Stellantis opracowuje nowe silniki. Mają spalać benzynę, jak w XIX wieku i mieć aż cztery cylindry
Koncern-gigant Stellantis opracowuje i wkrótce wprowadzi na rynek dwie nowe jednostki napędowe, obie spalinowe i obie służące jako element większych układów hybrydowych.

Stellantis zdaje się mieć więcej marek w portfolio niż silników do napędzania swoich samochodów. Trudno właściwie znaleźć coś nieelektrycznego, co nie byłoby pędzone naprzód czymś innym niż 3-cylindrowy 1.2 T. Znajdziemy go w Grande Pandzie, ale też w dużych samochodach jak Peugeot 5008. Do nich trafia też od lat silnik 1.6 z serii Prince, który na serio ma już swoje lata, ponieważ jeśli dobrze liczę to jego pierwotną wersję pokazano 19 lat temu, a przy okazji łączy się tylko z wariantem plug-in hybrid. W ostatnim stadium zaawansowania są prace nad jego następcą.
Włoski serwis Alvolante podał kilka szczegółów dotyczących nowych silników
Po pierwsze – nowy 1.6. Zadebiutuje w przyszłym roku w Stanach Zjednoczonych pod maską nowego Jeepa Cherokee, którego w Europie już nie zobaczymy, bo emituje zbyt dużo CO2. Ten silnik będzie miał turbodoładowanie i wystąpi tylko z pełną hybrydą, podobną jak w Renault. Mały akumulator o pojemności 1 kWh pozwoli na toczenie się w amerykańskim korku przy wyłączonym silniku spalinowym, a całość ma mieć łączną moc 210 KM. Chociaż plany te nie zostały oficjalnie przedstawione, można być niemal pewnym, że ta nowa jednostka zastąpi stare silniki Prince także w Europie, czyli sprzedawane na naszym kontynencie plug-iny też dostaną nowy napęd. A może nawet pojawi się wariant Full Hybrid z 1.6 dla Europejczyków. Niektórzy trochę późno wskakują na wózek z napędem hybrydowym, ale lepsze to niż pominąć go w ogóle. Nowy silnik 1.6 ma się seryjnie łączyć z siedmiobiegową skrzynią DCT, tak jak do tej pory.

Drugą nową jednostką ma być turbodoładowany 2.0 do większych samochodów
Względnie niedawno zaprezentowano nową platformę STLA Large do samochodów o długości od 4,7 do 5,2 metra. Ma ona posłużyć na początek zbudowaniu ośmiu modeli takich marek jak Jeep, Dodge, Alfa Romeo i Maserati. Potrzebuje więc odpowiedniego silnika, a 1.6 może być trochę za mały. Jako baza ma posłużyć silnik 2.0 obecnie montowany w Alfie Romeo Giulii, Stelvio i Maserati Grecale, tyle że zostanie zmodernizowany i dołożą mu hybrydę zarówno zamkniętą, jak i plug-ina. Nie będę zdziwiony, jak ten układ napędowy trafi w USA również do większych modeli Jeepa – jak Wagoneer S – a może nawet i pickupów RAM, bo w sumie czemu nie? Moc łączna raczej będzie przekraczać 300 KM. Zwracam uwagę, że komunikaty Stellantis skupiają się na rozwoju takich marek jak Jeep czy Alfa Romeo, a jakoś niespecjalnie zapowiadają coś nowego w Oplu. Zapewne dla Opla zostaje dalej trzycylindrowy 1.2 T i ewentualnie 1.6 plug-in w najmocniejszych wersjach.

Podsumowując, to dobrze że Stellantis coś robi
Myślę, że pojawienie się wersji 1.6 Full Hybrid w Europie pomoże sprzedaży aut tej grupy, zwłaszcza w krajach nie do końca przekonanych do koncepcji pełnej elektryfikacji. Najpierw jednak przydałby się jakiś porządek w gamach modelowych i może chociaż podjęcie delikatnej próby podzielenia swojej niezwykle szerokiej oferty na segmenty, zamiast kilku marek kanibalizujących się nawzajem.