Świat potrzebował samochodu, który otrząsa się ze śniegu jak pies. Nio to macie
Flagowe auto osobowe modnej ostatnio marki Nio otrzyma zaskakującą funkcję, która może zawstydzić nawet podskakującego Mercedesa GLS Maybach. Tylko po co?
Nio ET9 to największy sedan w ofercie tej chińskiej marki, produkującej auta elektryczne nieco odstające od konkurencji. Przypomnijmy, że to właśnie Nio stawia na koncept wymiany akumulatorów na poczekaniu, a program taki realizuje już w Chinach i Norwegii. Nio możemy też pamiętać z szalonego superauta na prąd, które było ich debiutem – model EP9 o mocy 1360 KM powstał w sześciu egzemplarzach i dzierży rekord najszybszego auta osobowego na Nurburgringu. Widać więc, że firmie Nio nie brakuje szalonych pomysłów na wzbudzanie zainteresowania. Teraz wpadli na jeszcze szaleńszy.
Nio ET9 ma być rywalem Panamery, Mercedesa klasy S, Audi A8, BMW serii 7...
Odważne założenie, ale każdy kiedyś zaczynał, a że Nio jest na fali wznoszącej, to kto wie? Chociaż moim zdaniem to ich największy sedan będzie raczej rywalizował w Chinach z marką Hongqi. Gdyby ktoś był ciekaw jak wygląda chiński rywal klasy S od Nio, to prezentuje się tak:
Nie zatwierdzam go. Stoi za wysoko, ma za krótki przód, za bardzo przypomina SUV-a i ogólnie to nie jest ten kierunek. Coś im zdecydowanie nie wyszło, chyba że to mój europejski gust jest spaczony, a Chińczykom się spodoba. Tego nie mogę wykluczyć. Gdyby ktoś był ciekaw jakichś specyfikacji Nio ET9, to na razie jeszcze za wiele ich nie ma. Podano, że ma cztery miejsca i rozstaw osi wynoszący aż 325 cm.
Silniki elektryczne osiągają moc 520 kW
Architektura układu napędowego działającego na rekordowo wysokim napięciu 900 V podobno wyróżnia się wyjątkową lekkością w stosunku do porównywalnych aut, a odpowiednio mocna stacja ładowania ma umożliwić zwiększenie zasięgu o 250 km w kilkanaście minut. Próbowałem obliczyć ile taka stacja musiałaby mieć mocy i wyszło mi, że jeśli zasięg rósłby o 250 km w 15 minut, to w ciągu godziny (teoretycznie) dobiłby do 1000 km, co przy zużyciu 20 kWh na 100 km oznaczałoby, że stacja ładowania powinna mieć minimum 200 kW mocy. Pewnie takie gdzieś istnieją, ale nie w mojej okolicy.
Przejdźmy jednak do najważniejszej funkcji Nio ET9
Ostatnio pisałem, że przy postępującej unifikacji samochodów, zwłaszcza elektrycznych, coraz trudniej znaleźć coś, co je wyróżni. Producenci muszą naprawdę się starać, kombinować i knuć, żeby wymyślić jakąś niezwykłą cechę. Cechę, która sprawi, że klienci zrobią „oooooch!” i popędzą do salonu przekonani przez tę właśnie jedną funkcjonalność. Ewentualnie dysfunkcjonalność. No to Nio ET9 coś takiego właśnie ma. Jest to możliwość otrząsania się ze śniegu. Nie wierzycie – obejrzyjcie wideo.
Nio ET9 może się kiwać na boki za sprawą pneumatycznego zawieszenia. Tak jak Mercedes-Maybach GLS ma funkcję podskakiwania bez wyraźnego powodu i celu, tak Nio otrząsa się jak pies po powrocie ze śnieżnego spaceru. Problem w tym, że użytkownicy ET9 raczej posiadają własne garaże i rzadko trzymają samochody na zewnątrz. Może ta funkcja przyda się kiedyś komuś w Norwegii. Chociaż biorąc pod uwagę postępujące zmiany klimatyczne, to być może za parę lat zamiast ze śniegu trzeba się będzie otrząsać z pyłu saharyjskiego. Stawiam, że to rozwiązanie będzie używane jeszcze rzadziej niż automatyczne parkowanie w Fordach. Jego funkcja to robienie tak zwanego halo wokół auta, i w tym Chińczycy – a już zwłaszcza Nio – są świetni.