REKLAMA

Ferrari idzie po bandzie. Zaatakuje SUV-ami, a to dopiero początek

Ferrari zanotowało rekordowy rok pod względem sprzedaży. Poszło tak dobrze, że marka z Maranello postanowiła zdradzić swoje plany na 2025 r. Jak dobrze pójdzie, to będą mieć w ofercie więcej modeli niż Dacia.

Ferrari idzie po bandzie. Zaatakuje SUV-ami, a to dopiero początek
REKLAMA

Ferrari płacze ze szczęścia, bo w 2024 r. dostarczyło 13 572 szt., co przełożyło się na 6,7 mld euro zysku netto. Trochę spadła sprzedaż w Chinach, bo tamtejsi klienci coraz częściej kupują lokalne wyroby i w niczym im to nie przeszkadza, że nie mają ani renomy, ani historii. Na szczęście spadek w Chinach został zrównoważony przez większą sprzedaż w Europie, USA i Azji. Co więcej - idzie tak dobrze, a zamówień jest tak dużo, że firma jest wręcz pewna, że 2025 r. przyniesie jeszcze więcej zysku. Ma w tym pomóc premiera aż 6 nowych modeli.

REKLAMA

ILE?! Tak, Ferrari chce pokazać 6 modeli w 2025 r.

Wszystkich najbardziej interesuje premiera pierwszego elektrycznego auta marki, więc spieszę donieść, że została zaplanowana na 9 października. To właśnie wtedy usłyszycie ryk falownika budzącego do życia kilkaset koni.

Ze spalinowych modeli mówi się o nowej wersji Purosangue z hybrydą pod maską, na którą składałby się silnik V8 i silnik elektryczny. Bogaci ludzie czekają na następcę SF90 Stradale. Mówi się również o pojawieniu się modelu 296 w odmianie bez dachu. Pozostałe modele mają być limitowanymi projektami, tak jak np. Daytona SP3.

Niektórzy twierdzą, że popyt na Ferrari się kończy, że marka nie jest już pożądana. Twierdzi tak nawet sam Doug DeMuro.

Twierdzi, że klienci coraz bardziej denerwują się na nieżyciowe zasady, w myśl których żeby nabyć limitowaną wersję, trzeba wcześniej zostawić fortunę w salonie na inne modele, które nie trzymają wartości. Statystyki sprzedaży zdają się temu przeczyć. Ferrari nigdy nie było zwykłą marką pod względem sprzedaży, klienci mieli specyficzne podejście do zakupów i takie ograniczenia działają na nich wręcz pobudzająco. Dlatego jakiś śmieszna utrata wartości zupełnie ich nie interesuje, bo to, co stracą na takiej Romie, odzyskają z nawiązką na Daytonie. I tak to się kręci.

REKLAMA

Więcej o Ferrari przeczytasz w:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA