Ten SUV woła, żebyś kupił go za 80 tys. zł. Rodowód ma wybitnie europejski
Seat ma sprytny sposób na to, jak walczyć o klientów. A ten sposób brzmi: niech nasze auta nie będą przesadnie drogie. Nowy cennik Seata Arony pokazuje, że... da się.

Niestety nie jest już aż tak przyjemnie cenowo, jak jeszcze - przynajmniej teoretycznie - niedawno, ale nadal jest to ciekawa oferta dla kogoś, kto bardzo chce SUV-a, ale jego budżet kończy się na okolicach 80 000 zł.
Tyle teraz kosztuje Seat Arona. Szykuj 80 tys. zł.

A nawet odrobinę więcej, bo minimum 83 900 zł - tyle bowiem trzeba teraz zapłacić za najtańszą odmianę Arony. Nie jest to już tak piękna oferta jak przed chwilą, ale przynajmniej nie trzeba polować na "gotowe" egzemplarze czy rezygnować z finansowania - rabat od ceny cennikowej (91 900 zł na start) jest identyczny zarówno w przypadku finansowania przez klienta indywidualnego, jak i firmy.
Czyli tak - kolejny mały SUV utrzymał się w okolicach 80 tys. zł. Do tego nie pochodzi z Chin, co dla niektórych może być sporą zaletą.
Aczkolwiek...
Najtańsza wersja niekoniecznie jest najlepszym pomysłem.

Za 83 900 zł dostaniemy bowiem wariant z silnikiem 1.0 TSI o mocy 95 KM, łączony z manualną, 5-stopniową przekładnią. Przy takiej skali wydatków nie wahałbym się, żeby sięgnąć głębiej do kieszeni i dołożyć odrobinę (do 87 400 zł) do odmiany z silnikiem 1.0 TSI, ale już o mocy 115 KM, łączonego z 6-stopniową przekładnią manualną. Tak, dalej trzeba machać lewarkiem, dalej nie będzie to demon prędkości (równe 10 s do setki - słabsza wersja to 11,3 s), ale uniwersalność auta większa, a i pewnie łatwiej będzie odsprzedać taką kombinację.
Oczywiście, jeśli mamy większy budżet, można pomyśleć też o Aronie z DSG, ale tutaj wchodzimy już w okolice 100 000 zł, a dokładniej - 97 000 zł, bo tyle kosztuje Arona 1.0 TSI 115 KM DSG.
Wyposażenie? Tak, ale najlepiej z pakietem.

Podstawowa wersja wyposażenia (jej dotyczyły wcześniejsze ceny) to Style, w ramach której otrzymamy między innymi takie zdobycze motoryzacji jak tempomat, "mały" pakiet asystentów jazdy, czujniki parkowania z tyłu, manualną klimatyzację, elektrycznie regulowanie lusterka boczne, cyfrowy kokpit (mały), reflektory ecoLED, 16-calowe felgi aluminiowe czy wielofunkcyjną kierownicę obszytą skórą.
Za 4000 zł, w ramach pakietu Comfort+, można tę listę uzupełnić o czujniki parkowania z przodu, automatyczną klimatyzację oraz pakiet schowków, czyli podłokietnik z przodu i siatkę w bagażniku. W sumie najciekawsze z tego to oczywiście automatyczna klimatyzacja i jeśli ktoś chce dokupić tylko ją - albo po prostu dopłacić mniej - to może zdecydować się na skromniejszy pakiet "Spring" (będący elementem pakietu Comfort), za który zapłaci 2906 zł.
W cenniku pojawiła się też wersja "na wypasie", czyli Arona FR Black Edition. Startuje od 105 400 zł (113 400 zł bez promocji) i dostępna jest w kombinacji z trzema silnikami - 1.0 TSI 115 KM, 1.0 TSI 115 KM DSG oraz 1.5 TSI 150 KM DSG. W tej ostatniej odmianie trzeba zapłacić już 123 500 zł (131 500 zł bez promocji).
Czym wyróżnia się najdroższa odmiana? Między innymi czarnymi relingami dachowymi, dachem w kolorze czarnym, 18-calowymi felgami aluminiowymi oraz zewnętrznymi listwami - oczywiście w kolorze czarnym. Coś podejrzewam, że więcej na drogach będzie jednak wersji trochę bardziej atrakcyjnych cenowo.