To Subaru Outback ma silnik 1.9 SDI 68 KM bez turbodoładowania. Sześćdziesiąt osiem KM
Subaru Legacy i Outback z silnikami Diesla często zmuszają swoich właścicieli do wykonywania swapów. Jednemu z nich naprawdę się nie spieszy.
Niepowtarzalny dźwięk silnika. Niezłe osiągi. Nisko położony środek ciężkości, gwarantujący dobre prowadzenie. Niskie zużycie paliwa. Zachowanie charakteru marki. Takie zalety miał jedyny w swoim rodzaju motor Subaru Boxer Diesel, który trafił pod maski aut tej firmy pod koniec pierwszej dekady XXI w.
Niestety, miał też wady…
…a z perspektywy czasu widać, że słabe strony przeważały nad tymi dobrymi. Grzechem boksera diesla jest jego słaba trwałość. Oprócz typowych dla silników wysokoprężnych kłopotów, takich jak zużycie turbosprężarek czy koła dwumasowego, motor Subaru cierpiał na poważniejsze przypadłości. Obracające się panewki to zmartwienie tak wielu posiadaczy klekoczących Subaru, że pytanie raczej nie brzmi „czy?”, a raczej „kiedy?”. Pęknięte wały korbowe to również znany temat. Co dalej? Niektórzy wybierają remont. Inni uznają, że pozostając przy bokserze skazują się na powrót problemów, wiec decydują się na swap.
Tak zrobił właściciel Subaru z ogłoszenia
„Oryginalny motor padł przy niecałych dwustu tysiącach” - napisał posiadacz szarego Outbacka z 2008 roku. Jaki motor wybrać? Postawienie na konstrukcje koncernu VAG - na czele z legendarnym 1.9 TDI - odziera Subaru z ogromnej części japońskiego charakteru, ale pozwala się cieszyć niezłą trwałością i tanimi częściami. Ale da się jeszcze prościej i jeszcze taniej.
To Subaru ma silnik SDI
SDI, czyli bez turbo. Moc? Zabójcze 68 KM. Osiągi? „Pozostawiają do życzenia”, jak pisze właściciel, ale za to chwali prostą konstrukcję jednostki i wynikające z tego nieduże koszty napraw.
To oznacza, że ktoś kupił spore, podniesione kombi wyróżniające się nietypowym charakterem i całkiem sportowym - jak na ten typ samochodu - prowadzeniem, a potem włożył do niego klekoczącego i trzęsącego nadwoziem (być może taki Outback zimą sam otrzepuje się ze śniegu…) diesla bez turbo. Motor SDI nieprzesadnie żwawo napędzał Golfy i Octavie, więc Subaru tym bardziej nie będzie zrywać asfaltu.
Subaru Outback SDI jest na swój sposób ciekawe
Ten „projekt” - o ile można go tak nazwać - jest tak dziwny, że aż ciekawy. Jeśli ktoś kupuje Subaru, żeby się wyróżnić, Subaru Outback SDI naprawdę świetnie mu na to pozwoli. Właściciel przejechał nim już ponad 90 tysięcy kilometrów, więc niespieszne podróże chyba nie mogą być aż tak nieprzyjemne - i to pomimo niedziałającej klimatyzacji. Jeśli napęd działa, jak trzeba, Subaru Outback SDI to wdzięczny, tani i relatywnie dzielny w lekkim terenie wół roboczy. Kosztuje 12 500 zł i w galerii najdziwniejszych swapów stawiam go tuż obok Mazdy RX-8 1.9 TDI. Dobrze wyglądałyby razem w garażu.
Zdjęcia z ogłoszenia na OLX, autor: Jozef