Szwedzi zrobili elektryczną Osę. Miało być tanio i tak też wygląda. Esteci, ostrzegam was
Elektryczny skuter Cake Osa wyglądał dobrze, dopóki nie zorientowałem się, że to nie projekt do samodzielnego złożenia.

Nie, to nie elektryfikacja polskiej Osy, choć i jej pewnie się doczekamy. Ten elektryczny jednoślad to projekt szwedzki pokazany na targach SEMA. Spodobała mi się jego prostota, bo myślałem, że to takie zaawansowane klocki, jakiś projekt zrób to sam.
A okazuje się, że Szwedzi startują z tym całkiem na poważnie. Poważny portal nazywa Osę (chyba mogę tak odmieniać, mimo że oryginalna nazwa to Ösa) Teslą w świecie jednośladów, a drugi jeszcze poważniejszy twierdzi, że to sposób na nudę.
Cake Osa to elektryczny skuter
Albo motocykl, jak kto woli. Wersje są dwie, a jedna nazywa się Osa Lite i ma odpowiadać skuterom o pojemności 50 ccm. Większa celuje w nabywców jednośladów o pojemności 125 ccm. Takich, którzy lubią surfować.
No właśnie, ilu serferów jest na świecie? Czy każdy nowy model w swym lifestylowym przekazie musi mieć uchwyt na deskę?
Przecież ta firma jest ze Szwecji, tam chyba nikt nie surfuje. Znalazłem lepszą wizualizację dla tego regionu.
Ile to kosztuje?
6500 euro (8,5 za mocniejszą wersję) to dla przeciętnego Kalifornijczyka to tyle co nic, a w Skandynawii to wydają tyle codziennie na chleb. Prostota jest tania, choć poprzedni model firmy Cake kosztuje 14 000 euro, a również nie posiada żadnego zbędnego elementu.
Osa jest goła, golusieńka, nawet jej siedzenia wyglądają jak poduszki na kuchenny taboret z Ikei. Kluczowa jest aluminiowa rama, do której mocowana jest cała reszta elementów z opcjami dodatkowymi włącznie.
Target to nie tylko surferzy, dostawcy wszelkiej maści towarów również. Osy można obwiesić przestrzenią bagażową z tyłu i z przodu.
Przenośna stacja ładowania
Całość waży niewiele, bo tylko 65 kilogramów. Pozwala to mocniejszej wersji rozpędzić się do 100 km/h (chyba bym się bał) i deklarować 100 kilometrów zasięgu, mimo akumulatorów litowo-jonowych o niewielkiej pojemności (1,5 kWh lub 2,5 kWh).
Osa ma trzy rodzaje wyjść, o napięciu 5, 12 i 110/220 V. Te wartości mają być wystarczające by wspomóc stolarzy, ogrodników a nawet muzyków w zasilaniu ich sprzętów w terenie.
W ładowanie telefonu komórkowego nie wątpię. Spontaniczna solówka na elektrycznej gitarze w blasku zachodzącego nad oceanem słońca ma być dostępną dla romantyków opcją.
Po intensywnym cięciu tubajforów lub koncercie na plaży, ładowanie do pełna z domowej sieci ma zająć 3 godziny. Może ta wartość nie ma jednak znaczenia, podobnie jak sposób rozmieszczenia hamulców (tył pod nogą, przód pod dłonią), czy rodzaj przedniego zawieszenia (upside-down), a nawet to, że zamiast łańcucha jest pasek zębaty.
Takie pojazdy sprzedaje wygląd
Cała reszta to tylko ciekawe dodatki, w większości powielane przez kolejne elektryczne koncepty, z uchwytem na deski, jako elementem niemal obowiązkowym. A od tej propozycji niektóre zestawy LEGO Technics sprawiają wrażenie bardziej dopracowanych. Właściwie mój uchwyt do mocowania na ścianie elektrycznego podgrzewacza wody prezentuje się bardzo podobnie do tego, na którym opiera się tylne koło Osy.
Nie da się wymyślić cudów i elektryczny jednoślad nie dokona żadnego przełomu w transporcie na dwóch kołach, szczególnie taki, który każdym centymetrem swojego istnienia walczy o jak najniższą cenę. Drugiej Tesli nie będzie, ale może nabywców skusi cena.
To pojazd dla ludzi zachwyconych elektromobilnością, którzy będą w nim zakochani niezależnie od charakterystyki prowadzenia i tego, czy po każdej przejażdżce muszą masować kolana. Róbmy elektryczne skutery, ale niech zachęcają do użytkowania czymś więcej niż możliwością podłączenia gitary i design niech też trafia bardziej do miłośników motoryzacji a nie kształtowników z marketu budowlanego.