Szef Ferrari uważa, że to klienci rujnują samochody i chce z tym skończyć
Benedetto Vigna, CEO Ferrari, przyznał w jednym z wywiadów, że niektórzy klienci mają dziwne zachcianki, które negatywnie wpływają na wizerunek zamawianych samochodów. Jego zdaniem, należy temu przeciwdziałać, aby chronić tożsamość marki Ferrari.
![gold złote Ferrari](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2025/02/1600px-Ferrari_458_Spider_Gold_in_Knightsbridge-3.jpg)
Producenci supersamochodów nie ukrywają, że jednym z głównych źródeł ich zysków stała się personalizacja. Większość marek oferuje programy „szycia na miarę”, pozwalające klientom na niemal dowolne modyfikacje – oczywiście za odpowiednio wysoką cenę. Klienci mogą wybierać z szerokiej gamy opcji – od unikalnych kolorów lakieru po całkowicie autorskie projekty, dostępne tylko w jednym egzemplarzu. Takie możliwości prowadzą jednak do powstawania nietypowo skonfigurowanych aut.
Szef Ferrari uważa, że sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Co więcej, w świecie właścicieli supersamochodów i kolekcjonerów panuje przekonanie, że zamawianie wielu drogich opcji podnosi ich status w oczach producentów. Dzięki temu mają większe szanse na zakup najbardziej pożądanych, limitowanych modeli. I tak koło się zamyka.
Jednak pomimo ogromnych zysków z personalizacji, nie wszystkim odpowiada spełnianie ekstremalnych zachcianek klientów. W rozmowie z „The Telegraph” Benedetto Vigna przyznał:
„Zastanawiamy się nad wprowadzeniem wcześniej ustalonych kombinacji kolorystycznych. Musimy być ostrożni, ponieważ naszym obowiązkiem jest ochrona wartości i tożsamości marki. Na pewno nie stworzymy dziwnego samochodu.”
W 2024 roku personalizacja była jednym z pięciu najważniejszych źródeł dochodów Ferrari. Mimo to Vigna ma nadzieję, że uda się ograniczyć zbyt ekstremalne kombinacje. Szef marki kieruje się nie tylko dobrem firmy, ale także klientów. Zaostrzenie zasad wynika nie tylko z chęci ochrony wizerunku Ferrari, ale także z troski o wartość rezydualną samochodów. Firma planuje również ściślej monitorować swoje pojazdy po opuszczeniu fabryki, aby upewnić się, że nie będą one modyfikowane w nieodpowiedni sposób. Jeśli ktoś zostanie przyłapany na nieodpowiednim tuningu, może trafić na czarną listę, co uniemożliwi mu zakup kolejnych modeli.
Ferrari już wcześniej podejmowało kroki mające na celu zniechęcenie klientów do nietypowych połączeń kolorystycznych. Podobno marka nigdy nie wyraziła zgody na zamówienie samochodu w różowym kolorze. Czy działania Vigny oznaczają powrót do czasów, gdy większość Ferrari opuszczała fabrykę w charakterystycznym odcieniu Rosso Corsa? To mało prawdopodobne, ponieważ obecnie ponad połowa samochodów z Maranello jest malowana w inne kolory.
Czytaj więcej o Ferrari:
Źródło: The Telegraph
Fot. Wikimedia Commons