Tesla Model Y pędzi jak szalona, zabijając ludzi. A nie to jest najbardziej przerażające
Film z profilu Nexta TV, w którym w głównej roli występuje Tesla Model Y, wstrząsnął mną dość mocno, z dwóch powodów. Może nawet z trzech.
Już nieraz oglądałem filmy z groźnych wypadków, nawet śmiertelnych. O wielu z nich pisaliśmy nawet na Autoblogu. Ale to, co obejrzałem dziś, przeraziło mnie szczególnie. Problem w tym, że trudno mi wyobrazić sobie, w jaki sposób oficjalne tłumaczenie miałoby mieć cokolwiek wspólnego z prawdą. No dobrze, spójrzmy na ten film.
Pominę dość oryginalną muzykę, za sprawą której film zamienił się w ASMR. Widzimy Teslę Model Y, która nagle, momentalnie osiąga zawrotną prędkość. Zaczyna pędzić wzdłuż dość wąskiej drogi, ledwo omijając przeszkody, po to by w końcu wpaść na inny pojazd i wbić się w budynek. Dwie osoby zginęły, kilka jest rannych. Nie wiadomo, co stało się z kierowcą Tesli.
Co tu się w ogóle mogło odelonić?
Wszyscy pamiętamy aferę z samoistnym, niekontrolowanym przyspieszaniem w Toyotach, która okazała się zupełnym kitem. Doniesienia o samoczynnie przyspieszających Toyotach były bzdurą, a na badanie ich japoński producent wydał miliony dolarów, tylko po to, żeby dowiedzieć się, że w sumie nic takiego nigdy się nie zdarzyło. Moim zdaniem cała akcja była raczej dyskretnie podsycana przez konkurencję, w końcu nic nie działa tak źle na markę jak fama, że w jej samochodzie można zginąć. Podobną historię słyszałem z Renault Vel Satis – podobno kiedyś tam nagle w Niemczech auto przyspieszyło samoistnie do 200 km/h na autostradzie i nie dawało się go zatrzymać – do dziś nie wiem czemu kierowca nie przestawił z D na N podczas jazdy, próbowałem czy da się tak zrobić w tym modelu (da się). Pominę już, że można po prostu wdusić hamulec, hamulec jest silniejszy niż moc silnika i jest w stanie zatrzymać auto nawet jeśli silnik daje całą moc.
Ale czy tak jest w aucie elektrycznym?
Tesla Model Y ma hamulce sterowane elektrycznie, czyli nacisk na pedał hamulca to nie jest fizyczne zwiększenie ciśnienia płynu hydraulicznego w układzie. Jeśli i ten układ zawiedzie, to właściwie nie ma już jak zatrzymać samochodu. A może stało się coś zupełnie innego?
Software failure, czyli błąd oprogramowania – to nie brzmi prawdopodobnie. To musiałoby być jakieś wyjątkowo złośliwe oprogramowanie, które nagle dałoby pełną moc bez żadnego powodu. O wiele bardziej jestem skłonny uwierzyć w błąd człowieka lub proste zaklinowanie się pedału gazu niż w tajemniczy atak złośliwego oprogramowania.
Ale nie to przeraziło mnie najbardziej
Najbardziej przeraziło mnie, że to jak Tesla Model Y pędzi po chińskich ulicach został nagrany przez 13 kamer monitoringu. Na filmiku oglądamy 13 różnych ujęć, każde z innego miejsca. To dość jednoznacznie potwierdza, że w Chinach całe otoczenie jest nieustannie monitorowane i nagrywane – i to mało tego, jeszcze z dźwiękiem. Jednocześnie każda Tesla nagrywa swoje otoczenie z zewnętrznych kamer oraz zapewne nagrywa rozmowy pasażerów na swoją czarną skrzynkę. To tyle z Waszej prywatności. Nie, nie tylko w Chinach, ale tam w szczególności. Może ktoś po prostu zdenerwował się tym, że stale jest podglądany i postanowił odejść z przytupem – szkoda tylko, że zabrał ze sobą innych.