcom Toyoty gdy myśleli nad nazwą dla C-HRa, którego w Chinach przemianowano na Izoa.

Wychodzi więc na to, że nazwa Corolla nie była dopasowana do produktu. 

Porządność i bezawaryjność to nie był dobry komunikat dla konkurenta Golfa. A, właśnie. Golf też kojarzy się z gold. I to mniej piętrowo, niż Auris. 

Kolejnym oficjalnym argumentem za wprowadzeniem Aurisa było dopasowanie do nazw pozostałych modeli sprzedawanych w Europie - Yarisa i Avensisa. Rok wcześniej wprowadzając Aygo nikt się tym nie kłopotał. O RAV4 nie wspominając. Dzisiaj Avensis się kończy, zastąpi go Camry, podobieństwo do Yarisa nie gra roli, więc złoty Auris może iść w odstawkę.

Teraz to Corolla opracowana na platformie TNGA jak Prius, C-HR, Camry i nowe Lexusy, będzie prezentowała najnowsze osiągnięcia marki w dziedzinie napędów hybrydowych. Czyli będą promować nowe technologie za pomocą 50-letniej nazwy, która jeszcze niedawno była zbyt staroświecka dla zwykłego kompaktu. Do tego przez ostatnie 12 lat w Europie należała do prostego konstrukcyjnie sedana, niedostępnego nawet w hybrydowej odmianie, stworzonego z myślą o konserwatywnym kliencie. To ma sens... chyba.

REKLAMA

Tak czy inaczej, pierwsze spotkanie z nową Corollą zaostrzyło nasz apetyt. 

Zapowiada się bardzo sensowny samochód, który, patrząc na to co potrafią inne modele przygotowane w oparciu o TNGA, może też bardzo fajnie jeździć. To jak się będzie nazywał ma mniejsze znaczenie. O ile np. nikt nie będzie chciał w hiszpańskojęzycznych krajach sprzedawać Pajero. Albo Toyota nie wróci do Francji z nazwą MR2.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA