REKLAMA

Start-stop, automat i ruszanie pod górę. Grecka tragedia w jednym akcie

Co się stanie, gdy połączy się system start-stop, automat, stromą górkę i umiarkowanie dopracowaną elektronikę? Sprawdziłem to.

Start-stop, automat i ruszanie pod górę. Grecka tragedia w jednym akcie
REKLAMA
REKLAMA

Na początek może powiem od razu, że mam swoją opinię dotyczącą zestawu start-stop + automat. Otóż powinno ono być po prostu zakazane, chyba że mówimy o samochodzie hybrydowym, gdzie silnik uruchamia się bez udziału rozrusznika. Natomiast sytuacja, w której po odpuszczeniu hamulca pojawia się rzężenie rozrusznika i oczekiwanie aż silnik „zaskoczy” jest niedopuszczalna, ponieważ opóźnia znacząco moment ruszenia. Utrudnia takie manewry jak skręt w lewo czy wjazd na rondo. No ale taka sytuacja istnieje i nie zapowiada się, żeby tej konfiguracji zakazano.

Pojawia się górka

Stoimy na światłach na stromej górce. Każde puszczenie hamulca to stoczenie się samochodu do tyłu. Dojeżdżam do auta przede mną i trzymam hamulec. Silnik gaśnie. Ktoś powie: to sobie wyłącz start-stop i przestań narzekać. Ja odpowiem: to świetna rada wuju, problem w tym że wyłączanie S&S nie odbywa się przez naciśnięcie przycisku, tylko trzeba się przeklikać przez kilka submenu na ekranie. Za każdym razem po uruchomieniu. Więc nie zrobiłem tego, i wy też byście nie zrobili.

Zapala się zielone. Puszczam hamulec. Samochód toczy się do tyłu w stronę auta stojącego za mną. Rozrusznik zaczyna rzęzić, a odległość między moim samochodem a tym z tyłu niebezpiecznie się zmniejsza. W końcu sukces, silnik odpalił, można wciskać gaz i jechać. Dobra robota! Tyle że nie, bo jakby tam z tyłu stał np. rowerzysta, to bym go przepchał zderzakiem do tyłu dość skutecznie.

Jak mogłem temu zaradzić?

Po tym, jak ta sytuacja zdarzyła mi się po raz pierwszy, postanowiłem pojechać na „bezpieczną” górkę, gdzie nie jeżdżą żadne samochody, żeby popróbować różnych konfiguracji. Wyłączenie start-stop to najlepsza opcja, ale tak jak pisałem, dość czasochłonna. W drugiej wersji próbowałem trzymać samochód na hamulcu pomocniczym, tyle że jest on zwalniany elektrycznie. Żeby go zwolnić, trzeba wcisnąć hamulec roboczy, potem przycisk hamulca pomocniczego, a potem puścić hamulec, więc samochód zaczyna się toczyć do tyłu i ogólnie nic nam to nie daje.

Ale przecież... Auto Hold?

REKLAMA

Funkcja wspomagania ruszania ze wzniesienia jest przecież znana od lat i powinna być oczywistością. I oczywiście w tym modelu również jak najbardziej jest seryjna. Tyle że na 5-6 prób, które wykonałem na górce, ani razu nie zadziałała. Za każdym razem samochód staczał się do tyłu. Tzn. ona zapewne działa, tylko nie byłem w stanie doczekać do tego momentu, bo po stoczeniu się auto w końcu zaczynało jechać do przodu. I tu właśnie następuje ten moment, kiedy przestaję wierzyć we współczesną motoryzację i nabieram przekonania, że ktoś tu coś robi źle. Oczywiście stare samochody ze słabymi silnikami, ręcznymi skrzyniami i ślizgającym się sprzęgłem staczały się z górki jeszcze skuteczniej, ale nie spodziewałem się takiej sytuacji w zupełnie nowym wozie. Czy ktoś miał podobną sytuację w aucie z automatem i start-stop, czy nikt tu nie jeździ takim pojazdem?

(Subaru Outback na zdjęciu głównym jest tylko przykładowe)

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA